Obejrzeliśmy koła przywiezione z Rogowa. Te cięte z płaskiej blachy będą ok, natomiast tłoczone nie za bardzo. Jedno jest odrobinę inne niż trzeba, drugie, właściwe, jest pęknięte. Wzdłuż. Być może podejmiemy próbę spawania, ale to kiedy indziej.



Piotr wziął się za czyszczenie niektórych części. Na przykład osi przedniej:
PRZED



PO



Piasty tylnej:
PRZED



PO



Mnie zaś zmusił do napawania maźnic przedniej osi. To ta, która była krzywa, a obecnie występuje w dwóch kawałkach. Ja tam się nadal upieram, że trzeba wyciąć nowe części składowe maźnic laserem, wziąć nową rurę i pospawać to wszystko w nową oś. Chyba tak zrobię po kryjomu :)



Początek szlifowania. Piotr szybko stwierdził, że podoba mu się to tak bardzo, że nie będzie robił tego w garażu u mnie, tylko weźmie sobie do domu i tam będzie w spokoju się rozkoszował tą pracą :)



A ja, dla relaksu, wziąłem się za jeden z silników przywiezionych z Rogowa. Żeby zacząć sensownie zabrałem się za taki sam, jaki prawie cały już mieliśmy, żeby z dwóch złożyć jeden. Ten nie rokował zbyt dużych nadziei na kompletny, sprawny silnik...



... bo się nawet wał korbowy nie chciał obracać. Widać zresztą ślady napraw, nazwanych przeze mnie i Piotra "kolejowymi", czyli z użyciem jeszcze większego młotka :)



Tak czy inaczej udało mi się jakoś ten silnik rozebrać.



Chociaż łatwo nie było. Wał zardzewiały, łożyska jak się okazało też, do tego złożone na kleju do łożysk. Rozłożenie tego wymagało dość dużo cierpliwości.



Ale się udało. Widać w jakim stanie jest wał korbowy (ma też ułamany jeden koniec) i łożyska.



Skrzynia biegów wydawała się w świetnym stanie, dopóki nie odwróciliśmy kółka zębatego na drugą stronę. Jednak większość elementów jest dobra i będzie przez nas użyta.



O, już wiem, czemu wał się nie chciał obracać. Krzywy korbowód. Ciekawe co się stało.



Żeby wyjąć łożyska złożone na klej do gwintów trzeba nieco podgrzać atmosferę :)