Jako że silnik był już umyty, to nie mogłem się doczekać składania i wyskakiwałem do garażu popołudniami, żeby wreszcie coś zamontować :) Co prawda sporo z frajdy zabiera mycie części. Stare oleje nie miały dodatku detergentów, więc wszędzie, ale to WSZĘDZIE, jest pełno osadu. Nie opiłki, ale wręcz asfalt ze starego oleju. Każda część zajmuje masę czasu, żeby ją domyć.
Składanie przewidziałem też w nieco innej kolejności niż zazwyczaj, z prostego powodu - braku niektórych części. Na początku też zacząłem składać części wymagające najmniej pracy, co potem wyszło mi trochę bokiem, ale o tym później.
Tak czy inaczej udało mi się domyć wszyskie części składowe rozrządu.



Na zdjęciu wygląda to dość prosto, ale złożenie całości zajęło mi około godziny. Musiałem skonstruować prosty przyrząd, który trzymał zawór w pozycji zamkniętej, a potem ściskałem sprężynę i trafiałem zamkiem na miejsce. Prosto brzmi, ale tu w środku jest strasznie ciasno... W każdym razie - zwycięstwo.



Następnie włożyłem popychacze rozrządu. Ponieważ nie do końca wiem kiedy będę uruchamiał ten silnik, to wszystko zamiast na olej składam na smar montażowy. Ma to jedną wadę - części nieco ciężej chodzą z powodu lepkości smaru, trzeba najpierw sprawdzać pasowanie, a dopiero potem zakładać daną część.



Tak to wygląda od spodu. No właśnie i w tym momencie zdałem sobie sprawę z małej wtopy... Przy włożonych zaworach popychacze wystają maksymalnie w stronę wałka rozrządu i nie da się go włożyć. Wyjmować i wkładać zaworów mi się nie chce, bo to naprawdę sporo zachodu.



Chwila drapania się po głowie i wymyśliłem to:



Tak, otworzyłem każdy zawór i włożyłem między niego a jego gniazdo szmatę. Dzięki temu zawory pozostały otwarte i mogłem włożyć wałek rozrządu.



Jak widać, niektóre zawory są już otwarte.



Widać różnicę pomiędzy starymi zaworami ssącymi a nowymi, dorobionymi wydechowymi.



Następnie wyregulowałem zawory.



Wszystkie dane regulacyjne są podane w calach, na szczęście metryczne wymiary mieszczą się w podanym zakresie wartości. Mam i calowe szczelinomierze, ale jakoś siła przyzwyczajenia do milimetrów jest większa :)



Potem domyłem (również w środku) napęd pompy oleju i aparatu zapłonowego.



Zęby posmarowałem smarem montażowym, a w środek wpuściłem kroplę oleju. Jak pamiętasz z rozkładania, wchodzi to pomiędzy środkowe zawory.



O, właśnie tu. Umieściłem też na miejscu ten kołek blokujący.



Pamiętasz separator oleju z pokrywy rozrządu? No to tak wygląda domyty :) Przy zakładaniu warto zwrócić uwagę gdzie jest napis TOP :)



Po oczyszczeniu z farby płaszczyzn przylegania uszczelki na bloku przykręciłem pokrywę rozrządu.



Potem zabrałem się za mocowanie filtra oleju. Z wierzchu tylko trochę zapyziałe.



Za to w środku dramat. Osad z oleju zatkał już część przelotu kanału olejowego.



Udało mi się to całkiem nieźle domyć.



Po doczyszczeniu tego z wierzchu dobrze widać odrobinę zielonej farby. Przez chwilę zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie powinno być to pomalowane na zielono, ale bardziej prawdopodobne jest to, że było to przypadkowe maźnięcie pędzlem. Dlatego w końcu wyczyściłem to do końca.



Przykręcone.



Dzięki temu jest już pełna płaszczyzna przylegania pokrywy łańcucha rozrządu.



Następnie wziąłem się za przygotowywanie wału korbowego do włożenia. Umyłem wszystkie części. Ponieważ wał zostaje w nominale, a panewki źle nie wyglądają i wszystko ładnie trzyma wymiar, stwierdziłem, że zostają fabryczne (57-letnie!)panewki. Jak ktoś będzie ten silnik rozkręcał za 50 lat, żeby zrobić remont, to się dopiero zdziwi! :)



Zobacz na oznaczenia od wewnątrz panewek.



Potem część mocująca uszczelnienie tylne wału korbowego.



I tu trochę się zagapiłem, bo sznurki muszą się namoczyć w oleju przed wkładaniem na miejsce. Wrzuciłem je, niech się moczą...



Umyłem wał. Dwa słowa, ale ponad pół godziny szorowania drania. Asfalt na zewnątrz, szlam w kanałach olejowych. Praca jakby za karę... Ale efekt jest ładny.



Koło zamachowe ma zjechany wieniec. Możliwe, że to nawet działało, ale optymalnie na pewno nie. Trzeba coś z tym zrobić.



Tak się składa, że na szczęście Artur kupił już wcześniej nowy wieniec. Widać jaka jest różnica.



Stary wieniec zbiłem z koła, ale jak włożyć nowy? Największym problemem okazała się w tym momencie żona, która jak zobaczyła, że wkładam koło zamachowe do zamrażalnika, a wieniec do piekarnika, popukała się tylko po głowie. Trudno, opinię mam, jaką mam. Po wyjęciu zimnego koła i gorącego wieńca udało się dość łatwo złożyć to na nowo. Przykręciłem to do wału.



W międzyczasie sznurki nasiąkły olejem. Włożyłem jeden na miejsce, po czym obciąłem nadmiar do wymaganego wymiaru.



Następnie włożyłem panewki.



Potem włożyłem wał i przykręciłem stopy wału.



Kolejne żmudne mycie dotyczyło pompy oleju.



Piękne są te detale w najmniej spodziewanych miejscach. To akurat jest część zaworka zwrotnego pompy oleju, czyli coś, czego w zasadzie nigdy nie widać.



Na śrubkach też są fajne oznaczenia.



Zamontowałem pompę oleju.



Potem umyłem koła rozrządu i elementy składowe smoka pompy oleju. Porównaj to z fotą z pierwszej strony, jaka jest różnica.