Kontunuuję temat osprzętu, skoro tak dobrze idzie. Osprzęt Bartek przywiózł luzem w pudełku. Teoretycznie wszystko było działające, gdy było zdejmowane z silnika, ale w praktyce wygląda to tak, że warto zajrzeć do środka, bo nie wiadomo co tam znajdę. Zresztą na przykład alternator już miał chrzęszczące łożyska.



Jest to dość późny Saab 96, stąd ma część, której jeszcze nigdy wcześniej nie widziałem w V4 - ten płaskownik po prawej nie występuje we wcześniejszych rocznikach.



Sam alternator też jest nieco inny niż te, co zazwyczaj są w V4, na przykład szczotkotrzymacz jest przykręcany od zewnątrz, a nie od wewnątrz.



Rozkręciłem mocowanie alternatora i wykręciłem szczotkotrzymacz.



Rozłożyłem też kółko pasowe i wentylator.



Z pewnym oporem, ale śruby skręcające dwie połówki obudowy jednak się udało odkręcić.



Wyciągnąłem wirnik z łożyska.



Potem odkręciłem blaszkę trzymającą łożysko.



Zostało mi do wyjęcia uzwojenie z drugiej części obudowy. Widać, jakie tu wszystko jest zapyziałe.



No i alternator rozłożony.



Wszystkie części były bardzo mocno zabrudzone. Obudowa została wyszkiełkowana, śrubki ocynkowane. Uzwojenie i wirnik musiałem trochę odrdzewić i dokładnie domyć. Mamm już wszystko przygotowane, więc składam.



Pierwszy krok przy składaniu, to włożenie i przykręcenie uzwojenia. Widoczna po złożeniu część uzwojenia została doczyszczona i pomalowana.



Potem włożyłem nowe łożysko w jego miejsce w obudowie.



I przykręciłem blaszkę. Na wirniku mam nowy komutator (ślizg właściwie) i łożysko.



Przymierzyłem, czy wirnik daje się lekko włożyć na miejsce.



Potem go wyjąłem i wcisnąłem w łożysko w przedniej części obudowy.



Dopiero teraz wkładam całość w tylną część obudowy. Potem skręciłem dwie połówki śrubami i złożyłem wiatrak z kółkiem pasowym.



Następnie przygotowałem szczotkotrzymacz do przykręcenia z tyłu.



Przykręciłem go na miejsce. Uzupełniłem też wszystkie podkładki i nakrętki z tej strony alternatora.



I gotowe.