W zasadzie to teraz przydałoby się zamontować gaźnik, więc rzućmy na niego okiem. Jest to polski Weber, typowy dla FSO.
Na odlewie komory pływakowej mamy odlany napis "Made In Poland".
Zacząłem od zdjęcia pokrywy gaźnika. Pływak bardzo typowy dla Webera. W korpusie widać wystający elektrozaworek.
Układ dysz też typowy dla Webera. Ponieważ jest to gaźnik progresywny, dysza pompki przyśpieszacza jest tylko w pierwszej gardzieli.
Tu już wyjęte dysze i rurki emulsyjne.
Mamy tu jednak jedną membrankę, której nie mogłem znaleźć w częściach do gaźników, możliwe, że jest to zmiana z końcówki produkcji?
Na szczęście membranka jest w dobrym stanie i może zostać użyta ponownie.
Ssanie też już znajome z innych Weberów, polegające nie na przytkaniu dolotu klapkami, a na dolaniu paliwa oddzielnym obwodem.
Minusem tego jest to, że dźwigienka jest zakuta w obudowie i nie ma tego jak ocynkować.
Dźwigienka porusza w środku gaźnika tym tłokiem.
I dostałem się do mechanizmu przepustnic.
Rozłożyłem części z jednej ośki.
Teraz mogę przejść na drugą stronę gaźnika.
Odkręciłęm kolejne części.
Potem już moglem wykręcić śruby mocujące płytki przepustnic i wyjąć ośki.
No i gaźnik mam rozkręcony.
Części są posegregowane w zależności od tego, co z nimi mam dalej robić.
Niedługo potem miałem gotową do składania obudowę gaźnika.
Części stalowe zostały ocynkowane. Zaczynam od mechanizmów przepustnic.
To zawsze jest swego rodzaju łamigłówka :).
Bardzo pomaga zrobienie zdjęć podczas rozkładania i ułożenie sobie części w kolejności.
Dzięki temu niedługo później mam złożony i działający mechanizm.
Ważne jest dokładne ustawienie przepustnic.
Złożę teraz mechanizm ssania.
Ważne, żeby tłok swobodnie poruszał się w obudowie gaźnika.
Potem złożyłem wszystkie dysze od góry korpusu.
Przygotowałem też zaworek iglicowy i pływak.
Złożone.
Potem przykręciłem pokrywę gaźnika i wkręciłem ocynkowne szpilki mocujące obudowę filtra powietrza.
No i mam gaźnik gotowy.
Przygotowałem dla niego miejsce na kolektorze dolotowym.
I przykręciłem go.
Na odlewie komory pływakowej mamy odlany napis "Made In Poland".
Zacząłem od zdjęcia pokrywy gaźnika. Pływak bardzo typowy dla Webera. W korpusie widać wystający elektrozaworek.
Układ dysz też typowy dla Webera. Ponieważ jest to gaźnik progresywny, dysza pompki przyśpieszacza jest tylko w pierwszej gardzieli.
Tu już wyjęte dysze i rurki emulsyjne.
Mamy tu jednak jedną membrankę, której nie mogłem znaleźć w częściach do gaźników, możliwe, że jest to zmiana z końcówki produkcji?
Na szczęście membranka jest w dobrym stanie i może zostać użyta ponownie.
Ssanie też już znajome z innych Weberów, polegające nie na przytkaniu dolotu klapkami, a na dolaniu paliwa oddzielnym obwodem.
Minusem tego jest to, że dźwigienka jest zakuta w obudowie i nie ma tego jak ocynkować.
Dźwigienka porusza w środku gaźnika tym tłokiem.
I dostałem się do mechanizmu przepustnic.
Rozłożyłem części z jednej ośki.
Teraz mogę przejść na drugą stronę gaźnika.
Odkręciłęm kolejne części.
Potem już moglem wykręcić śruby mocujące płytki przepustnic i wyjąć ośki.
No i gaźnik mam rozkręcony.
Części są posegregowane w zależności od tego, co z nimi mam dalej robić.
Niedługo potem miałem gotową do składania obudowę gaźnika.
Części stalowe zostały ocynkowane. Zaczynam od mechanizmów przepustnic.
To zawsze jest swego rodzaju łamigłówka :).
Bardzo pomaga zrobienie zdjęć podczas rozkładania i ułożenie sobie części w kolejności.
Dzięki temu niedługo później mam złożony i działający mechanizm.
Ważne jest dokładne ustawienie przepustnic.
Złożę teraz mechanizm ssania.
Ważne, żeby tłok swobodnie poruszał się w obudowie gaźnika.
Potem złożyłem wszystkie dysze od góry korpusu.
Przygotowałem też zaworek iglicowy i pływak.
Złożone.
Potem przykręciłem pokrywę gaźnika i wkręciłem ocynkowne szpilki mocujące obudowę filtra powietrza.
No i mam gaźnik gotowy.
Przygotowałem dla niego miejsce na kolektorze dolotowym.
I przykręciłem go.