Zupełnie niespodziewanie przyjechał do mnie na lawecie Taunus 17M Super. Super, bo ma taki znaczek na tylnej klapie :). Auto stało 30 lat w garażu, a ostatnio kupił go Radek i postanowił się nim zająć. Do zarejestrowania potrzebny jest przegląd, a ciężko jest zrobić przegląd praktycznie nie mając hamulców... Dlatego właśnie auto trafiło do mnie.
Ford jest w zaskakująco dobrym stanie. Oczywiście 30 lat postoju zebrało druzgocące żniwo na wszystkich gumowych elementach zawieszenia, ale rdzy jest zaskakująco mało.
Wnętrze... powiedzmy, że pachnie adekwatnie do 30 lat postoju :)
Najfajniejsze są dla mnie opony z epoki z białym pasem. Ależ to ma klimat :)
Dobra, ale my tu gadu gadu, a są hamulce do zrobienia. Postawiłem auto na kobyłkach i zacząłem odkręcać części. Ktoś już przede mną tu był, bo nie ma przewodów elastycznych i część rzeczy jest odkręcona.
Tarcze, według Radka, wymagają przetoczenia. Według mnie, to one wymagają przetopienia...
Ale nie poddawajmy się! Zdjąłem zacisk.
Następnie tknęło mnie poczucie, że po 30 latach stania warto by też zajrzeć do łożysk. Nie myliłem się - już sam widok smaru sugeruje jego wymianę i porządne sprawdzenie łożysk.
Piasta zdjęta.
Odkręciłem też blachę osłaniającą tarczę hamulcową. Ciekawostka - kolumna McPhersona ma symetryczne uszy, czyli jeśli ramię zwrotnicy jest odkręcane (nie zwróciłem uwagi), to nie ma lewej i prawej kolumny. Muszę to sprawdzić z ciekawości.
Druga tarcza hamulcowa ma jeszcze bardziej malownicze wżery.
Tak to na razie zostawiamy. Niestety wszystkie gumy zawieszenia są doszczętnie sparciałe.
Przechodzimy do tylnych hamulców. Bęben siedzi podejrzanie luźno, co oznacza, że dopiero co był zdejmowany. Widać też, że nawet na nadkolach jest bardzo mało rdzy.
Po zdjęciu bębna widać brak cylinderków hamulcowych. Za to są kupione nowe. Mechanizm szczęk hamulcowych też nieposkładany.
Samoregulator szczek na przykład wisiał w środku luzem. Stwierdziłem, że żeby zrobić to porządnie, to wyjmę również i półośkę. Zacząłem odkręcać płytkę trzymającą łożysko w moście.
I zauważyłem jeszcze jedną blaszkę - oryginalnie była zakładana NA bęben hamulcowy, żeby w fabryce nie spadł z auta przed założeniem felgi. Zazwyczaj te blaszki były gubione w trakcie eksploatacji auta, tutaj jedna przetrwała. Co ciekawe - POD bębnem.
Półoś wyjęta (wyjąłem ją po prostu rękami), tarcza kotwiczna zdjęta. Teraz tylko muszę odpiąć linkę hamulca ręcznego.
To, co znalazłem na półosi świadczy o tym, że i do mostu należałoby zajrzeć i porządnie go wymyć w środku...
Druga strona. Stan hamulców podobny.
Za to bębny praktycznie nie zużyte.
Z tej strony z półosią nie było tak łatwo, musiałem wezwać na odsiecz kawalerię, czyli ściągacz :)
Demontaż gotowy. Zostawię to tak, może jakieś zwierzątko tu zamieszka?
Teraz zabrałem się za przygotowanie części do piaskowania i cynkowania. Odkręciłem tarcze hamulcowe od piast.
Następnie wycisnąłem na prasie (tak, wiem, młotkiem też można, ale się snobuję) szpilki kół.
Szpilki wyjęte i z piast kół przednich i z półosi.
Teraz mam masę śrubek do odrdzewienia.
Zacisków na razie nie rozkładam, będą wypiaskowane w całości. Gumy nie wyglądają źle, nie są sparciałe, ale i tak są uszkodzone mechanicznie, więc mi ich nie szkoda. Klocki wyglądają na nowe...
