Tak. Tylne zawieszenie też oczywiście wymagało pracy. Zdjąłem je z samochodu. Zostawiłem tylko tylne amortyzatory, w których dopiero co wymieniałem gumki mocujące, bo stukały. Tego nawet nie opisywałem, bo to droiazg był.
Po drugiej stronie samochodu, żeby opuścić zawieszenie, trzeba zdjąć wydech. Żeby zdjąć wydech, trzeba odkręcić osłonę za tylnym kołem, bo obejmuje wydech. Kogoś tu praca lubi :).
Po wykręceniu zawieszenia i porównaniu go do nowszego o rok jest nawet ok. A nie... Okazało się, że rurka hamulcowa, idąca od zawieszenia do karoserii, jest w innym miejscu. Czyli belka zawieszenia nie pasuje. Muszę przełożyć wszystko pomiędzy starą i "nową" belką...
A tu przykład jak wyglądają stare części - tu akurat środkowe mocowanie zawieszenia do karoserii.
A tu miejsce, do któego się to przykręca. Jedna z oryginalnych nitonakrętek się poddała i musiałem zastąpić ją nową.
Ponieważ zostawiam starą belkę, muszę w niej wymienić gumę centralną. Znowu czekanie na części... :).
Oczywiście łączyłem zamówienia ile się dało, ale i tak kilka rzeczy mnie zaskoczyło podczas prac. Wróćmy jednak do wymiany gumy - starą w pocie czoła wyłuskałem z belki.
A potem, już dość łatwo, bo bez walki z korozją, wcisnąłem nową gumę.
Przewód hamulcowy idący od karoserii do belki powinien mieć od strony belki taką końcówkę, jak widać niżej. Jedyny łatwo dostępny przewód jest taki jak widać ponad tym obciętym.
Na szczęście łątwo to przerobić. Dla większej precyzji nie robię tego szlifierką, ale staczam na tokarce.
Dobra, pora to poskładać do kupy. Zakładam belkę na samochód.
Przykręciłem mocowanie środkowe.
Potem przykręciłem nowe wahacze boczne, rurki hamulcowe, założyłem sprężyny.
Potem połączyłem to z ramieniami amortyzatorów, przykręciłem paski parciane ograniczające skok zawieszenia, zacząłem montować linki hamulca ręcznego.
Potem mogłem już przykręcić gotowe zestawy hamulców tylnych. Po drodze pokonywałem takie drobne przeciwności jak zabrudzone gwinty tu i tam, wymagające przegwintowania. Drobiazgi, ale czasochłonne.
Bębny, wcześniej przetoczone, założyłem na miejsce.
I z drugiej strony. Plus jest taki, że nie ma tu już teraz tych koszmarnie pogniecionych kapselków piast.
Przykręciłem na miejsce wydech i osłonę błotnika za kołem.
Gotowe. I zapraszam na mój kanał na YouTube, gdzie umieściłem całą sagę o tym zawieszeniu i hamulcach.
Po drugiej stronie samochodu, żeby opuścić zawieszenie, trzeba zdjąć wydech. Żeby zdjąć wydech, trzeba odkręcić osłonę za tylnym kołem, bo obejmuje wydech. Kogoś tu praca lubi :).
Po wykręceniu zawieszenia i porównaniu go do nowszego o rok jest nawet ok. A nie... Okazało się, że rurka hamulcowa, idąca od zawieszenia do karoserii, jest w innym miejscu. Czyli belka zawieszenia nie pasuje. Muszę przełożyć wszystko pomiędzy starą i "nową" belką...
A tu przykład jak wyglądają stare części - tu akurat środkowe mocowanie zawieszenia do karoserii.
A tu miejsce, do któego się to przykręca. Jedna z oryginalnych nitonakrętek się poddała i musiałem zastąpić ją nową.
Ponieważ zostawiam starą belkę, muszę w niej wymienić gumę centralną. Znowu czekanie na części... :).
Oczywiście łączyłem zamówienia ile się dało, ale i tak kilka rzeczy mnie zaskoczyło podczas prac. Wróćmy jednak do wymiany gumy - starą w pocie czoła wyłuskałem z belki.
A potem, już dość łatwo, bo bez walki z korozją, wcisnąłem nową gumę.
Przewód hamulcowy idący od karoserii do belki powinien mieć od strony belki taką końcówkę, jak widać niżej. Jedyny łatwo dostępny przewód jest taki jak widać ponad tym obciętym.
Na szczęście łątwo to przerobić. Dla większej precyzji nie robię tego szlifierką, ale staczam na tokarce.
Dobra, pora to poskładać do kupy. Zakładam belkę na samochód.
Przykręciłem mocowanie środkowe.
Potem przykręciłem nowe wahacze boczne, rurki hamulcowe, założyłem sprężyny.
Potem połączyłem to z ramieniami amortyzatorów, przykręciłem paski parciane ograniczające skok zawieszenia, zacząłem montować linki hamulca ręcznego.
Potem mogłem już przykręcić gotowe zestawy hamulców tylnych. Po drodze pokonywałem takie drobne przeciwności jak zabrudzone gwinty tu i tam, wymagające przegwintowania. Drobiazgi, ale czasochłonne.
Bębny, wcześniej przetoczone, założyłem na miejsce.
I z drugiej strony. Plus jest taki, że nie ma tu już teraz tych koszmarnie pogniecionych kapselków piast.
Przykręciłem na miejsce wydech i osłonę błotnika za kołem.
Gotowe. I zapraszam na mój kanał na YouTube, gdzie umieściłem całą sagę o tym zawieszeniu i hamulcach.