Jakiś czas później (ponad rok!) znalazł mnie Włodek - właściciel tej Matry. Opuścił tamten warsztat z innym silnikiem, z którego nie był zadowolony, bo był to 1.5, a nie 1.7. Szukał kogoś, któ mógłby mu zbudować właściwe 1.7 i trafił do mnie. Znowu miałem całą kolejkę samochodów do zrobienia, ale koniec końców umówiliśmy się, że przywiezie mi to, co zostało z silnika, który oglądałem na poprzedniej stronie, żebym mógł przymierzyć się do budowy silnika dla niego. Przywiózł. Blok już znasz - gładzie cylindrów porysowane sworzniami.





Same porysowanie to jedno, można to przecież tulejować, ale do tego jeszcze ktoś wyrwał z bloku króćce układu chłodzenia. Dlatego tego bloku nie będę używał - tulejowanie jest drogie, wstawienie rurek nie gwarantuje szczelności...



Tłoki i korbowody oczywiście też nie są do użycia - po takiej awarii nie można im zaufać. Ale dalej było jeszcze ciekawiej. Koła rozrządu są dziwne - wyglądają na dorabiane w środku, tylko zęby są z podobnego materiału co oryginał. Do tego miały wstawione kołki metalowe na granicy metalu z tworzywem - być może tworzywo się ruszało? Ale po wstawieniu kołków wszystko nadal się rusza - można poruszyć wieńcem w stounku do środka koła o 1mm w każdą stronę!



Czyli te koła trafiają na złom.



Sześciokątnego pręta napędzającego pompę oleju nie ma już oryginalnego, jest taki dorobiony. Nie mam pojęcia z czego to jest dorobione, wygląda niby na twardy, ale sześciokątne części są... no dobra, są sześciokątne, ale nie są to ssześciokąty równoboczne, nie trzyma to za bardzo jakiegokolwiek wymiaru. Wyrzucam.



Pompa oleju przemielona opiłkami z tych wytartych cylindrów. Płytka trzymająca wałek rozrządu złamana. Wyrzucam.



Koło pasowe ma wżery akurat w tym miejscu, gdzie powinien je uszczelniać simmering. Nie muszę mówić co to znaczy? Ale tego nie wyrzucam, mam pomysł. I nie mam drugiego koła w zapasie.



Ostatecznie skompletowałem sporo rzeczy z silnika, który miałem zachomikowany na zapas. Z 1.7 oryginalnego zostawiłem w zasadzie tylko wał korbowy... Blok, korby, tłoki są inne. I z tego zbudujemy silnik.



Blok oczywiście był z odzysku, więc trafił do szlifierni na obróbkę. Szlifowane były cylindry, planowane płaszczyzny pod głowice, sprawdzona osiowość stóp wału. Wał na szczęście nie ucierpiał od opiłków, wzięły je na siebie panewki. Założone zostały właściwe tłoki na korbowody, a cały układ korbowo-tłokowy został wyważony. Zaczynamy dalszą część prac.



Wyjąłem zaślepkę bloku zasłąniającą wałek rozrządu.



W V4 zazwyczaj panewki wałków wyglądają tak. A nawet jak wyglądają lepiej, to trzeba je wymienić, bo jest duże ryzyko, że zaraz tak będą wyglądać.



Zewnętrzna warstwa metalu się kruszy ze starości.



Po wyjęciu panewek wałków wrzuciłem silnik na stojak, żeby go oczyścić z zewnątrz. Mam tylko zdjęcie przed czyszczeniem.



Z zewnątrz oczyściłem blok druciakiem na szlifierce i tak dalej. Potem blok trafił do myjki na domycie resztek starego szlamu olejowego ze środka. Oj, tu nie było łatwo.



Po umyciu zakamarków bloku osuszyłem go i odtłuściłem. Po zabezpieczeniu wszystkiego co trzeba pomalowałem go podkładem. Nawet z tej strony co nie widać, no bo po co ma tu rdzewieć?



No i mamy pomalowany podkładem blok. Niech sobie wyschnie.