Zadzwonił do mnie Marcin, który ma Datsuna 260z z pytaniem, czy nie podjąłbym się zrobienia dla niego silnika. Ponieważ lubię ciekawe auta, nie zastanawiałem się długo i umówiliśmy się, że jak skończę kilka innych rzeczy w garażu, to dam znać. W końcu - dałem znać :).



Auto jest o tyle ciekawe, że jst naprawdę ładne, wszystko jest ładnie odnowione, schludne, czyste. Jest to dość rzadka (podobno, słowa właścicela, bo ja się na sushi nie znam) wersja europejska (gros tych aut szło do stanów). Ale już najlepszą robotę robią w tym aucie czarne tablice! No szkoda, że Państwo tego nie widzą... :). Szkoda też trochę, że auto w swojej historii straciło tylny zderzak, no ale nie można mieć wszytskiego.



Z przodu za to już mamy zderzak. Grill jest całkiem ładny, chociaż to samoróbka z płaskowników i prętów gwintowanych.



Środek jest śliczny, czysty, pachnący, odnowiony. Oj, podoba mi się to auto.



Pod maską też schludnie. Ktoś, kto to robił, wykonał kawał dobrej roboty.
Marcin zaczął już odkręcać części od silnika w przygotowaniu do remontu.





Dzięki temu, że trochę było już odkręcone, silnik po 45 minutach już stał obok samochodu.



Następnie zabezpieczyłem skrzynię biegów i wydech na czas transportu auta z powrotem do właściciela.



W bagażniku był osprzęt odkręcony od silnika, ja dodałem jeszcze do tego rozrusznik i alternator, które zdjąłem przy wyjmowaniu silnika, a które nie będą mi potrzebne.



No dobra. Czemu ja tu w ogóle mam robić silnik, skoro wszystko jest tak ładnie zrobione, łącznie z silnikiem? Otóż blok, który obecnie jest w Datsunie, jest pęknięty. A skoro i tak silnik trzeba było rozłożyć, to Marcin postanowił do tego podejść kompleksowo i od razu polecieć nieco grubiej. Na podstawie tej ciekawej książki poniżej postanowił zbudować silnik 3.0l.



Zbudowanie 3.0 nie jest aż tak trudne, jest tam kilka haczyków, ale ogólnie polega to na tym, że trzeba wziąć podstawowe komponenty: blok, wał, korbowody i tłoki, każde z inego typu silnika. Dodajmy do tego obróbkę skrawaniem i pocieraniem i mamy 3.0. Zacznijmy jednak od bloku. Marcin dostarczył mi drugi blok, od 280z.



W bloku był jeszcze wał korbowy, którego jednak nie użyjemy. Raz, że potrzebny jest wał o innym skoku, dwa - patrz na ostatni czop wału.



Tak, wygąda na przegrzany.



Po wyjęciu wału wyjąłem też siatkę zatrzymującą olej w odmie.



Następnie przykręciłem podpory wału i zawiozłem blok do szlifierni. Obecnie jest już po szlifie na nowe tłoki, które będą użyte w tym projekcie. Tłoki są z jeszcze innego modelu silnika, dla odmiany z 4 clindrowego. Tłoki też Marcin mi dostarczył, nowe oczywiście. Mamy ich w sumie 8, komplet na 2 silniki. Będą on wymagały jednak stoczenia, ale o tym pewnie później.



Marcin zorganizował właściwy wał. Jest w idealnym stanie, ale ma lekkie bicie. Można to by było prostować, ale jest to ryzykowne, bo w skrajnym przypadku wał może pęknąć. Dlatego zrobimy to inaczej - wał zostanie przeszlifowany na 1 nadwymiar, lekko nieosiowo. Powinno to wyeliminować krzywiznę.



Na dół silnika mamy już zatem blok, wał i tłoki, zotały korbowody. Aby je pozyskać, Marcin kupił kolejny silnik, wyjęty z Datsuna Laurela. Poniżej zdjęcie tego silnika zapożyczone z ogłoszenia na olx.



Tak, jest śliczny. Mocno napieram, żeby zastosować tą kolorystykę do nowego silnika, ale niestety właściciel jest bardzo konserwatywny i się opiera. W każdym razie, z tego silnika dostałem trochę części na wszelki wypadek, ale najistotniejsze są właśnie korbowody.



Poza tym dostałem całą masę nowych części: panewki, pierścienie, uszczelki, kolektor wydechowy... Marcin przed przyjazdem do mnie trochę części chomikował jak widać.