Zabieram się też za gaźnik od tego Saaba. Nie jest to oryginalny gaźnik, oryginalnie był tu dwugardzielowy Solex. Tu jest założony Weber 36DCD3. Konstrukcyjnie, mimo, że pionowy, a nie poziomy, przypomina mi nieco DCOE.
A skąd wiem co to za gaźnik? A widzisz Pan, co tu pisze? 13911. Znaczy że z Porsze, czy coś :). CHociaż napisane jest też, że jest z Fiata Tipo :).
Odkręciłem adapter-samoróbkę, służący do zamocowania na tym gaźniku oryginalnego filtra powietrza. O tyle mi się to nie podoba, że częściowo przysłania on jedną gardziel. Prawdopodobnie będę to przerabiał na etapie składania wszystkiego w całość.
Od strony mocowania cięgna gazu mamy zębatki napędzające drugą przepustnicę. Co ciekawe, zębatki zazwyczaj są w gaźnikach, gdzie przepustnice w gardzielach połączone są symetrycznie, a tu są progresywne. Zwracam też uwagę na (na pewno oryginalną, wygląda na włoską myśl techniczną) sprężynę powrotną przepustnicy.
Odkręciłem mechanizm ssania.
Potem zdjąłem pokrywę gaźnika.
W środku części dość czyste, dlatego ganiałem sprężynkę po podłodze, tak płynnie dało się ją wyjąć.
Zdemontowałem też pływak i zaworek iglicowy.
Pora na wykręcenie dysz i demontaż pompki przyśpieszacza.
Wykręciłem ile się dało.
Wykręciłem też z boków gaźnika dysze powietrzne i dysze wolnych obrotów.
Przewróciłem gaźnik do góry nogami, żeby dostać się do płytek przepustnic.
Odkręciłem je.
I zacząłem demontaż mechanizmu przepustnic. Tu zawsze jest nawalone tyle drobnych części... Zdjąłem też tą fantastyczną sprężynkę powrotną.
Z drugiej strony gaźnika jest masakrycznie przekombinowany mechanizm łączący w sobie dźwignię pompki przyśpieszacza i dźwignię zamykającą drugą przepustnicę.
Zdemontowana pierwsza ośka przepustnicy.
I druga.
I mam już pusty korpus gaźnika.
A skąd wiem co to za gaźnik? A widzisz Pan, co tu pisze? 13911. Znaczy że z Porsze, czy coś :). CHociaż napisane jest też, że jest z Fiata Tipo :).
Odkręciłem adapter-samoróbkę, służący do zamocowania na tym gaźniku oryginalnego filtra powietrza. O tyle mi się to nie podoba, że częściowo przysłania on jedną gardziel. Prawdopodobnie będę to przerabiał na etapie składania wszystkiego w całość.
Od strony mocowania cięgna gazu mamy zębatki napędzające drugą przepustnicę. Co ciekawe, zębatki zazwyczaj są w gaźnikach, gdzie przepustnice w gardzielach połączone są symetrycznie, a tu są progresywne. Zwracam też uwagę na (na pewno oryginalną, wygląda na włoską myśl techniczną) sprężynę powrotną przepustnicy.
Odkręciłem mechanizm ssania.
Potem zdjąłem pokrywę gaźnika.
W środku części dość czyste, dlatego ganiałem sprężynkę po podłodze, tak płynnie dało się ją wyjąć.
Zdemontowałem też pływak i zaworek iglicowy.
Pora na wykręcenie dysz i demontaż pompki przyśpieszacza.
Wykręciłem ile się dało.
Wykręciłem też z boków gaźnika dysze powietrzne i dysze wolnych obrotów.
Przewróciłem gaźnik do góry nogami, żeby dostać się do płytek przepustnic.
Odkręciłem je.
I zacząłem demontaż mechanizmu przepustnic. Tu zawsze jest nawalone tyle drobnych części... Zdjąłem też tą fantastyczną sprężynkę powrotną.
Z drugiej strony gaźnika jest masakrycznie przekombinowany mechanizm łączący w sobie dźwignię pompki przyśpieszacza i dźwignię zamykającą drugą przepustnicę.
Zdemontowana pierwsza ośka przepustnicy.
I druga.
I mam już pusty korpus gaźnika.