Tniemy dalej. Korzystając z obecności Trefla zrzuciłem część odpowiedzialności za ilość wycinanych blach na niego. Niby i tak wycinamy tylko to, co trzeba, ale tego jest jednak sporo...
Oczywiście działamy jak prawdziwi fachowcy: ja mówię co robić, Trefl potwierdza, a Tomek wykonuje :)
Weźmy dziś na tapetę tę jakże uroczą naprawę słupka A.



Dodajmy do tego młodego blacharza, jeszcze niezrażonego do tematu:



Na efekty długo nie trzeba czekać. Ale to dopiero początek...



Od środka wycięta łata, która była naspawana na dziurę.



Z podłogi już chyba wycięte wszystko, co trzeba wymienić.



Tu widać wstawiony kawałek progu. Oczywiście wszystko byłoby ok, jeśli reszta progu jest zdrowa, to nie ma co wymieniać całego, ale można to zrobić porządniej. Na przykład nie zaszkodziłoby przyspawać przedniej krawędzi łaty?



Za to łatwo się taką "naprawę" zdejmuje.



Po zdjęciu łaty widać było kolejne dzieła myśli technicznej poprzedniego blacharza. Myśl tą jednak likwidujemy.



Jak widać dość skutecznie. Jeszcze nigdy zmiana koła w trakcie jazdy nie ruszając się z miejsca pasażera nie była taka łatwa.



Na koniec, żeby nie zmarnować ani kropelki natchnienia, Tomek wyciął kątownik, który był naspawany pięknymi grochami na wierzchu tego dziurawca.



Może następnym razem nie będziemy ciąć, tylko przygotujemy nowe blachy?