Nagle, znienacka, silnik wrócił ze szlifierni. Sporo rzeczy zostało tam zrobione. Czyli:
- sprawdzenie szczelności bloku i głowicy
- szlif cylindrów na 2 nadwymiar (+0.50mm)
- szlif wału na 1 nadwymiar (i korby i główne)
- planowanie bloku
- wyważanie układu korbowo-tłokowego pod nowe tłoki
- szlif koła zamachowego i docisku
- planowanie głowicy w trzech płaszczyznach (na blok i pod kolektory)
- frezowanie gniazd zaworowych
- szlif zaworów

Blok, jak wrócił ze szliferni, to oczywiście przeszkadzał, bo nie mam go chwilowo gdzie wstawić... A skoro przeszkadza, to równie dobrze można się nim zająć. Zacznijmy od tej strony. Fabrycznie nie była malowana, ale jest tak zapyziała, że szkoda się nią nie zająć.



Chwila ze szczotką drucianą na szlifierce robi cuda.



Z przodu bloku są dwa korki kanałów olejowych, tylko zdjęcie niestety niewyraźne.



W każdym razie pozbyłem się tych korków, żeby móc dostać się do kanałów olejowych i dokładnie je umyć.



Potem wrzuciłem silnik na stojak.



Tu już trochę więcej czasu spędziłem z druciakiem, zanim blok był oczyszczony z rdzy i brudu. I tak dobrze, że ze szlifierni wrócił wstępnie umyty.



Z drugiej strony też już oczyszczony.



Potem nastąpiło dokładne mycie silnika z zewnątrz i w środku, a następnie jego dokładne odtłuszczenie. Na koniec mogłem okelić go do malowania.



Po położeniu już samego podkładu silnik nagle zaczyna świetnie wyglądać.



Po przeschnięciu podkładu położyłem czarny lakier. Wyszło super.



Zdjąłem oklejenie. Oj naprawdę świetnie wyszło. Na żywo jeszcze lepiej.



Z drugiej strony też świetnie.



Z przodu trochę nierówno było oklejone, ale to zniknie pod uszczelkami.



Równolegle z blokiem oczyszczona i przygotowana została głowica. Tu już oklejona.



Oczywiście też najpierw podkład.



I czarny lakier. Jak widać, na malowanie załapała się też rurka od bagnetu oleju.



A obok rośnie kupka gotowych części - koło zamachowe i docisk po szlifie, reszta już pomalowana proszkowo.