Silnik wrócił ze szlifierni. Teraz będzie trzeba te puzzle poskładać :)



Pierwsza rzecz - wyczyszczenie silnika do malowania. Oczywiście blok był myty w szlifierni, ale dużo zostało do zrobienia.





WIększość została wyczyszczona szczotką drucianą na szlifierce, zakamarki frezem na dremelu.



Blok jest teraz naprawdę czysty.





Na koniec blok został odtłuszczony.



Potem podkład.



Dred ogarnął praktycznie całe czyszczenie i malowanie silnika sam. Narzekał tylko na ilość pracy :)



Stare pierścienie do wywalenia.



Umyty układ korbowo-tłokowy. Tłoki są z innego silnika, w idealnym stanie. Całość została wyważona.



Wał był szlifowany pod panewki, czyli nowe panewki były założone do silnika i stopy wału dokręcone z właściwym momentem. Wtedy średnica wewnętrzna panewek została zmierzona. Po odjęciu pożądanego luzu otzrymaliśmy wymiar, na jaki chcielimy mieć szlifowany wał. Dlatego panewki są oznaczone, żeby trafiły na to samo miejsce, w którym były osadzone do mierzenia.



Potem ok. 6 godzin mycia wszystkich wewnętrznych zakamarków bloku. To rzeczywiście zajmuje tyle czasu jeśli wszystko ma być czyste.



No i zdjęcie z gatunku szpanerskich - raczej wszystkie części potrzebne do poskładania dołu silnika. Chciałem, żeby to było zdjęcie wszystkiego, co składa się na silnik, ale stołu zabrakło :)



Czysty, suchy blok bardzo fajnie wygląda.





Panewki główne założyłem na suche gniazda.



Następnie przykręciłem stopy wału z właściwym momentem obrotowym. Teraz mierzę średnicówką średnicę wewnętrzną panewek. Następnie porównam ją ze średnicą czopów wału. Szlifierni ufać można, ale złożenie silnika to moja odpowiedzialność :)



Plusem składania silnika wspólnie z Dredem okazało się to, że wreszcie mam zdjęcia potwierdzające, że składam to ja, a nie np. moja żona. Tu smaruję panewki przed włożeniem wału korbowego na miejsce. Kilka razy składałem silniki całkowicie na smar montażowy i nie byłem zadowolony. Zdecydowanie wolę składać na olej i napełnić układ smarowania napędzając pompę oleju. Dzięki temu łatwiej jest uruchomić silnik po raz pierwszy. Smar montażowy powoduje bardzo duży opór i ciężko jest rozrusznikiem kręcić.



Wkładam wał korbowy.



Wał już leży na panewkach.



Widać, że wał bardzo swobodnie się kręci.



Następnie można przykręcić na gotowo stopy wału. Ważne, żeby i gwinty i łby śrub były posmarowane olejem - uzyskamy dzięki temu właściwy moment dokręcania.



Po dokręceniu stóp wału widać, że wał powinien obracać się wciąż dość swobodnie (mimo dość ciasnych tolerancji zamówionych w szlifierni).



Następnie przygotowałem tłoki i zacząłem je wkładać do bloku. Jak zawsze okazało się, że podstawowym narzędziem jest... młotek :)



Pierwszy tłok już siedzi. Drugi... a, nieważne.





I tak sześć razy. Teraz już wał korbowy stawia dość spory opór. Filmiku zapomniałem nagrać, może to jeszcze uzupełnię.



I widok z góry.



Pompę oleju otworzyłem. Dzięki posmarowaniu jej kół zębatych smarem zassie ona skutecznie olej gdy zostanie napędzona.



Przykręcona pompa oleju i smok.



Teraz wałek rozrządu.



Jego czopy smaruję smarem montażowym. Niech ma :) Reszta dostanie olej już z układu smarowania.



Włożony i przykręcony wałek rozrządu.



Tu w tych silnikach jest trudny moment. Trzeba szybko (zanim wyschnie masa uszczelniająca) przykręcić blachę pokrywy rozrządu, potem koło zębate, założyć gumowe uszczelki kanałów wodnych...



i na koniec pokrywę rozrządu. Miska olejowa jest na razie założona, żeby nic się do środka silnika nie dostało.