Blok silnika był tak usyfiony, że musiałem najpierw go nieco umyć, zanim mogłem się wziąć za czyszczenie go ze starej ferby i rdzy.



Po zdarciu lakieru wrzuciłem silnik do myjki i dokładnie wyczyściłem. Po odtłuszczeniu wysuszyłem go dokładnie i okleiłem do malowania.



Pierwszą warstwą jest podkład epoksydowy. Zwróć uwagę na datę na odlewie, pośrodku bloku. 5 stycznia 1988.



Udało mi się nawet znaleźć lakier o kolorze bardzo zbliżonym do oryginalnego podkładu, czy też minii.



Właściciel zwrócił moją uwagę, że tylny brok miał takie ślady, jakby przeciekał, więc go wymieniam.



Gotowe.



Po dokładnym obejrzeniu panewek wałka rozrządu podjąłem decyzję, że ich jednak nie wymieniam. Nowe panewki są dostępne, ale trzeba je frezować na wymiar, co mnie zaskoczyło - pierwszy raz się z tym spotykam. Stare panewki nie są złe, trzymają wymiar dość dobrze, więc nie ma co przesadzać z kosztami. Wałek jest w dobrym stanie, więc też zostaje.



Przykręciłem przednią panewkę i płytkę mocującą wałek w bloku.



Fajnie to wygląda takie czyste wszystko.



Potem zabrałem się za panewki główne. TO dopiero była porażka. Nowe są dostępne, ale praktycznie tylko w nadwymiarach. Udało mi się w końcu upolować panewki nominalne. Mają przebarwienia, ale to nic.



Niestety, panewki, które miały okazać się nominalne, były jednak nadwymiarowe...



Ale o tym można się dopiero dowiedzieć po otwarciu zgrzewki z tymi panewkami.



Potem zlokalizowałem kolejny komplet nominalnych panewek głównych. Pomijam już to, że znowu są wszystkie tej samej szerokości, jak poprzednie, ale tym razem na opakowaniu rzeczywiście jest wydrukowane "STD"



Panewki włożyłem do bloku, nawet nasmarowałem, ale i tak ich raczej nie użyję. Pierwsza panewka ledwo trafia na kanały olejowe, bo jest to ta za szeroka, ma też w niewłaściwym miejscu otwory na olej.



Mimo to spróbowałem pomierzyć ich wymiar wewnętrzny, bo coś mi nie pasowało. Okazało się, że te panewki były za małe o 0,07mm każda. Wyrwalem je więc z bloku.



Na szczęście zachowałem wszystkie oryginalne panewki, łącznie z opisem która gdzie była. Włożyłem je do bloku i zacząłem mierzyć. Mimo, że nie wyglądają za dobrze, to nie mają rys, tylko przebarwienia, a wymiar mają wszystkie idealnie +0,05mm większy od wału korbowego. Zostawiam je. Zostaje frustracja na nowe części do tego. Nigdy więcej FSO :).



Nasmarowałem więc te panewki olejem.



Włożyłem wał i przykręciłem stopy wału.



Pora na tłoki.



Zdecydowanie lepiej wyglądają po ich umyciu. Pierścienie były zdjęte do mycia. Ciekawostka - wygląda na to, że pierścienie sa te same, co w Fiacie 126p.



Tu już podchodziłem z nieco większą frustracją do nowych panewek korbowych, nie mając pewności co tym razem znowu nie będzie pasować.



Okazało się jednak, że wszystko tym razem pasuje. Sprawdziłem też pierścienie. Mają idealnie w normie luz na zamku, więc z czystym sumieniem wkładam je z powrotem. Tu już pierwszy tłok na miejscu.



Potem smaruję panewkę i zaraz mogę to skręcić śrubami.



Te tłoki sa na tyle małej średnicy, że musiałem przerzucić się na inny ściągacz.



W sumie jest prosztszy w użyciu, ale częściej wyskakują z niego pierścienie, więc mało go używam.



Niedługo potem miałem już wszystkie cztery tłoki wsunięte do bloku i skręcone z wałem.



Z wewnętrznych części zostaje mi jeszcze pompa oleju. Nie wygląda za dobrze.



Za to po rozłożeniu nie ma śladów zużycia, więc mogę ją spokojnie umyć i użyć ponownie.



Po myciu wygląda zdecydowanie lepiej.



W środku też jest w dobrym stanie.



Złożyłem kółka zębate i płytkę.



I skręciłem cały korpus pompy. Rurkę zasilającą magistralę olejową w bloku zostawiam na później.



Tą rurkę przykręciłem dopiero po zamontowaniu pompy do bloku.



Z zewnątrz też chciałem coś koniecznie przykręcić, więc przykręciłem rurkę bagnetu oleju.