Skoro przygotowałem trochę części w poprzedniej aktualizacji, to wypadałoby je przykręcić do silnika. Dla przypomnienia - tu skończyliśmy. Mamy blok i układ korbowo-tłokowy w środku.
W międzyczasie rzeczy zostały pomalowane proszkowo czy ocynkowane. Z oryginalnych śrubek zostało ledwie kilka... reszta była nowa, na imbus. A fu! Wywaliłem. Musi być uczciwy sześciokąt, a nie jakieś nowoczesne wynalazki.
Przykręciłem blachę pod pokrywę rozrządu. Nie jest gładka, bo była piaskowana - też była pomalowana proszkowo, jak ją dostałem.
Założyłem koło wałka rozrządu i przykręciłem pokrywę rozrządu. Chyba lepiej, jak jest gładka, niż jak miała resztkę odlewu pod łożysko wiatraka?
Potem odwróciłem silnik i przygotowałem uszczelkę miski olejowej.
Następnie przykręciłem miskę. Coś, co zajmuje zazwyczaj 15 minut, tuy trwało prawie dwie godziny... Mimo czyszczenia gwintów dwie śruby mi się urwały podczas przykręcania i musiałem je wydobyć. Potem dwa otwory w pokrywie rozrządu wymagały wstawienia helicoili, bo w nich z kolei gwinty były urwane i śruby nie trzymały miski. Koniec koców udało się jednak miskę właściwie przykręcić.
Odwróciłem silnik i przykręciłem koło pasowe i łapy silnika. Przy okazji nabyłem nową wiedzę - wczesne V4 mają łapy silnika przykręcane na śruby M8 (takie są gwinty w bloku), a późniejsze, jak ten - na śruby M10, czyli tak samo jak V6. Prawdopodobnie chodzi o ujednolicenie produkcji w latach '70. Teraz już wiecie. Nie wiem po co, ale wiecie :).
Wyciągnąłem popychacze zaworowe, które ktoś w uroczy sposób opisał gdzie były. Fajnie - dzięki temu trafią we właściwe miejsce.
Już, trafiły. Po posmarowaniu olejem oczywiście.
Głowice już wyschły po malowaniu, części umyłem i przygtowałem.
Wszystko ładne, czyste. Głowica po planowaniu prawie jak lustro.
Włożyłem zawory.
Następnie założyłem uszczelniacze i spiąłem zawory w jednej głowicy. Nowe zawory mają inne zamki niż stare, na szczęście miałem zachomikowane zapasy.
Głowice złożone. Przygotowałem uszczelki głowic.
I przykręciłem głowice do bloku. Kolejny etap zakończony.
Podsumowując - obecna geometria silnika wygląda tak:
W międzyczasie rzeczy zostały pomalowane proszkowo czy ocynkowane. Z oryginalnych śrubek zostało ledwie kilka... reszta była nowa, na imbus. A fu! Wywaliłem. Musi być uczciwy sześciokąt, a nie jakieś nowoczesne wynalazki.
Przykręciłem blachę pod pokrywę rozrządu. Nie jest gładka, bo była piaskowana - też była pomalowana proszkowo, jak ją dostałem.
Założyłem koło wałka rozrządu i przykręciłem pokrywę rozrządu. Chyba lepiej, jak jest gładka, niż jak miała resztkę odlewu pod łożysko wiatraka?
Potem odwróciłem silnik i przygotowałem uszczelkę miski olejowej.
Następnie przykręciłem miskę. Coś, co zajmuje zazwyczaj 15 minut, tuy trwało prawie dwie godziny... Mimo czyszczenia gwintów dwie śruby mi się urwały podczas przykręcania i musiałem je wydobyć. Potem dwa otwory w pokrywie rozrządu wymagały wstawienia helicoili, bo w nich z kolei gwinty były urwane i śruby nie trzymały miski. Koniec koców udało się jednak miskę właściwie przykręcić.
Odwróciłem silnik i przykręciłem koło pasowe i łapy silnika. Przy okazji nabyłem nową wiedzę - wczesne V4 mają łapy silnika przykręcane na śruby M8 (takie są gwinty w bloku), a późniejsze, jak ten - na śruby M10, czyli tak samo jak V6. Prawdopodobnie chodzi o ujednolicenie produkcji w latach '70. Teraz już wiecie. Nie wiem po co, ale wiecie :).
Wyciągnąłem popychacze zaworowe, które ktoś w uroczy sposób opisał gdzie były. Fajnie - dzięki temu trafią we właściwe miejsce.
Już, trafiły. Po posmarowaniu olejem oczywiście.
Głowice już wyschły po malowaniu, części umyłem i przygtowałem.
Wszystko ładne, czyste. Głowica po planowaniu prawie jak lustro.
Włożyłem zawory.
Następnie założyłem uszczelniacze i spiąłem zawory w jednej głowicy. Nowe zawory mają inne zamki niż stare, na szczęście miałem zachomikowane zapasy.
Głowice złożone. Przygotowałem uszczelki głowic.
I przykręciłem głowice do bloku. Kolejny etap zakończony.
Podsumowując - obecna geometria silnika wygląda tak: