Przygotowywania śrubek do ocynku ciąg dalszy. Część podkładek sprężystych została tak zgnieciona, że nie można ich było normalnie zdjąć ze śrub. Trzeba je było potraktować nieczule...



Po odrdzewieniu jeszcze tylko zawijanie na druciki do cynkowania.



Przechodzę teraz do rozkładania silnika. Zaskoczyło mnie zdejmowanie jednego przewodu zapłonowego...



Okazało się, że świeca ma specyficzną cechę :)



Silnik jeszcze w miarę w komplecie, ale już zlałem olej.



Pierwszy etap ogałacania silnika z części - zdjęty aparat zapłonowy, gaźnik, pokrywy zaworów, pompa paliwa i koło pasowe wału korbowego.



Teraz zaczynam rozkręcać sam silnik. Pod pokrywami zaworów dużo osadu ze starego oleju. Duższy postój nigdy nie służy silnikowi.



Po zdjęciu kolektora dolotowego dalsza część brudu ze starego oleju. Uszczelka bardzo mocno przylepiona do głowic, krucha. Na moje oko oryginalna, czyli jest bardzo prawdopodobne, że jeszcze nigdy nikt jej nie zdejmował. Auto ma dość niski przebieg, poniżej 100000km. Po stanie auta można zaryzykować stwierdzenie, że jest to przebieg rzeczywisty - zobaczymy czy stan silnika to potwierdzi.



Zdemontowałem zestawy dźwigienek zaworowych z obu głowic, razem z drążkami popychaczy.



Jak patrzę na to, ile tu będzie mycia, to aż mi trochę ręce opadają... a mogłem znaczki zbierać. :)



Głowice zdjęte.



Najbardziej byłem ciekaw co jest w środku cylindrów. Pomijając dosć dużo nagaru na tłokach, to gładzie cylindrów są idealne - nie ma żadnego progu ze zużycia, widać jeszcze bardzo dużo oryginalnego honowania cylindrów. Przy okazji wyjąłem też popychacze zaworowe.



Odwróciłem silnik do góry nogami i odkręciłem miskę olejową. W zasadzie śrubki nie były potrzebne, tak mocno uszczelka się przykleiła i do miski i do bloku. Dopiero wycięcie jej z jednej strony nożem umożliwiło mi zdjęcie miski. W środku niestety szlam olejowy... Ale przynajmniej coraz bardziej zyskuję przekonanie, że nikt przede mną tego silnika nie otwierał.



Na sitku pompy olejowej nieco grudek brudu, ale to przynajmniej nie jest silikon :)



Po zdjęciu miski olejowej mogę odkręcić pokrywę rozrządu.



Wyjąłem wałek rozrządu. Jest w idealnym stanie, nawet krzywki ma niezużyte.



No i moment prawdy :) Zdejmowanie panewek. Panewki korbowe bardzo ładne, delikatnie tylko wyślizgane, niestety miejscami kilka rys. Wał bez śladów zużycia.



Najlepsze są tłoki - na płaszczu bocznym, czyli pierwszym miejscu, które się zużywa, nie ma ani śladu zużycia. Są idealne, widać jeszcze ślady obróbki fabrycznej. Taki widok cieszy przede wszystkim właściciela, który sporo oszczędzi na remoncie :)



Wyjąłem resztę tłoków. Obyło się bez nieprzyjemnych niespodzianek, wszystko w podobnym stanie.



Najprawdopodobniej po zmierzeniu przerw w pierścieniach okaże się, że są nieco przyduże, więc prawdopodobnie cylindry będą honowane i włożę komplet nowych pierścieni.



Pora zabrać się za podpory wału korbowego.



Lubię takie oznaczenia. Nie jakieś kodowe tajemnice, tylko czarno na białym łup - pojemność 2.3.



Odkręciłem podpory wału i wyjąłem wał korbowy.



Blok opustoszał...



Tu panewki wyglądają jakbym je wyjął nie z silnika 40-letniego auta, a z pudełka z nowymi częściami... Niestety śruby podpór wału mają zawsze najgorzej śmierdzący stary olej z całego silnika, więc szybko musiałem te części przetrzeć i schować na później :)