Póki co było kilka nieprzewidzianych przeszkód do złożenia silnika. Nowa pompa oleju miała za małą średnicę otworu na smok, więc trzeba było kupić nowy, zawory ssące okazały się nadwymiarowe, więc zamówiłem odpowiednie, borykam się jeszcze z rozmiarem filtra oleju... Niby silnik standardowy, ale amerykanie jakoś za dużo opcji do wyboru mają i się katalogi z rzeczywistością czasem nie zgadzają.
Zacznijmy zatem składać głowicę póki dołu silnika zamknąć nie można. Na początek oczyszczona z zewnątrz i pomalowana farbą wysokotemperaturową. Oczywiście źle to wymyśliłem, bo potem przy dokładnym myciu głowicy okazało się, że brake cleaner zmywa tą farbę... Następnym razem będę wiedział, a tymczasem zrobiłem poprawki.



Po malowaniu pomógł mi w myciu nieoceniony jak zawsze Dred.



Potem pora na planowanie głowic. Prawdziwi twardziele robią to szmatą :)



I gotowe. Napisałbym jeszcze o frezowaniu gniazd zaworowych palcem, ale jeszcze ktoś to weźmie na poważnie...



Głowica czysta, gotowa do złożenia. Przy tego typu szpilkach do dźwigienek zaworowych trzeba sprawdzić, czy nie "wychodzą z bloku" - jest to nie taka rzadka przypadłość tych silników. Tu jednak okazało się wszystko w porządku.



Następnie mycie wszystkich elementów składowych - sprężynek, zaworów, podkładek, zamków... Muszę wziąć od teścia starą zmywarkę i sprawdzić jak się będzie w niej części myło. Po myciu tylko będzie trzeba je porządnie wysuszyć, ale może to zaoszczędzić sporo czasu.



Potem zawory maczałem w oleju i, po wytarciu jego nadmiaru, wkładałem na miejsce.



Potem założyłem uszczelniacze zaworowe, ale nie zrobiłem zdjęcia. Następnie zakładanie sprężyn zaworowych.



Jak widać podkładek trzymających sprężyny trochę jest... I są inne dla zaworów ssących i wydechowych.



Zawory wydechowe już na miejscu.



Pierwszą głowicę składaliśmy razem z Dredem, łatwo nie było... Potem jeszcze dwie głowice do V8 złożyliśmy w ten sposób... W końcu się wkurzyłem, pomyślałem i zrobiłem przyrząd do ściskania sprężyn zaworowych, który pasuje do każdej głowicy. Drugą głowicę składałem sam w 5 minut i szło jak po maśle.



I poskładane. Na szczęście nie zapomniałem założyć uszczelniaczy zaworowych :)



Potem wysypałem drobnicę dźwigienek zaworowych. Przez chwilę brakowało jednej podkładki, ale na szczęście okazało się, że to ja ją zgubiłem wśród uszczelniaczy zaworowych, a nie, że w ogóle jej nie ma. Najgorsze w składaniu tego silnika jest to, że na każdą brakującą część się dość długo czeka...



Wyczyszczone będą czekały na założenie. Oczywiście schowam je gdzieś, nie będą leżeć cały czas na warsztacie :)



Pamiętacie pokrywy zaworów? Tak wyszły po malowaniu proszkowym. Śliczne są.



Niestety jedna pokrywa była nieco zardzewiała w dwóch miejscach, tam też po piaskowaniu wyszły dziury...



Próbowałem jedną zaspawać (chociaż szkoda lakieru), ale spaw nie był szczelny... W końcu znaleźliśmy z Celiną na ebayu nowe za 34$, więc problem się w zasadzie rozwiązał... :)