Wreszcie się wzięliśmy za spawanie. Pierwszy raz, kiedy nie wycinamy, a coś wstawiamy :)
Na początku trzeba zrobić mądrą minę, tak jakbym wiedział o co w tej całej blacharce chodzi...



Pierwsza łatka, ta pod fotelem pasażera, już przyłapana.



I zaspawana na gotowo. Nowa spawarka jest świetna. Prawie nie trzeba umieć spawać :)



Oszołomiony sukcesem (a może dymkiem z rozgrzanych farb i zabezpieczeń podwozia) wziąłem się za zmniejszanie tej wielkiej dziury z przodu podłogi. Na początek element pionowy. Wbrew pozorom nie jest to aż takie proste, bo podczas spawania element się próbuje nieco "ściągnąć", więc trzeba pozwolić mu ostygnąć i puknąć tu i ówdzie młotkiem, żeby naprowadzić go na właściwe miejsce.



Pierwsze przyłożenie drugiej łatki. Jak widać była wcześniej pomalowana podkładem, żeby tam, gdzie blachy stykają się na zakładkę (w miejscu fabrycznego połączenia podłogi z progiem jest takie połączenie i całość jest zgrzana) było choć trochę odporności na rdzę. Natomiast do spawania podkład trzeba zeszlifować, żeby się nie palił i nie zanieczyszczał spawu.



Łatka już załapana w kilku miejscach tak, żeby ustawiła się w odpowiedniej pozycji.



I zaspawane na gotowo. Oczywiście powoli, z przerwami, ciągle zmieniając miejsce spawania, żeby nie pokrzywić blachy.



Potem to z grubsza oszlifowałem, ale cierpliwości nie starczyło na pionowy element.