Wracamy do silnika. Zaczęło się tak - jak jeszcze silnik był razem ze skrzynią połączony.

Najpierw ogołociłem silnik ze wszystkich węży gumowych, żeby nie przeszkadzały.

Następnie odkręciłem gaźnik (zajmę się nim dużo później) i wyjście wody z kolektora na chłodnicę.

Po odkręceniu pokrywy zaworów widzę, że w silniku jest dość czysto, chociaż szału nie ma :)

Lewa strona silnika jeszcze ma wszystkie detale przykręcone.

Po odkręceniu łapy alternatora zauważyłem, że była kiedyś spawana. Trudna decyzja - wymienić na idealną, czy zostawić ten kawałek historii auta nienaruszony :)

Silnik ogołocony z większości akcesoriów zewnętrznych, teraz zdejmuję skrzynię biegów.

Po odkręceniu skrzyni silnik trafił na stojak.

W międzyczasie odkręciłem wiatrak chłodnicy i koło pasowe pompy wody.

Łapy i poduszki silnika.

Osłonę termiczną prawego kolektora wydechowego. Mimo, że niewiele zgięta, to wyprostowanie tego tak, żeby ładnie wyglądało po wyczyszczeniu i ocynkowaniu, można chyba określić mianem blacharki :)

Odkręciłem również alternator (nim też zajmę się później).

Obudowę filtra powietrza.

Oraz sprzęgło i koło zamachowe.

Po wrzuceniu silnika na stojak odkręciłem pompę paliwa i obudowę termostatu, łącznie z ostatnią rurką od chłodzenia.

Zdjąłem kolektor dolotowy. Tu standardowo osad z czarnego oleju.

Po zdjęciu uszczelki widać, że silnik jest dość czysty.

Odkręcony kolektor dolotowy i dźwigienki zaworowe.

Następnie zdjąłem głowice i oniemiałem. Stan fabryczny! Żadnego progu, zużycia, nic!

Na zdjęciu i tak nie widać, ale gładzie, które co prawda nie mają już widocznych śladów honowania, są w praktycznie idealnym stanie.

Głowice standardowo mają trochę nagaru.

Natomiast po bliższym przyjrzeniu się im - również wyglądają idealnie.

Wziąłem się zatem za wyciąganie popychaczy zaworowych.

Zdjąłem miskę olejową. W środku bardzo czysty olej, tylko odrobina gluta na dnie.

Układ korbowo-tłokowy na tyle czysty, że widać jeszcze fabryczne kodowanie kolorami części silnika. Na sitku pompy oleju standardowo coś się zassało :)

Panewki korbowe wydają się być bardzo mało zużyte.

Niestety - nie wszystkie. Tu jakiś syf musiał się dostać razem z olejem - rysa jest tuż przy otworku smarującym panewkę.

Tłoki w każdym razie są również bardzo mało zużyte. Po zmierzeniu wszystkiego okazało się, że wszystkie mieszczą się w dopuszczalnym zakresie wymiarów i nie trzeba ich wymieniać. Pierścienie to oczywiście inna historia...

Pozostaje jeszcze tylko wyjąć wał korbowy.

Panewki główne są idealne. Prawie żadnego śladu zużycia.

Podobnie ich drugie połówki w bloku. Czyli blok już mamy praktycznie pusty.

Wał korbowy w bardzo dobrym stanie. Wystarczy lekka polerka i można założyć go z powrotem.

I na sam deser - wałek rozrządu, co do którego również nie mam zastrzeżeń.

Podsumowując - silnik okazał się w bardzo dobrym stanie. Większości części nie będę wymieniał, standardowo natomiast zmienione zostaną panewki i pierścienie. Na moje oko silnik nie miał dużego przebiegu.

Najpierw ogołociłem silnik ze wszystkich węży gumowych, żeby nie przeszkadzały.

Następnie odkręciłem gaźnik (zajmę się nim dużo później) i wyjście wody z kolektora na chłodnicę.

Po odkręceniu pokrywy zaworów widzę, że w silniku jest dość czysto, chociaż szału nie ma :)

Lewa strona silnika jeszcze ma wszystkie detale przykręcone.

Po odkręceniu łapy alternatora zauważyłem, że była kiedyś spawana. Trudna decyzja - wymienić na idealną, czy zostawić ten kawałek historii auta nienaruszony :)

Silnik ogołocony z większości akcesoriów zewnętrznych, teraz zdejmuję skrzynię biegów.

Po odkręceniu skrzyni silnik trafił na stojak.

W międzyczasie odkręciłem wiatrak chłodnicy i koło pasowe pompy wody.

Łapy i poduszki silnika.

Osłonę termiczną prawego kolektora wydechowego. Mimo, że niewiele zgięta, to wyprostowanie tego tak, żeby ładnie wyglądało po wyczyszczeniu i ocynkowaniu, można chyba określić mianem blacharki :)

Odkręciłem również alternator (nim też zajmę się później).

Obudowę filtra powietrza.

Oraz sprzęgło i koło zamachowe.

Po wrzuceniu silnika na stojak odkręciłem pompę paliwa i obudowę termostatu, łącznie z ostatnią rurką od chłodzenia.

Zdjąłem kolektor dolotowy. Tu standardowo osad z czarnego oleju.

Po zdjęciu uszczelki widać, że silnik jest dość czysty.

Odkręcony kolektor dolotowy i dźwigienki zaworowe.

Następnie zdjąłem głowice i oniemiałem. Stan fabryczny! Żadnego progu, zużycia, nic!

Na zdjęciu i tak nie widać, ale gładzie, które co prawda nie mają już widocznych śladów honowania, są w praktycznie idealnym stanie.

Głowice standardowo mają trochę nagaru.

Natomiast po bliższym przyjrzeniu się im - również wyglądają idealnie.

Wziąłem się zatem za wyciąganie popychaczy zaworowych.

Zdjąłem miskę olejową. W środku bardzo czysty olej, tylko odrobina gluta na dnie.

Układ korbowo-tłokowy na tyle czysty, że widać jeszcze fabryczne kodowanie kolorami części silnika. Na sitku pompy oleju standardowo coś się zassało :)

Panewki korbowe wydają się być bardzo mało zużyte.

Niestety - nie wszystkie. Tu jakiś syf musiał się dostać razem z olejem - rysa jest tuż przy otworku smarującym panewkę.

Tłoki w każdym razie są również bardzo mało zużyte. Po zmierzeniu wszystkiego okazało się, że wszystkie mieszczą się w dopuszczalnym zakresie wymiarów i nie trzeba ich wymieniać. Pierścienie to oczywiście inna historia...

Pozostaje jeszcze tylko wyjąć wał korbowy.

Panewki główne są idealne. Prawie żadnego śladu zużycia.

Podobnie ich drugie połówki w bloku. Czyli blok już mamy praktycznie pusty.

Wał korbowy w bardzo dobrym stanie. Wystarczy lekka polerka i można założyć go z powrotem.

I na sam deser - wałek rozrządu, co do którego również nie mam zastrzeżeń.

Podsumowując - silnik okazał się w bardzo dobrym stanie. Większości części nie będę wymieniał, standardowo natomiast zmienione zostaną panewki i pierścienie. Na moje oko silnik nie miał dużego przebiegu.