Skrzynia biegów gotowa, można dalej działać w stronę zakończenia projektu. Piotrek kupił w międzyczasie nowy wydech środkowy i kolektory, bo stare były już w słabym stanie. Niestety, tłumik końcowy jest niedostępny w ogóle i trzeba będzie go docelowo dorobić. Póki co zrobimy tyle, ile się da. Piotr wyciągnął ostatni kawałek wydechu, który został jeszcze w samochodzie, czyli prawą stronę. Porównaliśmy to do nowych elementów... No trochę brakuje :).



Ale to można zrobić dopiero gdy samochód stanie na kanale. Tuż przed zwolnieniem się kanału założyłem jeszcze pokrywy zaworów.



Tu już na silniku. Zaczęliśmy już podłączać drobiazgi, takie jak odma, czy grzałka ssania przy gaźniku. Założone zostały też kolektory wydechowe i alternator.



Z tej strony też kolektor już na miejscu na stałe. Podłączamy rurki paliwowe. Cybanty zostaną zaraz wymienione na nowe.



Potem udało się wcisnąć samochód na kanał. Muszę założyć skrzynię biegów. Póki co silnik ma przykręconą pustą obudowę skrzyni, żeby nie wisiał tylko na poduszkach z przodu. Tu w ogóle jest wyspawana ciekawa łapa skrzyni :).



Odkręciłem obudowę, ale zostawiłem dzwon, czyli obudowę sprzęgła, przykręconą do silnika. W środku widać łapę sprzęgła z łożyskiem wyciskowym.



Nową skrzynię położyłem na podnośniku i zabezpieczyłem ją pasami. Bez podnośnika nie dałbym rady, ta skrzynia waży tyle, co mały hipopotam.



Przy okazji przeżyłem chwilę grozy, jak zobaczyłem krople płynu chłodniczego kapiące spomiędzy silnika i skrzyni. Już miałem odkręcać i dzwon z kołem zamachowym, żeby to diagnozować, ale coś mnie tknęło i sprawdziłem jeden króciec w kolektorze dolotowym - był niedokręcony i to on ciekł. Ufff.



Ustawiłem skrzynię na miejscu i przykręciłem ją do dzwonu. Najtrudniej jest nie odczepić łapy sprzęgła i łożyska podczas wkładania skrzyni.



Ustawiłem linkę sprzęgła i dokręciłem nakrętki regulacyjne.



Jakoś niedawno Piotr znalazł też jedną część, której nie byliśmy pewni. Była ocynkowana, więc raczej zewnętrzna... Nie. Widzisz tą blaszkę w prawej górnej śrubie pompy oleju? To ta... Raczej nie jest dość istotna, to tylko osłonka wylatującego z zaworka nadciśnieniowego pompy oleju, ale... No jak była, to powinna być.



Stwierdziłem, że łatwiej będzie to zrobić teraz, zanim jeszcze silnik był urchomiony i rozgrzany. Opuściłem belkę przedniego zawieszenia i odkręciłem miskę oleju. Niewiele miejsca miałem, bo miskę udało mi się odsunąć raptem na kilka cm - z przodu i z tyłu blokowały mnie podpórki pod silnik. Belkę, na której leży, musiałem przecież odkręcić. Ale tyle miejsca mi wystarczyło i przykręciłem blaszkę na miejsce.



Potem przykręciłem miskę, belkę zawieszenia itd. Podłączyłem linkę prędkościomierza, czujnik wstecznego, przykręciłem wał napędowy. Przyszła pora zająć się wydechami. Po prawej widać kawałek do łączenia rur, który kupił Piotr. Po lewej rura, wycięta ze starego wydechu.



Założyłem wydech aż do tylnego mostu i się zatrzymałem, bo mi to nie pasowało. Poczekałem na przyjazd właściciela, żeby ustalić co i jak dalej robimy. Miałem pomysł, żeby przesunąć całą środkową część do przodu, żeby to lepiej pasowało. Piotrek podjął decyzję, że tak robimy. Wziąłem więc wydech, kupiony do tego samochodu, który przecież miał pasować... i odciąłem wieszaki wydechu z tłumików.



Przyspawałem je kilka cm dalej. Przesuwa mi to środkowy wydech o tyle do przodu. Tu na razie tylko drobne spawy, żeby się to trzymało. Spawanie na gotowo będzie dopiero na końcu, jak będziemy pewni, że to w ogóle pasuje.



Potem połączyłem swój wcześniejszy kawałek ze środkową częścią. To za tym jest tłumik z poprzedniego zdjęcia.



A tu już efekt końcowy.



Wyszło nawet nieźle - wydech jest symetryczny, dość wysoko pod podłogą, na tej samej wysokości. Dzięki przesunięciu go do przodu, nie uderza już prawie w most.



Tu też lepiej pasuje. Tylny wydech został stary na razie, bo aż tak to ja nie umiem w wydechy. Musiałem tylko odciąć końcówki łączące go ze środkową częścią i wspawać większe.



Środkowa część miała pierwotnie i tu łączenie, ale nie jest ono potrzebne, więc zespawałem to na głucho. Kolektory wydechowe miały flansze do łączenia ich z wydechem już założone, ale my w końcu użyliśmy innego systemu łączenia, więc mogę je zaraz odciąć. To już po pierwszym uruchomieniu, jak wiemy, że wydech na tych łączeniach jest szczelny.



Piotr też chciał ieć wstawione gniazda sond lambda, żeby z czasem móc je tu wkręcić na czas regulacji gaźnika.



I wspawane.



Uporządkowałem kable zapłonowe. Pod maską coraz więcej rzeczy jest podpięte, na przykład odnowiona rurka podciśnienia do serwa.





Po pierwszych uruchomieniach, testach i regulacjach zakładamy już filtr powietrza. Nawet akumulator jest pod kolor :).



Filtr zamknięty, jest też rozpórka.



Potem Piotr zabrał samochód do siebie. Mamy jeszcze do poprawienia kilka drobiazgów, ale fajnie, że już jeździ!