Jakiś czas temu uprzedziłem Michała, właściciela tego Saaba, że tylne zawieszenie i hamulce są do zrobienia. Niby wszystko jest pomalowane, ale wszystkie gumy są sparciałe, rurka hamulcowa stara... Ale nie miałem na to wolnych mocy przerobowych, więc temat został odłożony do szafy.
Trochę później Michał jechał w trasę tym samochodem. Okazało się, że musiał robić przystanki na rozmasowanie osłon przegubów przednich - hałasowały przeguby i trzeba było poruszać smarem, żeby je nasmarować. Poprosił mnie o wymianę smaru w tych przegubach.
Wymiana smaru nie jest aż taka prosta - nasmarować można smarowniczką, ale wiemy jak wygląda obecny teraz w przegubach smar... Dlatego trzeba było wyjąć z samochodu całą zwrotnicę, żeby dobrać się do przegubów, wyczyścić je dokładnie i nałożyć nowego smaru. Przy okazji wymienię też gumy przegubów wewnętrznych, przy skrzyni biegów.



Tu niestety też się okazało, że remont zawieszenia był tu zrobiony na zasadzie pomalowania wszystkiego. I już. Czyli wszystkie gumy, hamulce, przewody hamulcowe były stare... Niestety, ze względów bezpieczeństwa, nie mogłem tego wypuścić na ulicę. Dlatego zacząłem demontować zawieszenie...



Tyle zostało w samochodzie. To też będzie wyjęte, bo gumy w wahaczach przednich są tak samo sparciałe. Na tym etapie wpadłem na pomysł - Zrobiłem Michałowi oba zawieszenia jak nowe do jego drugiego Saaba 95 - o tego: >link<.
Pomysł polega na tym, że nie mam obecnie aż tyle czasu, żeby zrobić remont tych zawieszeń. Dlatego ustaliliśmy, że zamienimy te zawieszenia - te zdejmę i zrobi się je później do tamtego granatowego, a tamto włożę tutaj.



A tu widok na skrzynię biegów i wystającą z niej półoś. Te gumy też są do wymiany. Żeby je wymienić trzeba wykręcić półoś ze skrzyni i wyjąć na zewnątrz.



Wyjąłem więc całe zawieszenie przednie.



Odrestaurowane zawieszenie dość mocno kontrastuje stanem ze starym.


Przygotowałem nowe zawieszenie do włożenia. Podkładki regulujące geometrię zostawiam ze starego. Nie łudzę się, że nie tzreba będzie geometrii zrobić po wszystkim, ale może będzie dość blisko trafiona.



Przygotowałem przednie zwrotnice z hamulcami i półosie.


Przeguby nasmarowałem, przygotowałem też już wszystko do złożenia "nowych" półosi. Te cztery szare okrągłe części to są obudowy gum przegubów wewnętrznych. Z nich farba odłaziła płatami, więc oczyściłem je i pomalowałem. Nowe gumy do nich leżą obok.


Tu już poskładane gumy z obudowami. Po lewej są półośki wyciągnięte ze skrzyni, po prawej części wchodzące na półoś idącą w stronę koła.



Tu już złożone kompletne kawałki zawieszenia. Osłony przegubów też musiałem dać nowe, a niestety są drogie i trudno dostępne - co przeciągało strasznie czas prac nad Saabem.



Założone nowe wahacze górne, razem ze sprężyną i ramieniem zwrotnicy. Na miejscu są też już wahacze dolne i amortyzator.



Po stronie skrzyni założone półości i przeguby wewnętrzne.



I założona cała reszta. Gotowe?



Prawie. Nowe rurki hamulcowe przelatują na wylot przez otwory w karoserii. To te po prawej. Po lewej te, które były założone - mają dużo większą średnicę gwintu trzymającego je w karoserii.



A tu porównanie tych z rocznika późniejszego Saaba z tymi właściwymi dla tego rocznika. Oczywiście również kosztują majątek i trzeba je sprowadzać na zamówienie... :(.



A żeby było śmieszniej, od strony cylinderka hamulcowego mają tą samą średnicę gwintu, ale inny jego skok... więc hamulce rok młodsze nie pasują. Musiałem zatem rozłożyć stare hamulce przednie na części.



Bębny i szczęki są zamienne, ale cylinderki i tarcze kotwiczne nie. Po prawej są części z tego Saaba z 1962r., a po lewej z tego nowszego, z 1963r. Wyczyściłem wszystko to, co było, cylinderki są suche i sprawne, więc użyję je ponownie.



Zakładam zatem starą tarczę kotwiczną, bęben po przetoczeniu; oraz lepsze szczęki z tego nowszego Saaba.



Założona tarcza kotwiczna.



I szczęki z wszystkimi częściami montażowymi.



Potem nastąpiła jazda próbna, gdzie okazało się, że hamulce działają bardzo ok (zrobiłem jeszcze tylne, na następnej stronie możesz o tym przeczytać). Szczęki jednak były już przeciętne... A nowe nie są dostępne w ogóle. Dlatego oddałem stare szczęki do nabicia nowych okładzin. Tego już zapomniałem sfotografować, ale zrobiłem zrzut z filmu na YouTubie, w którym o tym opowiadam. Szczęki mają nowe okładziny, bębny są przetoczone. Wszystko do siebie zostało dopasowane. Oczywiście to znowu trwało i kosztowało...



I zamontowane na samochodzie. Sumarycznie, zamiast pół dnia pracy przy wymianie smaru w przegubach, auto stało u mnie ponad miesiąc, gdzie borykałem się z różnicami w częściach pomiędzy rocznikami, brakiem części nowych i tak dalej.



Ale to jeszcze nie wszystko, bo przecież zostało mi tylne zawieszenie. Klikaj dalej...