Od jakiegoś już czasu Radek namawiał mnie, żebym podjął się przeróbki instalacji elektrycznej w tym Taunusie na 12 woltową. Głównie chodziło o to, że prądnica, a już zwłaszcza prądnica w połączeniu z napięciem instalacji 6V to jest porażka - ani światła nie świecą, ani rozrusznik nie kręci. No i kury się nie niosą. A nie, czekaj...
W każdym razie głównym problemem okazło się zdobycie alternatora do V4. Oczywiście najłatwiej jest założyć oryginalny od V4, razem z mocowaniami, ale nie ma na rynku jakiejkolwiek podaży części tego typu. Można oczywiście wżenić inny, ale raz, że to auto zasługuje na oryginał, dwa - drobna rzecz - łopatki wentylatora w alternatorze od V4 są zwrócone w drugą stronę niż w każdym innym - napęd osprzętu silnika w V4 jest z wałka wyrównoważającego, czyli przeciwnie niż w prawie wszystkich współczesnych silnikach.
W końcu jednak wpadł mi w ręce taki alternator razem z kompletem mocowań.



Wszystko jednak trzeba odnowić, zanim założymy. Może i będzie kontrast z resztą samochodu, ale może to i dobrze i reszta samochodu kiedyś dogoni alternator :).



Alternator oczywiście też odnowię.



Najpierw standardowo trzeba odkręcić i zdjąć koło pasowe i wiatrak.



Potem powalczyłem trochę z zapyziałymi śrubami łączącymi dwie części obudowy ze sobą. Bardzo przydał się śrubokręt udarowy.



Po oddzieleniu dwóch części obudowy wyciągnąłem wirnik.



Z przedniej części obudowy wyjąłem stare łożysko.



Z tylnej części obudowy wykręciłem szczotkotrzymacz i śruby trzymające płytkę z połączeniami elektrycznymi.



Potem wylutowałem z tej płytki diody (zostają w obudowie alternatora) i uzwojenie stojana.



Teraz już mogłem wyjąć uzwojenie z obudowy.



To wszystko teraz trzeba odnowić.



Część stałą uzwojenia i blachę osłaniającą tylną oczyściłem do gołego metalu, ślizgi szczotek na wirniku wyrównałem na tokarce.



Po dokładnym doczyszczeniu obudowy pomalowałem wszystko podkładem.



Potem pomalowałem poszczególne części na odpowiednie kolory.



W międzyczasie odrdzewiłem śrubki i oddałem je do ocynku.



Składanie alternatora przebiega dokładnie odwrotnie od rozkładania :). Najpierw wkładam uzwojenie i płytkę połączeniową i lutuję wszystko z powrotem. O tyle głupią konstrukcję ma ten altek, że nie rozkłada się to w prosty sposób, a trzeba lutować.



Teraz najtrudniejsza część składania - trzeba jednocześnie włożyć od drugiej strony obudowy szczotkotrzymacz i wirnik, tak, żeby szczotki prawidłowo się ułożyły, a łożysko (nowe) wirnika trafiło w gniazdo w obudowie. Łatwiej napisać niż zrobić.



Potem przykręciłem szczotkotrzymacz dwiema dolnymi śrubkami, a na górze pokrywkę z diodami.



Założyłem drugą część obudowy na wirnik.



Skręciłem obudowę śrubami i zamontowałem wiatrak i koło pasowe. Mamy gotowy, piękny alternator.





Potem Radek zostawił samochód. Prądnica i regulator namięcia są do wywalenia.



Przy okazji znalazłem przyczynę tego, że silnik "nie ma mocy i w ogóle nie chce jechać", jak to ujął Radek :). Jeden z przewodów zapłonowych był przegryziony przez kunę.



Prądnica i regulator wyjęte.



Porównanie tego, co wyjęte z tym, co będzie zamontowane.



Zamontowałem alternator i nowy regulator napięcia. Najlepsze jest to, że pasek klinowy został ten sam :).



Potem umówiłem się z zaprzyjaźnionym elektrykiem, który ogarnął większą część dalszych prac. Tu widać podłączony od instalacji elektrycznej samochodu alternator.



Wymienione zostały wszystkie żarówki - w lampach przednich i tylnych, kierunkowskazach, lampkach oświetlenia tablicy, wstecznej, oświetlenia wnętrza... Potem wyjęte zostały zegary.



Tu wyienione zostały wszystkie żarówki podświetlenia i kontrolek. Przy okazji poprawiony został zegarek, który ktoś kiedyś zamontował do góry nogami.



Mieliśmy dodawać regulatory napięcia do wskaźników, ale okazuje się, że one regulator mają już wbudowany z tyłu. Dodatkowo z przodu są opisane jako 6-12V.



Przy okazji zostały poprawione takie kwiatki w instalacji. Cewka chwilowo została stara, ale Radek ma ją wymienić na taką do instalacji 12V.



Takie kwiatki też zostały uporządkowane. Wywalony został oryginalny przekaźnik świateł (tu jeszcze na zdjęciu przy akumulatorze) i wstawione zostały dwa nowe 12V - do świateł mijania i długich. Wymieniony też został przerywacz z 6V na 12V.



I tyle. Rozrusznik może zostać 6V, nic mu się nie stanie. Wycieraczki i wiatrak dmuchawy zostaną przetestowane przez Radka, ale docelowo dodamy do nich przetwornice napięcia. I mamy samochód z instalacją 12V. Aha, jeszcze oczywiście akumulator :).