Aktualizacji nie było od pewnego czasu, bo byłem na wakacjach, ale podczas mojej nieobecności Tomek sporo zrobił.
Wyciął łatki na słupek A, zastąpiły one spaprane łatanie poprzedniego fachowca. Mimo, że wcześniej nie spawał, podjął się je zaspawać i, mimo, że narzeka, że mu niezbyt wyszło, to ja sądzę, że jest bardzo przyzwoicie.
Tu widać jak ładnie są docięte i dopasowane nowe łatki. Przypomnę, że z zaawansowanych narzędzi Tomek ma do dyspozycji szlifierkę, gilotynkę do cięcia blachy, młotek i imadło.



Łatka przyłapana. Jeszcze kilka takich i będzie dobrze spawał. Poza tym ta spawarka jest świetna i prawie sama spawa...



I łatki po oszlifowaniu.



Po pomalowaniu prawie nie widać, że coś było tu robione.



Następna wizyta była trochę dołująca dla Tomka, bo znowu wycinał różne kawałki ze swojego taunusa :) Padło na łatkę wstawioną przy zawiasie maski. Wspawana była nawet w miarę, ale zakrywała fragment, gdzie rdza się panoszyła na skraju podszybia. Żeby się tam dostać trzeba było to wyciąć.



Po wycięciu kawałka można było zobaczyć to. Fajne co?



Póki co, Tomek dociął brakujący fragment pionowej ścianki. Będzie gotowy jak przyjdzie na niego pora.



Jak już miał odpaloną szlifierkę to wyciął próg, który był i tak dziurawy i przerdzewiały. Nowy próg już leży i czeka na wstawienie, ale pod starym progiem znaleźliśmy takie cuda z rdzy, że wspawanie nowego progu trochę poczeka... Dlatego wracamy do podszybia.



Widok po wycięciu do niczego się już nie nadających resztek blachy. Widać pod spodem kolejną dziurę i rdzawy nalot pod całym podszybiem. Całe podszybie trzeba będzie jednak zdjąć.



Póki co, Tomek wycina łatki. Podoba mi się, że się nie śpieszy, ale jest dokładny. Im lepiej dopasowane łatki, tym łatwiejsze spawanie i ładniejszy efekt końcowy.



Kolejna łatka. W sumie na tą jedną dziurę w podszybiu pójdą trzy łatki.



Ponieważ Tomek nie chciał sam spawać, zaczął wycinać kolejne nowe elementy. Tu widać początki łączenia podłogi ze słupkiem A.



A tu widać gdzie ta część (już wygięta) ma pasować.



Zamknięcie tego fragmentu podłogi wymaga aż czterech łatek (na zdjęciu trzy z nich).



A teraz wracamy do dnia dzisiejszego. Wróciłem z wakacji i mogę coś Tomkowi pomóc pospawać. Pamiętasz wygiętą łatkę sprzed trzech zdjęć? Dopieścimy ją nieco :)



Widać, że i ja coś w tym garażu robię.



Pospawane, teraz pora na oszlifowanie.



Druga łatka w kolejce na uzupełnienie, spod podszybia.



Zaspawana.



Teraz Tomek się wziął za szlifowanie tego.



Łatki gotowe. Zanim je wspawamy trzeba je pomalować. Tylko miejsca na spawy oszlifujemy już po przymierzeniu. Część podkładu się i tak wypali przy spawaniu, ale część zostanie...



Gotowe, jak z fabryki.



Zaczynamy spawać. Najpierw trzeba złapać kontury dla tej większej łatki, więc zaczynamy od łatki brzegowej. Poniżej widać jak została przyłapana do przymiarki.



Jak się okazało, że pasuje jak trzeba, przyspawałem ją do pionowego fragmentu progu wewnętrznego. Otwory na spawy przygotował wcześniej Tomek.
Spawamy tu tak jak było w fabryce zgrzewane. Blach nie można łączyć pod kątem prostym, bo się rozejdą, trzeba tu niestety było połączyć blachy na zakładkę.



Duża łatka złapana w kilku punktach na przymiarkę. Mimo, że była dobrze dopasowana, musiałem podczas przymierzania jeszcze ją sporo młotkiem popukać, żeby się ułożyła tak jak trzeba.



I cała dziura przestała już być dziurą :) Po oszlifowaniu wyszło kilka małych dziurek, ale sobie z nimi poradziliśmy.



Po oszlifowaniu całość została pomalowana podkładem.