Po zdjęciu większości dokręcanych do bloku rzeczy Michał się wziął za czyszczenie. Nie ma to jak szczotka druciana na szlifierce kątowej...


Druga strona też już z grubsza oczyszczona, teraz trzeba dokładniej. Zgodnie stwierdziliśmy, że trzeba najpierw zdjąć głowicę, żeby było wygodniej doczyścić zakamarki i to pomalować.


No i zdjęta. Co mnie uderzyło, to fakt, jakie te cylindry są malutkie :) Ale może dzięki temu ten projekt jest właśnie taki sympatyczny - wycisnąć nieco więcej z silnika, który według większości jest warty tyle ile waży x 0,40zł :)


Oryginalna głowica w bardzo ładnym stanie zostanie zabezpieczona i odłożona na przechowanie. Nie będziemy ryzykować popsucia oryginału. Załatwiłem od kolegi drugą głowicę od 1.3 (też zresztą w dobrym stanie), na której będą prowadzone eksperymenty. Michał już do niej wstępnie przymierzał zawory od 1.6 i wygląda na to, że da się ją pod nie rozwiercić.


Miska olejowa nie zachęca swoim wyglądem...


Pod spodem czysto. Dowiedziałem się od Michała, że silnik przechodził remont jakiś czas temu. To wiele tłumaczy.


Fabryczna pompa oleju jest w takim stanie, że mimo moich zapędów do dawania nowej pompy oleju przy każdym remoncie, zostanie włożona z powrotem podczas składania silnika.


Na tym etapie wróciłem do garażu z jakiś przejażdżek z dzieciakami i zastałem Michała wahającego się co dalej. Silnik nieco podciekał płynem chłodzącym spomiędzy uszczelki głowicy a bloku, co sugeruje nierówną płaszczyznę bloku. Oczywiście można to oddać do szlifierni na planowanie płaszczyzny bloku, zle to wymaga rozłożenia silnika do końca. Michał trochę nie chciał aż tak daleko iść w remoncie, ale zacząłem go przekonywać, że jak mu dalej będzie podciekać, to będzie go to irytować, że jak juz mamy tak rozkręcony silnik, to warto go umyć w środku, że warto sprawdzć panewki... Michał odpowiadał, że przecież pierścienie są już ułożone i szkoda je ruszać. Ja na to, że zaznaczymy markerem na tłoku gdzie jest przerwa na pierścieniu, żeby je włożyć z powrotem tak samo jak były (istotne za chwilę), a poza tym, żeby mi tu nie podskakiwał, bo mu silnik z garażu wywalę i daj tą czternastkę i odsuń się na bok :)


No i odkręciłem bez cienia szansy dla Michała na ominięcie tego etapu. Panewki korbowe i główne idealne, widać, że niedawno założone, większość nawet najmniejszej ryski nie miała.


Wał też w idealnym stanie. Nie będziemy sprawdzać wymiaru, bo i tak damy te panewki, które wyjęliśmy. Każda oczywiście została oznaczona, żeby trafiła w swoje miejsce.


No to wyciągamy tłoki. Marker w ręku, żeby zaznaczyć jak pierścienie były ułożone, ja wyjmuję tłok delikatnie, żeby rozprężony po wyjęciu z cylindra pierścień się nie obrócił... a tu niespodzianka. Pierścień górny i środkowy mają przerwy w prawie tej samej płaszczyźnie! Trochę to Michała przybiło, ale dobra, temu nie zaznaczymy nic markerem i po sprawdzeniu przerw na pierścieniach włożymy je poprawnie.


Wyciągamy tłoki dalej, ale niestety marker się nie przydał. WSZYSTKIE tłoki miały pierścienie założone w ten sam sposób, czyli to nie był przypadek. Michałowi tak zeszło powietrze, że aż przysiadł i mówił kurka wodna. Niestety nie chciał odpowiedzieć na moje pytanie kto mu ten remont robił, a szkoda. Pierścienie zgarniające zresztą podobnie były ułożone. Teraz się okazało, że to dobrze, że silnik rozkręciliśmy do gołego bloku, przynajmniej się takie babole poprawi.


No i prawie całkiem goły blok. Teraz pora na szlif, potem Michał go sobie pomaluje i będziemy składać.


Uroczysta fotka pamiątkowa wszystkich śrubek i drobiazgów przed oddaniem ich do galwanizerni. Potem będzie łatwo sprawdzić czy wszystko jest.