Następnie przygotowałem łączenie pokrywy rozrządu z blokiem. To miejsce zawsze wychodzi nierówno, więc lekko szlifuję to, żeby uzyskać równą powierzchnię. Oczywiście cały silnik dokładnie wtedy zasłaniam. Opiłki w środku nie są potrzebne :)
Uszczelkę miski olejowej zastosowaliśmy gumową. Akurat miska od tego typu uszczelki była pod ręką, ale i zwykła miska by się nadała.
Wreszcie przykręciłem miskę olejową.
Przymierzyliśmy pierwszy komplet uszczelek pod głowicę. Dość śmiesznie były wykonane :)
Dopiero Glasery były dobre.
Głowice zostały oczyszczone, a potem pomalowane farbą odporną na wysokie temperatury. Mechanicznie wszystko było zrobione już wcześniej, jakieś 2 tysiące km, więc nie robiliśmy z nimi nic więcej.
Głowice przykręcone.
Następnie Dred zabrał się za przygotowanie tzw. klawiatur, czyli zestawów dźwigienek zaworowych.
Miał do dyspozycji z 20 kompletów, niestety udało się z tego wybrać zaledwie tyle części, żeby ledwo starczyło na 2 dobre. Głównym problemem był brak smarowania dźwigienek (skutek wyrobionych panewek wałka rozrządu, przez które olej dociera na górę silnika).
Przykręciłem dźwigienki zaworowe.
Następny w kolejce był kolektor dolotowy.
Tu nastąpiła przerwa. Okazało się, że wał korbowy dziwnie stuka przy kręceniu nim lewo-prawo. Musieliśmy zdjąć miskę olejową i pokrywę rozrządu. Okazało się, że ciężko obracający się (na skutek smaru montażowego) wałek rozrządu powoduje ujawnienie luzu międzyzębnego między kołami rozrządu. Dred przywiózł kolejne koła rozrządu i wybraliśmy komplet z minimalnym luzem i poskładaliśmy wszystko z powrotem.
Potem przykręcona została pompa wody i okolice termostatu.
Następnie cała reszta detali. Airbox będzie zdejmowany do wkładania silnika do auta, ale nie mogliśmy sobie odmówić tego widoku.
Uszczelkę miski olejowej zastosowaliśmy gumową. Akurat miska od tego typu uszczelki była pod ręką, ale i zwykła miska by się nadała.
Wreszcie przykręciłem miskę olejową.
Przymierzyliśmy pierwszy komplet uszczelek pod głowicę. Dość śmiesznie były wykonane :)
Dopiero Glasery były dobre.
Głowice zostały oczyszczone, a potem pomalowane farbą odporną na wysokie temperatury. Mechanicznie wszystko było zrobione już wcześniej, jakieś 2 tysiące km, więc nie robiliśmy z nimi nic więcej.
Głowice przykręcone.
Następnie Dred zabrał się za przygotowanie tzw. klawiatur, czyli zestawów dźwigienek zaworowych.
Miał do dyspozycji z 20 kompletów, niestety udało się z tego wybrać zaledwie tyle części, żeby ledwo starczyło na 2 dobre. Głównym problemem był brak smarowania dźwigienek (skutek wyrobionych panewek wałka rozrządu, przez które olej dociera na górę silnika).
Przykręciłem dźwigienki zaworowe.
Następny w kolejce był kolektor dolotowy.
Tu nastąpiła przerwa. Okazało się, że wał korbowy dziwnie stuka przy kręceniu nim lewo-prawo. Musieliśmy zdjąć miskę olejową i pokrywę rozrządu. Okazało się, że ciężko obracający się (na skutek smaru montażowego) wałek rozrządu powoduje ujawnienie luzu międzyzębnego między kołami rozrządu. Dred przywiózł kolejne koła rozrządu i wybraliśmy komplet z minimalnym luzem i poskładaliśmy wszystko z powrotem.
Potem przykręcona została pompa wody i okolice termostatu.
Następnie cała reszta detali. Airbox będzie zdejmowany do wkładania silnika do auta, ale nie mogliśmy sobie odmówić tego widoku.