Po około 4 latach Capri wróciło na "drobną" poprawkę. Oczywiście zapomniałem zrobić zdjęcia pod maską, które chciałem wstawić... Ale do rzeczy. Kapał olej z ogona skrzyni biegów. Po krótkiej diagnozie stwierdziłem, że niestety trzeba wymienić nie tyle simmering, co panewkę, w której obraca się wał napędowy. Niestety była dość luźna. Niestety, bo, żeby się do niej dobrać, trzeba wyjąć skrzynię i zrobić z nią to:
Wycisnąłem panewkę z ogona skrzyni.
Kupiona została nowa panewka i uszczelniacz. Powyżej nich widać początek wału napędowego, popatrz na niego, jeszcze do tego wrócimy...
Zawartość skrzyni od złożenia wciąż czysta. Jeśli dobrze pamiętam (bo niestety aktualizację robię kilka miesięcy spóźnioną), to nawet niespecjalnie je myłem.
Przygotowałem wszystko do włożenia z powrotem do skrzyni.
Znowu ułożyłem igiełki łożyskujące wałek główny skrzyni.
Całość gotowa do złożenia.
I cyk, pyk, złożone.
Wróćmy zatem do wału napędowego. Przednia część, ta która wchodzi w skrzynię, okazało się, że ma wżery od korozji. To nie ma prawa być szczelne, bo to po tym jeździ uszczelniacz.
Zdjąłem zatem ten element z wału napędowego.
Znaleziony został taki element w dużo lepszym stanie. Teraz nie powinno już nic się sączyć.
Trochę też kapało z tylnego mostu. Mostu co prawda nie będziemy teraz bardzo ruszali, ale trzeba trochę się nim zająć. Zresztą widać, że coś z niego cieknie, nie?
Odkręciłem nakrętkę wałka ataku i zdjąłem flanszę.
Wydłubałem uszczelniacz. Oj, nie jest to łatwe bez rozłożenia mostu. Uszczelniacz jest w większości stalowy i trzeba go nieźle pogiąć, żeby chciał wyjść. Jednocześnie nie można uszkodzić nic dookoła.
Zdjąłem też pokrywę mostu, żeby założyć pod nią nową uszczelkę i zmienić olej. Same koła zębate w dobrym stanie.
Potem oczyściłem most dookoła, żeby nie straszył (i żeby było wdać, czy nie cieknie dalej) i złożyłem. Z przodu nowy uszczelniacz.
Wycisnąłem panewkę z ogona skrzyni.
Kupiona została nowa panewka i uszczelniacz. Powyżej nich widać początek wału napędowego, popatrz na niego, jeszcze do tego wrócimy...
Zawartość skrzyni od złożenia wciąż czysta. Jeśli dobrze pamiętam (bo niestety aktualizację robię kilka miesięcy spóźnioną), to nawet niespecjalnie je myłem.
Przygotowałem wszystko do włożenia z powrotem do skrzyni.
Znowu ułożyłem igiełki łożyskujące wałek główny skrzyni.
Całość gotowa do złożenia.
I cyk, pyk, złożone.
Wróćmy zatem do wału napędowego. Przednia część, ta która wchodzi w skrzynię, okazało się, że ma wżery od korozji. To nie ma prawa być szczelne, bo to po tym jeździ uszczelniacz.
Zdjąłem zatem ten element z wału napędowego.
Znaleziony został taki element w dużo lepszym stanie. Teraz nie powinno już nic się sączyć.
Trochę też kapało z tylnego mostu. Mostu co prawda nie będziemy teraz bardzo ruszali, ale trzeba trochę się nim zająć. Zresztą widać, że coś z niego cieknie, nie?
Odkręciłem nakrętkę wałka ataku i zdjąłem flanszę.
Wydłubałem uszczelniacz. Oj, nie jest to łatwe bez rozłożenia mostu. Uszczelniacz jest w większości stalowy i trzeba go nieźle pogiąć, żeby chciał wyjść. Jednocześnie nie można uszkodzić nic dookoła.
Zdjąłem też pokrywę mostu, żeby założyć pod nią nową uszczelkę i zmienić olej. Same koła zębate w dobrym stanie.
Potem oczyściłem most dookoła, żeby nie straszył (i żeby było wdać, czy nie cieknie dalej) i złożyłem. Z przodu nowy uszczelniacz.