Poo ostatnich przygodach z tym Saabem, które skończyły się remontem silnika opisanym na poprzednich stronach, miałem nadzieję, że wystarczy jak Hubert odbierze samochód i będę miał jeden projekt z głowy. Okazało się jednak inaczej. W sumie cały czas miałem wrażenie, że ten Saab jakoś ciężko się toczy. W końcu Hubert przyjechał po odbiór samochodu... i nie dał rady odjechać. Tak hamulce trzymały. Robię zatem hamulce...
Zaczynam od postawienia samochodu na kobyłkach i zdjęcia kół. Potem zabieram się za tył.



Po zdjęciu bębna już widać, że Hubert mówił prawdę, że od kilkunastu lat nikt tu nie zaglądał... :).



Znajduję tu też kilka ciekawostek. Na przykład ramię hamulca ręcznego jest wygięte w stronę cylinderka hamulcowego. Z drugiej strony to samo. A wystarczyłoby założyć je odwrotnie, czyli poprawnie :). Są po prostu zamienione stronami, stąd ich niewłaściwe ułożenie. Zwróć też uwagę na zapięcia szczęk hamulcowych - to jeszcze ten stary typ spinki, nie sprężynka z talerzykiem.



Poza tym, standardowo w tych Saabach, ktoś założył szczęki niepoprawnie - obie okładziny są krótszą stroną do góry.



Ale to nie koniec niespodzianek: rurka hamulcowa idąca z trójnika do cylinderka ma tu mały promień zagięcia. Na tyle mały, że ktoś dorabiając linkę nie był w stanie tego odpowiednio dogiąć. Skończyło się to tym, że rant felgi przetarł rurkę hamulcową prawie na wylot. Najlepsze jest to, że to tak działało naście lat!. W sumie może powinienem to zostawić? Skoro działało... :).



Tu widać jak mało brakowało do nieszczęścia. Zwłaszcza, że w tym modelu jest jeszcze pompa hamulcowa jednoobwodowa, czyli wyciek tu pozbawia nas hamulców w ogóle.



Po zdjęciu bębnów widać, że nieco były zastane. Część pewnie u mnie, bo trochę ten remont silnika trwał, ale korozja wygląda na starszą niż te kilka miesięcy.



Bębny tylne szybko przy okazji zostały przetoczone. Nawet mało trzeba było, żeby doprowadzić je do porządku.



Tu już po przetoczeniu. Zajmę się jeszcze łożyskami, bo pewnie mają bardzo stary smar w środku.



Po prawej jest bęben, z którego już wyjąłem uszczelniacz. Smar rzeczywiście po terminie przydatności do użycia. Następna ciekawostka jest natomiast po lewej - łożyska w tym bębnie zostały kiedyś wymienione na takie z uszczelnieniami. Ale mimo to ktoś napakował smaru w kapselek :).



Nie mam w sumie po co. Pomiędzy łożyskami też był smar. I to dużo świeższy niż w drugim bębnie, czyli ktoś, kto wymienił te łożyska go tam włożył.



Wycisnąłem łożyska na prasie. Widać dlaczego warto wymienić smar raz na jakiś czas.



Po wyjęciu tych łożysk z uszczelnieniem zauważyłem, że tu musiało się stać coś gorącego. Prawdopodobnie uszkodzone było łożysko i dlatego zostały wymienione na nowe.



Potem umyłem łożyska ze starego smaru (te po lewej są z przednich piast, o których później).



Następnie nałożyłem nowego smaru.



I wcisnąłem łożysko na miejsce. Trzymane jest w bębnie tym dużym pierścieniem Segera.



Następnie założyłem uszczelniacz.



I z drugiej strony włożyłem tulejkę dystansową i drugie łożysko.



Zajmę się teraz złożeniem hamulców. Zauważyłem, że bardzo mocno są wyrobione te kliny regulujące szczęki hamulcowe, dlatego dam tu nowe. Niestety śruba regulacyjna z zestawu ma inny gwint, więc muszę dać starą. Ciekawe, czy to jest kwestia rocznika?



Cylinderki hamulcowe były przeciętne, ale gumki nadawały się do wymiany. Dam nowe cylinderki, bo tak jest prościej niż regenerować stare. Ale tu też jest inaczej niż zawsze - w tych tarczach kotwicznych nie ma otworu na ten pin ustalający (już jest wyjęty na zdjęciu), cylinderek jest ustalany w tarczy kotwicznej dwoma w niej przetłoczeniami.



I stary cylinderek w te przetłoczenia pasuje, a nowy nie bardzo - jest ciut za szeroki. Dlatego musiałem go o te ciut zeszlifować - widać to przy krawędziach po lewej i prawej od otworu na odpowietrznik.



Jak już ogarnąłem te szczegóły, to zacząłem składać wszystko na tarczę kotwiczną. Zdjąłem ją z zawieszenia, bo to tylko cztery śruby, a dużo wygodniej się pracuje. Zwłaszcza ten pierścień sprężysty mocujący cylinderek jest ciężki do założenia pod samochodem.



Potem założyłem szczęki hamulcowe. Zamieniłem ramiona hamulca ręcznego stronami, dzięki czemu dużo lepiej pasują, nie trąc o gumkę cylinderka. Ułożyłem też właściwie szczęki hamulcowe: na zdjęciu jest prawa strona. Widać jak powinny być ułożone okładziny.



A tu już na samochodzie.



I strona lewa - zwróć uwagę na ułożenie okładzin. Z tej strony też dorobiłem nową rurkę hamulcową zamiast tej przetartej.



Na koniec mogłem założyć i przykręcić bębny hamulcowe. Tył mam zatem zrobiony. Został tylko przód...