Nie wiem, czy wspomniałem, ale w międzyczasie zacząłem też Piotrkowi ogarniać skrzynię biegów. Ale to temat na oddzielny wpis... A nie, czekaj, to już ten moment, kiedy trzeba się tym zająć. To znaczy oczywiście zająłem się tym już dużo wcześniej, ale trochę prace stały z braku jednej, ale istotnej części. Część udało się dorobić, więc działam. Najpierw Piotrek przywiózł swoją zapasową skrzynię, kiszoną w garażu. Chodziło o to, żeby z samochodu nie zdejmować.



Tak, dobrze myślisz, ja też mam wrażenie, że to zgliszcz jest :). Ale trzeba zobaczyć co z tego się da zrobić. Skrzynia typ E to w ogóle wieloryb jest. Nazywana wzmacnianą czwórką waży tyle, jakby w środku nie miała pustych przestrzeni, tylko była monolitem z żeliwa. Ogólnie każdy Fordziarz miał kiedyś do czynianie z tą skrzynią, niewiele z tego pamięta, ale zawsze stęknie "o, wzmacniana czwórka! Niosłem to kiedyś, kręgosłup mi pękł."



Odkręciłem poduszkę skrzyni i czujnik wstecznego. Czujnik umieszczony jest od dołu skrzyni, co w połączeniu z jej wagą nie jest za dobrym pomysłem - te czujniki zawsze są połamane.



Przewróciłem to znowu. Odkręciłem dźwignię zmiany biegów.



Następnie zdjąłem dekielki. A, żeby było śmieszniej, to ta skrzynia ma wszystkie śruby calowe. Do momentu, w którym ktoś o tym nie wiedział i wkręcił na siłę metryczne, co się czasem zdarza :). W każdym razie po odkręceniu dekielków w środkowej części odkręca się wspornik wybieraka i można go wyciągnąć razem z podpórką dźwigni zmiany biegów. W środkowej przestrzeni jeszcze nic nie robimy.



Ukryty z boku jest kołek sprężysty. Trzeba go wybić.



Blokuje on w obudowie tą dźwigienkę, poruszającą wybierakiem wstecznego biegu.



Teraz mogę przejść do głównego okienka. Tu trzeba wybić wszystkie kołki trzymające widełki. Jest też pierścień Segera po lewej. W otworach były sprężynki, a pod nimi kulki trzymające wybieraki we właściwych pozycjach.



Potem wyjąłem wybieraki i widełki.



Odkręciłem ogon skrzyni.



Uszczelniacz jest mocno nieświeży, ale pod spodem coś majaczy...



Tak. Rdza na panewce. Ta panewka łożyskuje w skrzyni wał napędowy. No i ta konkretna jest do wymiany.



No to trzeba rozłożyć to dalej.



Z przodu jest ryjek, po którym przesuwa się łożysko sprzęgła, a całość trzyma w obudowie skrzyni łożysko wałka sprzęgłowego.



Po odkręceniu widać i tu korozję.



Potem wybiłem wałek, na którym obraca się choinka. W miejscach, gdzie pracują igiełki, są mocne wżery. Widocznie skrzynia długo stała i podkorodowała na łączeniu igiełek z wałkiem. Niestety jest to szmelc.



Na drgim końcu to samo, i to nawet bardziej.



Wyjąłem resztę części ze skrzyni.



W środku błoto olejowo-rdzawe. Nic dziwnego, po tym co widziałem wcześniej.



Z boku skrzyni wybiłem zaślepkę i wyjąłem bolce zapobiegające wrzuceniu dwóch biegów na raz.



Ponieważ tamta skrzynia nie ma w sobie na tyle dużo dobrych części, Piotrek wyjął z samochodu drugą skrzynię.



I cała historia się powtarza - rozkładam. Najpierw mechanizmy z tyłu skrzyni.



Potem wybieraki. Tu już widać, że jest zdecydowanie lepiej, bo przynajmniej rdzy tu nie ma.



Wybieraki i widełki wyjęte.



Hmmm. Po zobaczeniu tych widełek zapytałem się Piotrka, czy wypadał mu drugi bieg, co potwierdził. No nie dziwię się :).



W tych miejscach między wybierakami są te bolce. Jak jeden z wybieraków się przesuwa, bolec wchodzi we wgłębienie w pozostałych dwóch (środkowy ma otworek i mały bolec w środku, żeby połączyć te dwa większe bolce) i blokuje je, żeby nie dało się ich przesunąć.



O tu jest wyjęty ten mały bolec.



Odkręciłem napęd prędkościomierza i ogon skrzyni. Tu panewka jest nawet ok.



Wybiłem wałek, na którym łożyskowana jest choinka.



Tu też jest słabo. Nawet gorzej, niż w poprzedniej skrzyni. Jest jeden, porządny, głęboki wżer. Ależ to musiało korodować!.



Cały materiał jest aż podziurkowany.



Wyjąłem też całą resztę części ze środka.



Przez chwilę miałem też trzecią skrzynię, ale i po jej rozebraniu okazało się, że ten wałek jest do śmieci, dlatego już nie zandzam jej rozkładaniem :).