No dobra, łatka wspawana i oszlifowana.
Następna warstwa blachy. W początkowej fazie jest to tylko lekko wygięty arkusz blachy.
Ale potem Tomek to tyle razy opukuje młoteczkami, że układa się to prawie tak jak fabryka przykazała. Lekkich niedoskonałości i tak nie będzie widać, bo to wszystko jest ukryte pod podszybiem.
Wspawane. Zostało jeszcze połączenie ze słupkiem dolnym, tam gdzie mocowanie błotnika.
Spawy oszlifowane i zapaćkane jakimś preparatem zabezpieczającym - Tomek coś znalazł dobrego.
Kolejna warstwa blachy to uzupełnienie fragmentu słupka dachowego. Wszystko to nadal jest pod podszybiem. Tu na razie szablon z papieru.
Szablon z papieru macza się w płynnej stali, dzięki czemu nasiąka on i zamienia się w blachę. Żeby to było takie proste... Tomek spędził nad tą łatką dobry kawałek czasu.
Tu widać początek ogarniania połączenia ze słupkiem dolnym. Został on rozcięty i odpowiednio powyginany. Teraz trzeba to znowu posklejać.
Ale zanim to nastąpi Tomek pouzupełniał spawami wszystkie dziury powstałe podczas odwiercania tych elementów, oszlifował oraz zabezpieczył całość. Pionowa część słupka jest już zespawana, teraz można zamknąć ten kawałek.
Na początek łatka jest połączona z poprzednio dorobionym fragmentem.
Potem nawiercenie otworów na spawy.
Gotowe.
Widać, że elementy zostały dobrze spasowane i solidnie połączone.
Całość została oszlifowana. Szczególnie ważny jest górny fragment, ponieważ tam jest bardzo blisko podszybia. Każda górka może uniemożliwić prawidłowy jego montaż.
W zasadzie prawa strona jest gotowa, ale zanim podszybie zostanie założone, to warto by się było zająć i lewą stroną. Tu sytuacja wcale nie wygląda lepiej... Wierzchnia warstwa została wycięta, w dziurze widać wygłuszenie znad nóg kierowcy. Oprócz tej dziury jeszcze spory kawałek jest skorodowany do tego stopnia, że pełno jest małych dziurek.
Widoczny na zdjęciu odcięty fragment jest zdrowy, ale musiał zostać wycięty, bo nie było innego dostępu do blach poniżej. Zostanie on z powrotem wspawany potem.
Z ciężkim sercem Tomek wyciął wszystko, co się już do niczego nie nadaje. Dorobić to wcale nie będzie łatwo.
Całkiem spory ten otwór :)
I prawie gotowa łatka. Wystarczy ją nieco przyciąć tu i ówdzie, a następnie odpowiednio wygiąć. Do tego etapu przygotować łatki jest łatwo.
Jak się ma silne palce, to nawet młotka nie trzeba, ale akurat wszyscy jesteśmy chucherkami, więc używamy młotków.
A dla podbudowania morale Tomek zdjął jeszcze i z lewego słupka naspawaną blachę. Tu też masakra...
Następna warstwa blachy. W początkowej fazie jest to tylko lekko wygięty arkusz blachy.
Ale potem Tomek to tyle razy opukuje młoteczkami, że układa się to prawie tak jak fabryka przykazała. Lekkich niedoskonałości i tak nie będzie widać, bo to wszystko jest ukryte pod podszybiem.
Wspawane. Zostało jeszcze połączenie ze słupkiem dolnym, tam gdzie mocowanie błotnika.
Spawy oszlifowane i zapaćkane jakimś preparatem zabezpieczającym - Tomek coś znalazł dobrego.
Kolejna warstwa blachy to uzupełnienie fragmentu słupka dachowego. Wszystko to nadal jest pod podszybiem. Tu na razie szablon z papieru.
Szablon z papieru macza się w płynnej stali, dzięki czemu nasiąka on i zamienia się w blachę. Żeby to było takie proste... Tomek spędził nad tą łatką dobry kawałek czasu.
Tu widać początek ogarniania połączenia ze słupkiem dolnym. Został on rozcięty i odpowiednio powyginany. Teraz trzeba to znowu posklejać.
Ale zanim to nastąpi Tomek pouzupełniał spawami wszystkie dziury powstałe podczas odwiercania tych elementów, oszlifował oraz zabezpieczył całość. Pionowa część słupka jest już zespawana, teraz można zamknąć ten kawałek.
Na początek łatka jest połączona z poprzednio dorobionym fragmentem.
Potem nawiercenie otworów na spawy.
Gotowe.
Widać, że elementy zostały dobrze spasowane i solidnie połączone.
Całość została oszlifowana. Szczególnie ważny jest górny fragment, ponieważ tam jest bardzo blisko podszybia. Każda górka może uniemożliwić prawidłowy jego montaż.
W zasadzie prawa strona jest gotowa, ale zanim podszybie zostanie założone, to warto by się było zająć i lewą stroną. Tu sytuacja wcale nie wygląda lepiej... Wierzchnia warstwa została wycięta, w dziurze widać wygłuszenie znad nóg kierowcy. Oprócz tej dziury jeszcze spory kawałek jest skorodowany do tego stopnia, że pełno jest małych dziurek.
Widoczny na zdjęciu odcięty fragment jest zdrowy, ale musiał zostać wycięty, bo nie było innego dostępu do blach poniżej. Zostanie on z powrotem wspawany potem.
Z ciężkim sercem Tomek wyciął wszystko, co się już do niczego nie nadaje. Dorobić to wcale nie będzie łatwo.
Całkiem spory ten otwór :)
I prawie gotowa łatka. Wystarczy ją nieco przyciąć tu i ówdzie, a następnie odpowiednio wygiąć. Do tego etapu przygotować łatki jest łatwo.
Jak się ma silne palce, to nawet młotka nie trzeba, ale akurat wszyscy jesteśmy chucherkami, więc używamy młotków.
A dla podbudowania morale Tomek zdjął jeszcze i z lewego słupka naspawaną blachę. Tu też masakra...