Trwają prace nad remontem obudów półosi tylnych. Każda ta powierzchnia tak jak poprzednio została napawana, zgrubnie wyszlifowana szlifierką kątową i dokładnie pilnikiem. W sumie pięć z ośmiu płaszczyzn wymagała takiej regeneracji, trwało to mniej więcej 15 roboczogodzin! Strasznie nużące zajęcie, ale za to i bez ogrzewania w garażu było jakoś ciepło - machanie pilnikiem jednak męczy :)
Najgorsze jest to, że jeszcze trzeba będzie zrobić taką samą robotę przy przedniej osi, a potem jeszcze są w kolejce osie z drugiej drezyny... Ale efekt jest jednak warty włożonej pracy.



Po skończeniu piłowania mogliśmy się zabrać za demontaż nawrotnika z tylnej osi. Dla przypomnienia, do garażu trafił w takiej postaci jak na zdjęciu poniżej:



Na niego jest przekazywany napęd łańcuchem z silnika. W zależności od położenia dźwigni załączany jest bieg do przodu lub do tyłu, w zależności które koło zębate w środku jest zazębione. Będzie to może lepiej widoczne na kolejnych zdjęciach.
Tu widać zdjęte obudowy nawrotnika, na osi zostało jeszcze koło zębate jednego kierunku jazdy i koło zębate pod łańcuch - to właśnie ono jest napędzane z silnika.



A tu już goła oś.



Zacząłem od zdjęcia dekielka. Wypadł spod niego pierścień Segera... A miał trzymać ośkę kółka zębatego, które służy do odwrócenia kierunku obrotów koła łańcucha na drugim kole. Ciężko to wyjaśnić bez pokazania... W każdym razie, on raczej nie powinien wypaść, prawda? I prawdopodobnie tu jest powód słabości tych urządzeń i pękania obudów - Seger pęka, koło ma zbyt duży luz, bo wypada ze swojego miejsca, powstają naprężenia wewnątrz mechanizmu, obudowa pęka. Ta też była pęknięta (ale i później pospawana), druga połowa zapewne też, bo oryginalnie jest aluminiowa, a tu jest stalowa, dotoczona w miejsce oryginału.



O i właśnie kółko w całej okazałości i podkładka z simmeringiem uszczelniającym.



A tu wszystko już po umyciu. Szczerze polecam produkty typu Brake Cleaner. Świetnie czyszczą i odtłuszczają części.
Od lewej kółko zębate, łożysko, podkładka ustalająca, pierścień Segera, uszczelka, pokrywa i śrubki pokrywy. Tak, jednej brakuje.



A tu element, który nachodził na wieloklin na osi napędzającej koła. Ma zęby z obu stron, w zależności od tego, czy był przesunięty w lewo czy w prawo, zazębiał się z kołem zębatym kręcącym się w sposób umożliwiający jazdę do przodu lub z drugim, analogicznie napędzając drezynę do tyłu.
No dobra. Simmeringi, uszczelki, ale po co jak jest tu w środku smar? No właśnie. Oryginalnie tu smarowanie miał zapewniać OLEJ! Pewnie ciekł :) A co zrobić, żeby mechanizm pracował ciszej? Dosypać trocin...



Ale syf, co?



Tak wygląda cały mechanizm wyciągnięty z obudowy. Trochę czyszczenia jest, co?



Obudowa już wstępnie wymyta, wyjęte widełki przesuwające wieloklin przekazujący napęd z kół zębatych na oś. Oczywiście tu też nie było łatwo. Otwór pośrodku ośki widełek to pozostałość po urwanej śrubie, która trzymała widełki. Musiałem tą śrubę wywiercić, żeby móc to wyjąć z obudowy.
Inna sprawa, że ośka jest urwana, brakuje kawałka, na który nachodziła rączka służąca do zmiany kierunku ruchu drezyny. A pękł w miejscu, gdzie był otwór na zapadkę blokującą widełki w pozycji napędu przód-brak napędu-tył.



Wyjęte łożysko. Trzeba kupić nowe, bo w środku sporo syfu. A może uda się wymyć i użyć ponownie? Nie sądzę, żeby było zużyte, ale jeszcze to sprawdzę.



Po lewej widać fragment żebatki przekazującej napęd na oś, w środku zębatka z łożyskiem, po prawej tulejka dystansowa. Już umyte oczywiście.



Drugie koło zębate jeszcze na osi (tu go nie widać, jest od drugiej strony), razem z kołem zębatym łańcucha napędowego.



Też syf.



Po rozłożeniu i umyciu. Ta część pośrodku zamykała "mokrą" część mechanizmu, w której był olej. Łańcuch chodził na zewnątrz tego mechanizmu. W tej części pośrodku jest simmering, ale dość nietypowy, więc chwilowo nie miałem odwagi go wyjąć (wyjęcie oznacza zepsucie w tym wypadku), bo być może nie uda się kupić takiego.



Druga część obudowy nawrotnika. Właśnie ta dorobiona, oryginał jest aluminiowy. Łożysko wyjęte, poniżej jest miejsce na filc uszczelniający. Po prawej tulejka dystansowa.



I części mechanizmu w całej okazałości. Niby taki mały mechanizm, a trochę części się zebrało...



I coś z zupełnie innej beczki. Piotr przywiózł sporo drobnych części do tej drezyny, m. in. to co na zjęciu - mocowania silnika, rurka zapobiegająca przekręcaniu się osi tylnej pod wpływem napędu, sprężyny zawieszenia osi i śrubki z tulejkami mocujące osie.



Przywiózł jeszcze wszystkie części silnika i skrzyni biegów , które miał, ale to jest temat na osobną opowieść