Hamulce przednie zacząłem nawet przed tylnymi, ale miałem z nimi trochę więcej przygód... Ale po kolei. Przed zdjęciem kół zwróciłem uwagę, że te felgi są ciut inne od późniejszych - mają dodatkowy otwór między śrubami kół, tu widoczny u góry lekko po lewej. Ten otwór służy do regulacji szczęk hamulcowych bez zdejmowania kół. Sprytne!



Po zdjęciu kół i poluzowaniu nakrętki trzymającej bęben próbowałem go ruszyć uderzając to młotkiem. Zazwyczaj dwa-trzy lekkie uderzenia młotkiem 2kg powodują odklejenie się bębna ze stożka półośki. Tu nic nie dały. Po dłuższym zastanowieniu w końcu zdjąłem całą zwrotnicę. O tyle niechętnie, że wymaga to rozpięcia przegubu i paprania się w jego smarze... Po zdjęciu zwrotnicy włożyłem całość w prasę i grzałem palnikiem do ponad 100 stopni. Bezskutecznie. Zrezygnowany podjechałem do znajomego z bardzo fajną starą prasą balansową, zdecydowanie większą od mojej.



Po wymyśleniu podparcia dla całości zaczęliśmy cisnąć. W końcu trzasnęło i bęben się odkleił. Ale trzasnęło tak, że myślałem, że będę go zbierał w kawałkach. Musiał być naprawdę mocno zapieczony.



Mam wreszcie zdjęte bębny i mogę się zająć hamulcami.



Powierzchnia bębna dość słaba, z korozją bez widocznych śladów tarcia. Ta strona w ogóle nie hamowała, i to chyba nawet od dawna.



Drugi bęben nie najlepszy, ale raczej hamował. To dlatego samochód mocno ściągał przy hamowaniu.



Szczęki od tego gorszego bębna w bardzo słabym stanie. Nawet nie zużyte, ale mocno zawalone smarem. To naprawdę od dawna nie mogło hamować :).



Druga strona ma suche szczęki, ale też mocno zapyziałe. Trzeba wymienić. Niestety, bo nie ma ich dostępnych i trzeba je regenerować.



Ale za to są to piękne, orygnalne szczęki. Ma napis piękną czcionką. Poza tym Lockheed i Saab, dwie firmy lotnicze, ależ to musiała być współpraca :).



Dobra, nie ma się co czcionką zachwycać, rozkładam to. Ciekawe jest też to, że z jednej strony sprężynki założone są pod, a z drugiej nad szczękami.



Najpierw wyciągnąłem półośki z łożysk. Wysypały się sprężynki spomiędzy półosi i łożysk.



Potem zdjąłem szczęki i odkręciłem nakrętki trzymające łożyska.



Potem wyjąłem łożyska. Podczas ich mycia w jednym z nich znalazłem trochę opiłków, największy z nich widać po lewej od łożyska. Niepokojąco przypomina kawałek jednej ze sprężynek spod półosi... Potem się okazało, że tych sprężynek z jednej strony brakowało 10!



W końcu łożyska były dokładnie domyte ze starego smaru. Opiłków ze sprężynek się też udało pozbyć i oba łożyska bardzo ładnie się obracają. Mogę ich użyć ponownie.



Nakrętki też wyczyszczone, przygotowałem do nich nowe uszczelniacze.



Złożone.



Domyte też zostały zwrotnice i tarcze kotwiczne, były strasznie usmarowane. Nic dziwnego, w tym zawieszeniu jest jeszcze sporo kalamitek, a smar wycieka gdzie tylko się da. Po całej operacji z hamulcami nasmarowałem wszystkie punkty smarowania zawieszenia, jakie tylko znalazłem. Nie wiadomo kiedy ktoś to ostatnio robił. Łożyska też już nasmarowane.



Wcisnąłem łożyska na miejsce.



I dokręciłem nakrętką.



Próbowałem przejrzeć cylinderki nie zdejmując ich z tarczy kotwicznej.



Ale się nie udało. W końcu je zdjąłem i dopiero na imadle udało mi się je rozłożyć, tak były skorodowane w środku.



Nie wyglądają dobrze.



Hubert przywiózł mi swoje zapasy części. Z czterech potrzebnych cylinderków znalazłem tam dwa. Kolejne dwa miały inny tłoczek, ale właściwą obudowę. Wziąłem zatem obudowy pożeniłem ze starymi, wyczyszczonymi cylinderkami.



W sumie dobrze wyszło, bo nowe cylinderki kosztują 250zł za sztukę.



Przykręciłem cylinderki na miejsce.



Założyłem z powrotem rurkę hamulcową łączącą cylinderki.



Od wewnętrznej strony zwrotnicy włożyłem podkładkę trzymającą sprężynki.



I sprężynki.



Potem półośka i smar, żeby nie było nic widać.



W zawieszeniu oczyściłem nieco osłonę przegubu ze starego smaru.



Założyłem przegub.



A potem zwrotnicę.



Druga strona podobnie - musiałem rozłożyć cylinderki i pożenić je z nowymi.



Ale też udało się złożyć komplet.



Zabrałem się za montaż półośki.



Ale tu brakowało 10 sprężynek. Znalazłem nawet takie dość podobne w swoich starych gratach po tacie, jeszcze od Fiata 126p, ale nie mam pojęcia od czego one są.



Udało mi się zebrać komplet.



I złożyć drugą stronę.



Zostały szczęki. W międzyczasie zawiozłem je do regeneracji.



Po regeneracji nie mogłem tego w ogóle złożyć - bębe nie wchodził na miejsce. Okazło się, że błędnie zostały nabite okładziny o grubości 6mm, a nie 5mm i musiałem odsyłać okładziny do poprawki... Kolejne opóźnienie. Ale w końcu mogłem już to złożyć. Oczyściłem też regulatory, bo ledwo się ruszały, tak były zapyziałe.



Bębny przednie zostały przetoczone.



Zajrzałem też do stożka wchodzącego na półoś. Płaszczyzna mogłaby być lepsza, ale ujdzie.



Bęben już na miejscu i wyregulowane szczęki.



Potem jeszcze odpowietrzyłem hamulce i odbyłem jazdę testową. Nawet hamuje! Z tych emocji zapomniałem, że silnik jest po remoncie i z tego, że ładnie jedzie też powinienem się cieszyć :).