Od pewnego czasu niewiele byłem w stanie zrobić przy tym silniku, bo brakowało mi części. Części są na silniku, który obecnie znajduje się w samochodzie. Niestety, nie bardzo miałem miejsce, żeby móc przyjąć Matrę i wyjąć z niej silnik, ale w końcu znalazłem okienko i udało się wstawić samochód do garażu.



W tym przypadku wstawiłem auto tyłem, ponieważ silnika z przodu nie ma :). Jest gdzieś tu.



Dobra, tu go nie ma.



A swoją drogą, urocza podpórka do podtrzymywania pokrywy bagażnika w pozycji otwartej.



Szukam dalej. Okazuje się, że tylna szyba się otwiera. Na tylnej półce jest podejrzana pokrywa.



Tak jest, znalazłem silnik :). Coś tam da się przy nim zrobić, ale dostęp do niego jest w sumie mizerny.



Na ściance komory graniczącej z bagażnikiem jest przykręcona cewka zapłonowa. Widać też pręt amortyzujący silnik. Jest ciut krzywo. Od strony bocznej ścianki komory silnika jest przykręcony na śruby z nakrętkami po drugiej stronie, do któej w ogóle nie ma dostępu. To będę musiał przerobić na nitonakrętki na przykład.



Widok z góry. Oryginalnie tu był filtr powietrza, ktoś kiedyś (w sumie słusznie) przerobił to tak, żeby filtr był poza komorą silnika. I chyba nawet wiem gdzie on jest :). Dużo miejsca zajmuje u góry komory zbiorniczek wyrównawczy. Sama chłodnica jest z przodu, połączona z silnikiem długimi rurami. Z tym też jest problem, bo całość się grzeje. Jest nawet dorobiona dodatkowa pompa wody, elektryczna, która też chyba nie do końca się sprawdza. Podejrzewam też problemu z odpowietrzeniem całości. Tym będę musiał się zająć podczas wkładania nowego silnika.



Znalazłem filtr powietrza. Co ciekawe odma z obu pokryw zaworów połączona jest razem i wpuszczona rurką w tą samą przestrzeń, gdzie jest obudowa filtra. Dzięki temu ta część nadwozia jest trochę lepiej zakonserwowana... To też chyba będę chciał przerobić.



Tu widać tą instalację odpowietrzania skrzyni korbowej. Linka gazu zdaje się ma oryginalne mocowanie - wygląda dość porządnie. Dołożona jest dodatkowa sprężyna powrotna. Coś musi być zatem nie tak z gaźnikiem, bo powinien sam potrafić się zamknąć. Widzę też (na zdjęciu tego nie ma), że brakuje cięgna podnoszącego klapki ssania przy otwarciu przepustnic.



Z przodu też jest pręt amortyzacji bocznej silnika, ale do niczego nie przykręcony. Na moje oko niepotrzebny, do wywalenia. Instalacja elektryczna zrobiona kablami budowlanymi...



Widok w stronę tyłu. Widać tylny amortyzator boczny silnika. Poniżej widać kawałek wydechu, półoś i częściowo wysprzęglik. O nim jeszcze za chwilę.



Z przodu jest stary zawór nagrzewnicy od Taunusa, ale zalutowany na głucho. Jedno wyjście jest zaślepione. W obudowie termostatu jest zrobiony dodatkowy odpowietrznik. Widać moje przeczucie o problemach z odpowietrzaniem jest słuszne :). Z przodu rurka paliwowa wychodzi wprost na blaszkę trzymającą instalację elektryczną, jest dodatkowo zabezpieczona taśmą izolacyjną.



Zabezpieczenie jest skuteczne, bo rurka paliwowa jest jeszcze cała, ale całość muszę poprawić tak, żeby nie było ryzyka pożaru.



Tu trochę widać mocowanie linki gazu, wygląda na oryginalne. Pod spodem widać, że coś wycieka.



Po zdemontowaniu gaźnika zaskoczyły mnie podkładki pod niego.



Ta gruba wygląda mi na samoróbkę, ale głowy nie dam. Natomiast najbardziej zszokowała mnie ta podkładka w kształcie klina. Silnik zazwyczaj pochylony jest u tyłowi samochodu o 3-5 stopni. Kolektor dolotowy jest tak obrobiony, żeby gaźnik był zupełnie poziomo. O co tu zatem chodzi?



Już wiemy. Silnik w Matrze jest pochylony ku przodowi, zupełnie inaczej, niż jest zazwyczaj. Możliwe, że chodzi o to, żeby podnieść tył skrzyni - inaczej wystawała by poniżej pasa tylnego. W sumie sprytne rozwiązanie, spodziewam się nawet, że fabryczne.



Rzut oka na lewą stronę silnika. Widać tu wysprzęglik. Przykręcony jest dwiema śrubami do wspornika przy bloku. Te dwie śruby są za małej średnicy, coś komuś tu wcześniej nie pasowało. Trzpień wysprzęglika nie jest oryginalny, Matra chyba nie włożyłaby tu pręta gwintowanego :). Poniżej widać trzy pręty cięgien zmiany biegów, półoś i wydech. Widać też linkę prędkościomierza.



Tu widać to trochę lepiej z innej perspektywy. Wydech jest mocowany przy głowicach i tu na zdjęciu widać drugi punkt mocowania - poprzeczka przykręcona poniżej skrzyni biegów służy za punkt podparcia dla obu tłumików.