Rozłożyłem jeszcze na części elementy montażowe tylnych szczęk hamulcowych. Samoregulatory były już w ogóle nieruchome od rdzy i brudu.
Ford jest w zaskakująco dobrym stanie. Oczywiście 30 lat postoju zebrało druzgocące żniwo na wszystkich gumowych elementach zawieszenia, ale rdzy jest zaskakująco mało.
Wnętrze... powiedzmy, że pachnie adekwatnie do 30 lat postoju :)
Najfajniejsze są dla mnie opony z epoki z białym pasem. Ależ to ma klimat :)
Dobra, ale my tu gadu gadu, a są hamulce do zrobienia. Postawiłem auto na kobyłkach i zacząłem odkręcać części. Ktoś już przede mną tu był, bo nie ma przewodów elastycznych i część rzeczy jest odkręcona.
Tarcze, według Radka, wymagają przetoczenia. Według mnie, to one wymagają przetopienia...
Ale nie poddawajmy się! Zdjąłem zacisk.
Następnie tknęło mnie poczucie, że po 30 latach stania warto by też zajrzeć do łożysk. Nie myliłem się - już sam widok smaru sugeruje jego wymianę i porządne sprawdzenie łożysk.
Piasta zdjęta.
Odkręciłem też blachę osłaniającą tarczę hamulcową. Ciekawostka - kolumna McPhersona ma symetryczne uszy, czyli jeśli ramię zwrotnicy jest odkręcane (nie zwróciłem uwagi), to nie ma lewej i prawej kolumny. Muszę to sprawdzić z ciekawości.
Druga tarcza hamulcowa ma jeszcze bardziej malownicze wżery.
Tak to na razie zostawiamy. Niestety wszystkie gumy zawieszenia są doszczętnie sparciałe.
Przechodzimy do tylnych hamulców. Bęben siedzi podejrzanie luźno, co oznacza, że dopiero co był zdejmowany. Widać też, że nawet na nadkolach jest bardzo mało rdzy.
Po zdjęciu bębna widać brak cylinderków hamulcowych. Za to są kupione nowe. Mechanizm szczęk hamulcowych też nieposkładany.
Samoregulator szczek na przykład wisiał w środku luzem. Stwierdziłem, że żeby zrobić to porządnie, to wyjmę również i półośkę. Zacząłem odkręcać płytkę trzymającą łożysko w moście.
I zauważyłem jeszcze jedną blaszkę - oryginalnie była zakładana NA bęben hamulcowy, żeby w fabryce nie spadł z auta przed założeniem felgi. Zazwyczaj te blaszki były gubione w trakcie eksploatacji auta, tutaj jedna przetrwała. Co ciekawe - POD bębnem.
Półoś wyjęta (wyjąłem ją po prostu rękami), tarcza kotwiczna zdjęta. Teraz tylko muszę odpiąć linkę hamulca ręcznego.
To, co znalazłem na półosi świadczy o tym, że i do mostu należałoby zajrzeć i porządnie go wymyć w środku...
Druga strona. Stan hamulców podobny.
Za to bębny praktycznie nie zużyte.
Z tej strony z półosią nie było tak łatwo, musiałem wezwać na odsiecz kawalerię, czyli ściągacz :)
Demontaż gotowy. Zostawię to tak, może jakieś zwierzątko tu zamieszka?
Teraz zabrałem się za przygotowanie części do piaskowania i cynkowania. Odkręciłem tarcze hamulcowe od piast.
Następnie wycisnąłem na prasie (tak, wiem, młotkiem też można, ale się snobuję) szpilki kół.
Szpilki wyjęte i z piast kół przednich i z półosi.
Teraz mam masę śrubek do odrdzewienia.
Zacisków na razie nie rozkładam, będą wypiaskowane w całości. Gumy nie wyglądają źle, nie są sparciałe, ale i tak są uszkodzone mechanicznie, więc mi ich nie szkoda. Klocki wyglądają na nowe...
Rozłożyłem jeszcze na części elementy montażowe tylnych szczęk hamulcowych. Samoregulatory były już w ogóle nieruchome od rdzy i brudu.