Takie coś fajnego do mnie przyjechało. BMW 320 z 1981r., a za kierownicą Jędrek. Ściga się na Classicauto czasami, co stawia pewne wymagania silnikowi. A silnik już drugi raz z rzędu robi "puk, puk" z dołu.

Poprzednio było robione coś z wałem, nowe panewki, jeśli dobrze pamiętam. Do tego rozmaite kombinacje z grodziami w misce olejowej, żeby olej nie uciekał spod pompy oleju na zakrętach. Znam to i z miski silnika z Kadetta Rafała, który u mnie gościł jakiś czas temu. Tutaj podobnie - grodzie nie okazały się bardzo skuteczne. Tym razem, oprócz przejrzenia silnika, Jędrek chce zmienić miskę olejową na taką z nowszego modelu BMW, która podobno rozwiązuje problem uciekającego spod pompy oleju na zakrętach.

Dobra, do pracy - maska zdjęta, odkręcamy co się da dookoła silnika.

Ponieważ w BMW grzebię drugi raz w życiu, więc trochę z odpinaniem kabelków i wężyków się zeszło. Aby osiągnąć stan z następnego zdjęcia zeszło się nam 3 godziny. Co i tak w sumie nie jest złym wynikiem :)

Udało się nic nie złamać, ani nie urwać żadnej śruby od wydechu :). Elektryki przy tym silniku wbrew pozorom jest sporo - niby tylko gaźnik z elektronicznym zapłonem, ale i do gaźnika idą jakieś kabelki, jest i czujnik położenia wału (nie wiadomo tylko po co), jest nawet złącze diagnostyczne, którego podobno nikt nigdy nie używa. Niestety nie da się tego odpiąć w prosty sposób, trzeba żmudnie wszystkie kabelki wyplątać z silnika.

No i silnik leży już obok.

Ponieważ auto wraca do garażu Jędrka, to trzeba je w miarę poskładać. Tu widać przykręcanie maski, które okazało się wymagającym zadaniem... Dobrze, że znajomych tyle mam.

Sporo płynu chłodzącego zostało niestety w bloku, stąd mokra podłoga. Z płynem też jest problem, bo silnik w magiczny sposób się go pozbywa, nie wiadomo jak.

Sprzęgło odkręcone. Tylko jedna sprężynka w tarczy złamana, reszta prawie jak nowa.

Kolektory wydechowe całkiem niezłe, jeśli chodzi o konstrukcję. Fajnie, że dwa oddzielne, łatwiej to odkręcić :)

Z tej strony silnika niewiele poza tymi wydechami w ogóle jest.

Potem odkręciłem gaźnik z całym powiązanym spaghetti kabelków, wężyków, rurek, linek... Następnie kolektor dolotowy. Odma jest ciekawie rozwiązana w postaci rurki stalowej pomiędzy blokiem a kolektorem. Ciężko to było zdjąć, pewnie i ciężko będzie poskładać.

Zdjąłem też aparat zapłonowy i obudowę termostatu. Co ciekawe - otwory dolotowe mają taki kształt jakby producent przewidział użycie listwy z wtryskami, ale wtrysk pojawił się dopiero później. Głowica jest oryginalna, data odlewu zgadza się z rokiem produkcji auta.

Bardzo ciekawie rozwiązane jest mocowanie alternatora - zębatka, kółko zębate...

Pokrywa paska rozrządu. Powyżej po prawej widać ucho do "podnoszenia" silnika. Nie zdecydowałem się za to podnieść :)

Ciekawą konstrukcję ma też koło pasowe wału korbowego - najpierw jest ten plasterek, który mógłby być prawie kołem zamachowym, bo jednak sporo waży...

A następnie kółko właściwe nałożone na wał korbowy.

Rozkręciłem obudowę termostatu.

Kolejna była do odkręcenia pokrywa zaworów. Tutaj niestety słabo, jeśli chodzi o czystość. Bardzo zaszlamiony silnik olejem. Nie do końca widać, ale jest to około półmilimetrowa warstwa szlamu na wszystkim. Uprzedziłem Jędrka, że jak wszystko umyjemy, to będzie silnik głośniej chodził :)


Zauważyłeś na powyższych zdjęciach biegnącą przez środek głowicy nad wałkiem rozrządu rurkę - to ta sama. Ma ona wykapywać olej na krzywki wałka rozrządu.

Zdjąłem głowicę. Fajnie, że aluminiowa, bo w sześciocylindrowym silniku ciężko by było unieść żeliwną. W dwóch miejscach były wycieki oleju z uszczelki na zewnątrz silnika. Uszkodzeń uszczelki przy płaszczu wodnym niestwierdzono, podobnie umytych z nagaru tłoków. Gdzie się podziewa płyn chłodzący?

Gładzie na pierwszy rzut oka są w idealnym stanie, prawdopodobnie wystarczy samo honowanie.

Miska oleju dość płytka, oleju z niej wykapało na moje oko 3-4 litry. Jędrek nie pamiętał ile wchodzi oleju. Na moje oko mało tego :)

Miska również zaszlamiona. Widać samoróbki grodzi w misce.

Tutaj też szlam. Skoro wszędzie jest taki szlam, to pomyśl co się dzieje w kanałach olejowych...
Swoją drogą, dość mocna konstrukcja, każdy korbowód ma swoje oddzielne wykorbienie, podparte po obu stronach. Niby oczywista rzecz dla długiego silnika, ale to przecież tylko 2 litry :)

Simmering tylny wału korbowego ma swoją obudowę. Niedawno był wymieniany, ale nieco krzywo jest włożony :) Co ciekawe nie ciekł, więc chyba i tak nieźle.

