Po skończeniu (już rok temu) zawieszenia i hamulców w Saabie odstawiłem go do właściciela i wyjąłem poduszkę skrzyni biegów. Nie było takiej dostępnej, a ta się już do niczego nie nadawała. Odesłałem ją do znajomego, skąd wróciła ze zwulkanizowaną nową gumą. Po lewej nowa, po prawej stara. Widać rżnicę w kształcie. Nowa oczywiście jest ciut siermiężna, ale za to nowa.
Potem zamontowałem nową poduszkę w samochodzie.
Przykręciłem blachy pod nogami kierowcy i pasażera.
I położyłem na miejsce wykładzinę. Wszystko to w ciemnym garażu podziemnym, z co chwilę wyłączającym się automatycznie światłem :).
Potem o samochodzie zapomniałem na rok. Okazuje się, że właściciel chyba też, bo zadzwonił do mnie niedawno, mówiąc, że próbuje jeździć, ale nic nie hamuje. Ustaliliśmy, że doleje płyn hamulcowy, bo było pusto i sprawdzi, czy pomogło. Jeśli tak, to podjedzie do mnie. No bo w końcu hamulce zrobiłem, czyż nie?
Otóż nie. Czego nie wymieniłem? Jednej, jedynej rzeczy. Pompy hamulcowej. CO się zepsuło? Chyba już wiemy...
Wykręciłem pompę hamulcową i rozłożyłem ją. Okazało się, że korpus w środku jest tak powyżerany rdzą, że nie ma co jej regenerować. Zamówiliśmy nową reprodukcję, a ja zająłem się drobiazgami.
Z poprzedniego przeglądu zawieszeń zostały nie wymienione osłony drążków kierowniczych - nie były dostępne wtedy. Teraz już są, więc się nimi zajmę, czekając na tą pompę.
Odkręciłem końcówki drążków z obu stron, starając się zaznaczyć miejsce, gdzie były nakrętki, żeby nie naruszyć zbieżności. Jak się potem okazało, na próżno, Michał się zorientował, bo kierownica była nieco krzywo :). Trzeba będzie podjechać na zbieżność.
Stare gumy były już miejscami rozerwane.
Z nowymi wygląda to od razu o wiele schludniej.
Potem minął termin dostawy nowej pompy (1,5 miesiąca!!!) i wciąż nic. Po ponagleniu sprzedawcy odpowiedział, że to jakaś pomyłka była, bo pompa będzie dostępna za 3 miesiące. Super, po to stoi nieruchomość na podjeździe przez 1,5 miesiąca?!? Okazało się jednak, że Michał jest w stanie kupić reprodukcję w klubie Saaba w Szwecji. Jakiś tydzień później przyszło to:
Taka trochę samoróbka... Od tej strony wygląda też trochę surowo.
Dobra, ale pompa jest pompa. Nie ma co kręcić nosem, bo innej nie ma, trzeba by z czegoś przerabiać, a ta przynajmniej pasuje. Pomalowałem ją, żeby nie rdzewiała, ale też i żeby jej nie było widać w komorze silnika :).
O tyle jest dobrze, że pasuje wszędzie tak, jak oryginalna.
Tu też. Pod pedałem hamulca było jeziorko z płynu hamulcowego, który wylał się ze starej pompy, ale, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, nie spowodowało to odparzenia lakieru. Nie wiem, czy tan samochód jest pomalowany, ale jest skubane odporne na płyn.
Potem znowu zakryłem to wykładziną. Może trochę potrwa, zanim tu będę musiał znowu zajrzeć.
Potem zamontowałem nową poduszkę w samochodzie.
Przykręciłem blachy pod nogami kierowcy i pasażera.
I położyłem na miejsce wykładzinę. Wszystko to w ciemnym garażu podziemnym, z co chwilę wyłączającym się automatycznie światłem :).
Potem o samochodzie zapomniałem na rok. Okazuje się, że właściciel chyba też, bo zadzwonił do mnie niedawno, mówiąc, że próbuje jeździć, ale nic nie hamuje. Ustaliliśmy, że doleje płyn hamulcowy, bo było pusto i sprawdzi, czy pomogło. Jeśli tak, to podjedzie do mnie. No bo w końcu hamulce zrobiłem, czyż nie?
Otóż nie. Czego nie wymieniłem? Jednej, jedynej rzeczy. Pompy hamulcowej. CO się zepsuło? Chyba już wiemy...
Wykręciłem pompę hamulcową i rozłożyłem ją. Okazało się, że korpus w środku jest tak powyżerany rdzą, że nie ma co jej regenerować. Zamówiliśmy nową reprodukcję, a ja zająłem się drobiazgami.
Z poprzedniego przeglądu zawieszeń zostały nie wymienione osłony drążków kierowniczych - nie były dostępne wtedy. Teraz już są, więc się nimi zajmę, czekając na tą pompę.
Odkręciłem końcówki drążków z obu stron, starając się zaznaczyć miejsce, gdzie były nakrętki, żeby nie naruszyć zbieżności. Jak się potem okazało, na próżno, Michał się zorientował, bo kierownica była nieco krzywo :). Trzeba będzie podjechać na zbieżność.
Stare gumy były już miejscami rozerwane.
Z nowymi wygląda to od razu o wiele schludniej.
Potem minął termin dostawy nowej pompy (1,5 miesiąca!!!) i wciąż nic. Po ponagleniu sprzedawcy odpowiedział, że to jakaś pomyłka była, bo pompa będzie dostępna za 3 miesiące. Super, po to stoi nieruchomość na podjeździe przez 1,5 miesiąca?!? Okazało się jednak, że Michał jest w stanie kupić reprodukcję w klubie Saaba w Szwecji. Jakiś tydzień później przyszło to:
Taka trochę samoróbka... Od tej strony wygląda też trochę surowo.
Dobra, ale pompa jest pompa. Nie ma co kręcić nosem, bo innej nie ma, trzeba by z czegoś przerabiać, a ta przynajmniej pasuje. Pomalowałem ją, żeby nie rdzewiała, ale też i żeby jej nie było widać w komorze silnika :).
O tyle jest dobrze, że pasuje wszędzie tak, jak oryginalna.
Tu też. Pod pedałem hamulca było jeziorko z płynu hamulcowego, który wylał się ze starej pompy, ale, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, nie spowodowało to odparzenia lakieru. Nie wiem, czy tan samochód jest pomalowany, ale jest skubane odporne na płyn.
Potem znowu zakryłem to wykładziną. Może trochę potrwa, zanim tu będę musiał znowu zajrzeć.