--== Treść poniższej strony została przygotowana przez Michała "Trefla" ==--


Braki narzędziowe w kuchni mojego mieszkania niezwłocznie uzupełniłem i postanowiłem dokończyć rozbiórkę. Nastąpiło żmudne odkręcanie i dokumentowanie co gdzie było i podział na rzeczy do cynkowni lub tylko do wymycia. Te drugie to m.in. krzywka pompki przyspieszacza (fajna sprawa - zmieniasz charakterystykę gaźnika nie tylko zmieniając te plastikowe półksiężyce, ale można w różnych pozycjach je zamontować. Może zacząć boleć głowa od możliwości...



Oczywiście oba rzędy mają tą krzywkę.



Gdy już odłożyłem rzeczy tylko do wyczyszczenia, zająłem się rozbiórką i przygotowaniem rzeczy które powędrują do cynkowni. Trochę tego było. Cynkowanie niektórych elementów było lekkim ryzykiem, które postanowiłem podjąć. Przede wszystkim ośki przepustnic czy ssania mogą z cynkowni wyjść chropowate (co jest ogólną uwagą/ryzykiem co do gaźników) ale też, specyficznie dla tego gaźnika, niektóre sprężyny osi przepustnic są zakute na stałe do owych osi (dodajmy że wraz z tworzywowymi tulejkami) - oczywiście mógłbym kupić nowe, mógłbym też kupić cały nowy gaźnik, ale co ja bym wtedy robił?! Poniżej możesz zobaczyć wyczyszczone i powiązane wszystkie elementy.



Krzywki chyba powinny być takie same, ale już niekoniecznie dysze w metering block’ach, co było jedną z sugestii, że gaźnik był już naprawiany, ale i odpowiada na kwestię dlaczego poprzedni właściciel nie był w stanie opanować tego gaźnika (innymi sugestiami było nadmiernie „rozkręcone” przepustnice, źle ustawione pływaki, może też skrętki mieszanki paliwowej, bo te były wkręcone każda inaczej).
No dobra, nie ma co gdybać - czekając na śrubki z cynkowni wymyłem korpus, podstawę i komory pływakowe (tam też znalazłem osad, który mógł przeszkadzać gaźnikowi - ach te nowe paliwa). Nadal jednak, chcą zachować klasyczny wygląd oraz „spójność stylistyczną", zastanawiałem się jak ozłocić ten gaźnik. Oczywiście z pomocą przychodzą tu, ku memu zaskoczeniu, nie Amerykanie, a Brytyjczycy! Jest firma oferująca farbę do gaźników w kolorach srebrnym i, jak sami określili, brązie- ten drugi przypomina właśnie poszukiwane, złote wykończenie klasycznych Holley’ów. Czas pokaże, czy rzeczywiście to to się do czegoś nadaje, na razie wiem, że maluje się tym fajnie - najpierw była nieśmiała próba.



Potem nabrałem odwagi.



No i nie zostało mi nic jak zacząć składać.



Składanie zacząłem od, a jakżeby inaczej, podstawy gaźnika. Niestety, jedna ze sprężyn jest nieocynkowana, bo została zabezpieczona ze względu na tuleję. Niestety nie obyło się też bez lekkiego przepolerowania przepustnic w miejscu styku z podstawką - cynkowanie, a właściwie czyszczenie przed, spowodowało ich lekką chropowatość, którą się nie przejmowałem na przepustnicach (cóż - jedna z nich była lekko podkorodowana).



Generalnie wszystko szło gładko, jak już wcześniej pisałem, jestem bardzo ciekaw odporności tej farby na paliwa, natomiast nie miałem odwagi malować nią dysz (myślę, że nie wyglądają źle, noszą jeszcze ślady starego wykończenia, choć się trochę wyróżniają).



Póki gaźnik nie jest aż tak ciężki i jakkolwiek jest „ustawny” w różnych pozycjach postanowiłem przykręcić mechanicznie regulowane ssanie- ujmujący jest ten złoty na złotym :).



Zaraz po korpusie zabrałem się za komory pływakowe. Nie miałem odwagi malować ich wewnątrz, tak jak zresztą i metering block’ów (malowałem tylko części widoczne od zewnątrz), ale, przy okazji, mając zestaw naprawczy wymieniłem power valve'y, trochę strzelając na nowe „6”. Nie zatrzymywałem się jednak jeśli chodzi o dysze - na razie przykręciłem stare, ale muszą zostać wymienione na standardowe na razie, zwłaszcza w przypadku przepustnic „secondary”.



Fajnie się składa te gaźniki, choć są ciut za ciężkie w moim odczuciu. Na pewno zauważysz, że nie dokręciłem dobrze jeszcze komór pływakowych - cały czas czekałem na nowe dysze.



Ale w końcu przyszły i wymieniłem w glorii i chwale te czworaczki.



Na, moim zdaniem, prawidłową „bazę".



Przy okazji dokupiłem też śrubki trzymające krzywki pompek przyspieszacza, bo cynkownia mi, niestety, zgubiła (cóż, są na tyle małe, że mnie ta sytuacja nie zdziwiła).
To by było na tyle, jak się prezentuje produkt ostateczny możesz zobaczysz dalej na silniku.