To by było na tyle dziś. Głowica sobie tu poleży i poczeka na swoją kolej.

Poprzednio było robione coś z wałem, nowe panewki, jeśli dobrze pamiętam. Do tego rozmaite kombinacje z grodziami w misce olejowej, żeby olej nie uciekał spod pompy oleju na zakrętach. Znam to i z miski silnika z Kadetta Rafała, który u mnie gościł jakiś czas temu. Tutaj podobnie - grodzie nie okazały się bardzo skuteczne. Tym razem, oprócz przejrzenia silnika, Jędrek chce zmienić miskę olejową na taką z nowszego modelu BMW, która podobno rozwiązuje problem uciekającego spod pompy oleju na zakrętach.

Dobra, do pracy - maska zdjęta, odkręcamy co się da dookoła silnika.

Ponieważ w BMW grzebię drugi raz w życiu, więc trochę z odpinaniem kabelków i wężyków się zeszło. Aby osiągnąć stan z następnego zdjęcia zeszło się nam 3 godziny. Co i tak w sumie nie jest złym wynikiem :)

Udało się nic nie złamać, ani nie urwać żadnej śruby od wydechu :). Elektryki przy tym silniku wbrew pozorom jest sporo - niby tylko gaźnik z elektronicznym zapłonem, ale i do gaźnika idą jakieś kabelki, jest i czujnik położenia wału (nie wiadomo tylko po co), jest nawet złącze diagnostyczne, którego podobno nikt nigdy nie używa. Niestety nie da się tego odpiąć w prosty sposób, trzeba żmudnie wszystkie kabelki wyplątać z silnika.

No i silnik leży już obok.

Ponieważ auto wraca do garażu Jędrka, to trzeba je w miarę poskładać. Tu widać przykręcanie maski, które okazało się wymagającym zadaniem... Dobrze, że znajomych tyle mam.

Sporo płynu chłodzącego zostało niestety w bloku, stąd mokra podłoga. Z płynem też jest problem, bo silnik w magiczny sposób się go pozbywa, nie wiadomo jak.

Sprzęgło odkręcone. Tylko jedna sprężynka w tarczy złamana, reszta prawie jak nowa.

Kolektory wydechowe całkiem niezłe, jeśli chodzi o konstrukcję. Fajnie, że dwa oddzielne, łatwiej to odkręcić :)

Z tej strony silnika niewiele poza tymi wydechami w ogóle jest.

Potem odkręciłem gaźnik z całym powiązanym spaghetti kabelków, wężyków, rurek, linek... Następnie kolektor dolotowy. Odma jest ciekawie rozwiązana w postaci rurki stalowej pomiędzy blokiem a kolektorem. Ciężko to było zdjąć, pewnie i ciężko będzie poskładać.

Zdjąłem też aparat zapłonowy i obudowę termostatu. Co ciekawe - otwory dolotowe mają taki kształt jakby producent przewidział użycie listwy z wtryskami, ale wtrysk pojawił się dopiero później. Głowica jest oryginalna, data odlewu zgadza się z rokiem produkcji auta.

Bardzo ciekawie rozwiązane jest mocowanie alternatora - zębatka, kółko zębate...

Pokrywa paska rozrządu. Powyżej po prawej widać ucho do "podnoszenia" silnika. Nie zdecydowałem się za to podnieść :)

Ciekawą konstrukcję ma też koło pasowe wału korbowego - najpierw jest ten plasterek, który mógłby być prawie kołem zamachowym, bo jednak sporo waży...

A następnie kółko właściwe nałożone na wał korbowy.

Rozkręciłem obudowę termostatu.

Kolejna była do odkręcenia pokrywa zaworów. Tutaj niestety słabo, jeśli chodzi o czystość. Bardzo zaszlamiony silnik olejem. Nie do końca widać, ale jest to około półmilimetrowa warstwa szlamu na wszystkim. Uprzedziłem Jędrka, że jak wszystko umyjemy, to będzie silnik głośniej chodził :)


Zauważyłeś na powyższych zdjęciach biegnącą przez środek głowicy nad wałkiem rozrządu rurkę - to ta sama. Ma ona wykapywać olej na krzywki wałka rozrządu.

Zdjąłem głowicę. Fajnie, że aluminiowa, bo w sześciocylindrowym silniku ciężko by było unieść żeliwną. W dwóch miejscach były wycieki oleju z uszczelki na zewnątrz silnika. Uszkodzeń uszczelki przy płaszczu wodnym niestwierdzono, podobnie umytych z nagaru tłoków. Gdzie się podziewa płyn chłodzący?

Gładzie na pierwszy rzut oka są w idealnym stanie, prawdopodobnie wystarczy samo honowanie.

Miska oleju dość płytka, oleju z niej wykapało na moje oko 3-4 litry. Jędrek nie pamiętał ile wchodzi oleju. Na moje oko mało tego :)

Miska również zaszlamiona. Widać samoróbki grodzi w misce.

Tutaj też szlam. Skoro wszędzie jest taki szlam, to pomyśl co się dzieje w kanałach olejowych...
Swoją drogą, dość mocna konstrukcja, każdy korbowód ma swoje oddzielne wykorbienie, podparte po obu stronach. Niby oczywista rzecz dla długiego silnika, ale to przecież tylko 2 litry :)

Simmering tylny wału korbowego ma swoją obudowę. Niedawno był wymieniany, ale nieco krzywo jest włożony :) Co ciekawe nie ciekł, więc chyba i tak nieźle.

To by było na tyle dziś. Głowica sobie tu poleży i poczeka na swoją kolej.
