Dziś wyeliminowałem powód, dla którego wczoraj nie wkładałem tłoków, tylko popychacze zaworów. Pojechałem do szlifierni po zapomniane pierścienie. Biorę się za tłoki.
Oczywiście zaczynam standardowo - od dokładnego umycia wszystkiego. Dodatkowo tak, jak w przypadku panewek wału korbowego jest istotne gdzie mają być włożone. Szlifiernia poskładała to wszystko przy okazji wyważania, mierzenia itp. Panewki podczas przykręcania stopek wału i korb się zgniatają, układając w swoim miejscu. Niby różnice pomiędzy poszczególnymi zestawami są niewielkie, ale jakieś mogą być. Skoro można te niedokładności wyeliminować poprzez nie mieszanie ponowne panewek, to czemu tego nie zrobić?
Przygotowałem również pierścienie, żeby nie pomylić ich kolejności. Każdy pierścień tuż przed włożeniem jeszcze raz wycieram szmatką.
Powkładane, zamki poustawiane w odpowiednich miejscach.
Standardowo, po zaciśnięciu pierścieni przyrządem, zakładam rurki na śruby korbowodów, żeby nie ryzykować zarysowania gładzi cylindrowych lub wału korbowego.
Pierwszy siedzi.
Od razu przykręcam stopkę wału (po sprawdzeniu wymiarów Plastigage'm). Tłok oczywiście wkładany w jeszcze raz umytą gładź cylindra obficie smaruję olejem. Podobnie panewkę i śruby korbowodów.
Po dokręceniu każdego korbowodu sprawdzam, czy wał korbowy da się jeszcze obrócić ręką. Dzięki temu jeśli pojawi się jakiś problem ze spasowaniem części od razu wiem gdzie. Na szczęście problemów nie stwierdziłem :)
Siedzą już wszystkie. Zaczyna to naprawdę fajnie wyglądać :)
Aż się zdziwiłem jak to wszystko sprawnie idzie jak nagle zdałem sobie sprawę, że można zakładać pokrywę rozrządu. Wymieniłem w niej simmering, o którym wczoraj pisałem i przygotowałem uszczelkę.
Przykręcona, razem z grzebykiem pomagającym w ustawianiu zapłonu. Ważne jest nie to, żeby to mocno dokręcić (bo powinno być przykręcone dość lekko), ale równomiernie. Dopiero wtedy uniknie się wycieków.
Teraz pokrywa tylna wału (starsze silniki miały uszczelnienie sznurowe, ten ma simmering).
Porządnie ją umyłem, ale nie malowałem z powrotem na czarno. Tego i tak nie widać, bo jest schowane pod kołem zamachowym. Wystarczy, że będzie czyste. Potem włożyłem nowy simmering (prasa się przydaje kolejny raz).
Płaszczyznę wału nasmarowałem obficie smarem montażowym. Dzięki temu simmering przetrwa pierwsze chwile po odpaleniu, kiedy jeszcze do niego nie dotrze olej.
Ostatnia rzecz przed założeniem miski olejowej to pompa oleju. Pręt napędzający przełożyłem, ale smok jest przyspawany.
Nie jest to problem, od czego mam szlifierkę? :) Gorzej, że smok pompy ma za dużą średnicę i nie mieści się w nową pompę oleju. Na razie kombinuję co zrobić, ale chyba dokupię odpowiedni smok... W każdym razie trochę się zmartwiłem, bo nie mogę już miski założyć.
Oczywiście zaczynam standardowo - od dokładnego umycia wszystkiego. Dodatkowo tak, jak w przypadku panewek wału korbowego jest istotne gdzie mają być włożone. Szlifiernia poskładała to wszystko przy okazji wyważania, mierzenia itp. Panewki podczas przykręcania stopek wału i korb się zgniatają, układając w swoim miejscu. Niby różnice pomiędzy poszczególnymi zestawami są niewielkie, ale jakieś mogą być. Skoro można te niedokładności wyeliminować poprzez nie mieszanie ponowne panewek, to czemu tego nie zrobić?
Przygotowałem również pierścienie, żeby nie pomylić ich kolejności. Każdy pierścień tuż przed włożeniem jeszcze raz wycieram szmatką.
Powkładane, zamki poustawiane w odpowiednich miejscach.
Standardowo, po zaciśnięciu pierścieni przyrządem, zakładam rurki na śruby korbowodów, żeby nie ryzykować zarysowania gładzi cylindrowych lub wału korbowego.
Pierwszy siedzi.
Od razu przykręcam stopkę wału (po sprawdzeniu wymiarów Plastigage'm). Tłok oczywiście wkładany w jeszcze raz umytą gładź cylindra obficie smaruję olejem. Podobnie panewkę i śruby korbowodów.
Po dokręceniu każdego korbowodu sprawdzam, czy wał korbowy da się jeszcze obrócić ręką. Dzięki temu jeśli pojawi się jakiś problem ze spasowaniem części od razu wiem gdzie. Na szczęście problemów nie stwierdziłem :)
Siedzą już wszystkie. Zaczyna to naprawdę fajnie wyglądać :)
Aż się zdziwiłem jak to wszystko sprawnie idzie jak nagle zdałem sobie sprawę, że można zakładać pokrywę rozrządu. Wymieniłem w niej simmering, o którym wczoraj pisałem i przygotowałem uszczelkę.
Przykręcona, razem z grzebykiem pomagającym w ustawianiu zapłonu. Ważne jest nie to, żeby to mocno dokręcić (bo powinno być przykręcone dość lekko), ale równomiernie. Dopiero wtedy uniknie się wycieków.
Teraz pokrywa tylna wału (starsze silniki miały uszczelnienie sznurowe, ten ma simmering).
Porządnie ją umyłem, ale nie malowałem z powrotem na czarno. Tego i tak nie widać, bo jest schowane pod kołem zamachowym. Wystarczy, że będzie czyste. Potem włożyłem nowy simmering (prasa się przydaje kolejny raz).
Płaszczyznę wału nasmarowałem obficie smarem montażowym. Dzięki temu simmering przetrwa pierwsze chwile po odpaleniu, kiedy jeszcze do niego nie dotrze olej.
Ostatnia rzecz przed założeniem miski olejowej to pompa oleju. Pręt napędzający przełożyłem, ale smok jest przyspawany.
Nie jest to problem, od czego mam szlifierkę? :) Gorzej, że smok pompy ma za dużą średnicę i nie mieści się w nową pompę oleju. Na razie kombinuję co zrobić, ale chyba dokupię odpowiedni smok... W każdym razie trochę się zmartwiłem, bo nie mogę już miski założyć.