Od spodu auta Arek poskręcał zawieszenie. Założyłem rurkę paliwową.



Zdjąłem piasty.



Umyłem łożyska kół ze starego smaru, nałożyłem do nich nowego. Zaciski przygotowane były wcześniej.



Poskładane.



Wisienką na amortyzatorze są dorobione na wzór oryginału naklejki Fichtel & Sachs.



Miałem też wymienić simmering przedni tylnego mostu, bo kapie olej. Docelowo most będzie odnowiony, ale nie teraz.



Odkręciłem nakrętkę wałka ataku i zdjąłem flanszę.



Potem wydłubałem simmering (nie było łatwo :) ), poczekałem aż wykapie olej i założyłęm nowy.



Na siilniku pojawiły się cybanty we wszystkich potrzebnych miejscach.



Zacząłem układać elektrykę w komorze silnika. Podłączyłem wszystko silnikowe, ale przód (lampy itp.) zostawiłem Arkowi.



Podczas pierwszego odpalenia okazało się, że dwie pokrywki boczne gaźnika ciekną jak dzikie, potem było trochę atrakcji z poszukiwaniem zapłonu, słabym akumulatorem, a na koniec z brakiem paliwa w baku :) Sumarycznie jednak pierwsze odpalenie zakończyło się pełnym sukcesem.



Nawet miałem nakręcony filmik z tej okazji, ale mój telefon miał inny pomysł niż ja i go nie zapisał. Szkoda. Zatem jeszcze jedno zdjęcie gotowego silnika. Arek odjechał autem na własnych kołach do domu.