Odkręciłem wysprzęglik. Wydech przykręcony każdą inną śrubką, z dodaną podkładką z dużej nakrętki.



Z prawej strony alternator w oryginalnym Fordowskim mocowaniu. Miejsca na wymianę paska klinowego praktycznie brak.



Zdjąłem alternator. Widać, że z tej strony wydech też jest przykręcony czym popadnie. Widać też autorskie mocowanie sprężyny powrotnej przepustnicy. Coś tu wymyślę.



Alternator widział już lepsze czasy. Raczej wypada do niego zajrzeć.



Potem zdjąłem wydechy. Układ krótki i prosty. I bardzo ładnie brzmi.



I śruby mocujące wydech do głowic. Każda inna.



I widok od dołu na skrzynię biegów. Widać przykręconą belkę do mocowania wydechów.



Odkręciłem tą belkę. I bardzo się zdziwiłem, bo śruby wkręcone w skrzynię biegów okazały się na wylot i przy okazji musiałem od razu spuścić olej ze skrzyni.



Sama skrzynia mocowana jest na samym końcu samochodu, pod samym pasem tylnym. I dlatego tył skrzyni jest uniesiony niestandardowo, żeby całość nie wystawała spod tego pasa.



Odkręciłem prawą półoś, zeszła bez problemu. Dalej widać osłonę sprzęgła, tą z otworami.





Odkręciłem tą osłonę.



I rozrusznik. I tu już zaczyna być problemem konstrukcja Matry, bo dostęp do jego śrub jest dość mizerny.



Potem odpiąłem wybieraki biegów od skrzyni i odkręciłem jej mocowanie od nadwozia. Skrzynia opadła na podłogę.



Potem odkręciłem wszystkie śruby mocujące silnik do skrzyni biegów. Opuściłem skrzynię na ziemię. Żeby wysunąć skrzynię spod samochodu trzeba go było nieco unieść - wystarczyło 4-5cm. Co ciekawe, pas tylny poniżej zderzaka jest odkręcany, ale jest mocowany na jakieś 15 śrubek M3, które są dokładnie zamalowane, więc odpuściłem sobie te atrakcje.



Uniosłem tył skrzyni biegów do góry i odkręciłem śruby trzymające jej łapę. Te śruby przechodzą na wylot do środka skrzyni.



Od razu to rozkręcam na części i przygotowuję części do piaskowania.



W samochodzie widać odpięte mechanizmy zmiany biegów, półosie i sprzęgło na wierzchu.



Teraz odpiąłem rurki układu chłodzenia. Przy okazji odpinam też przewody od czujników silnika.



Tu na przykład jest czujnik temperatury, ale tuż obok jest podciągnięta masa, pod... śrubę pokrywy zaworów :).



Potem podwiesiłem silnik do wyciągarki. Na szczęście szyba otwiera się na tyle szeroko, że można to bezpiecznie zrobić.



Próbowałem silnik opuścić do dołu, omijając belkę zawieszenia. Niestety, wystają z niej dwa mocowania łap silnika, na tyle wysoko i wąsko, że nie jestem w stanie ich ominąć w żaden sposób, bo blokuje mnie już ściana bagażnika. Nie ma szans, żeby silnik wyciągnąć dołem. Przynajmniej bez zdejmowania zawieszenia, ale na razie tego nie chcę robić.



Pozostaje zatem próba wyjęcia silnika górą... ale też nie wychodzi.



W końcu odkręciłem sprzęgło, koło zamachowe, pompę wody i kółko pasowe i zyskałem brakujące centymetry. Udało się. Przyznam się, że pierwszy raz wyjmowałem silnik przez tylną szybę :).



I pusta komora silnika. te dwa cosie z otworami to wystające z belki zawieszenia podstawy łap silnika. Pod rurkami chłodzenia widać trochę wystające z podłogi samochodu przekładnie biegów.



A tu widać wyjęte koło zamachowe i łapy silnika.



Mocowanie alternatora ma tylko jedną śrubkę. Pokrywa przednia przerobiona z takiej z łożyskiem wiatraka chłodnicy. To wszystko zeszlifuję i zrobię nieco estetyczniej. I tak est to kilka centymetrów od grodzi, zupełnie niewidoczne, ale ja będę wiedział, że to tam jest.



Układ chłodzenia zaślepiony.



Czujnik ciśnienia oleju jest tuż przy pompie paliwa. w tym samym miejscu jest jeszcze łapa silnika, belka zawieszenia, mechanizmy zmiany biegów i rurki chłodzenia. Spróbuję chociaż jakieś kolanko dać do tego czujnika, żeby w ciut lepszym miejscu chociaż był.



Tu jest trochę kombinacji. Czujnik temperatury cieczy jest wkręcony w przejściówce. Rurka do ssania też dziwna. Będę chciał to nieco uprościć. Zobaczymy, czy się uda.



Wydech chyba nieco puszczał :). Nawet bagnet jest osmalony. Widać też wspornik wysprzęglika.



I pobojowisko, które powstało podczas wyciągania silnika.



Samochodu chcę się od razu pozbyć na czas szykowania reszty rzeczy. Nie ma sensu wzywać lawety, bo trzeba go zawieźć dość niedaleko. Ale jechać z dyndającymi półosiami się nie da.



Zdjąłem więc krzyżaki od strony piast i wyjąłem półosie.



Teraz można jechać.