Po sesji odrdzewiającej części wyglądają nieco lepiej. Pompa hamulcowa jedzie teraz do malowania proszkowego, większa część reszty do cynkowania.



Piasty nie wyglądają zachęcająco.



Stary simmmering ma dość nietypowe rozmiary. Guma jest już bardzo twarda, wymaga wymiany.



Po wyjęciu uszczelniacza i łożyska w środku widać smar, który już nie do końca wygląda jak smar...



To coś pomiędzy piastami to smar, który ma obecnie konsystencję plasteliny. Dobrze, że tu zajrzałem, bo w łożyskach jest to samo. Podejrzewam, że bardzo szybko by się zatarły bez smarowania.



Po wyjęciu łożysk oczyściłem i pomalowałem piasty.



Gdy już farba wyschła, zainstalowałem ocynkowane szpilki kół.



Części piast przygotowane do składania. Łożyska są w stanie dobrym, wyczyściłem je ze starego smaru i nałożyłem nowego. Pośrodku nowe uszczelniacze.



Przykręciłem też nowe tarcze hamulcowe. Niestety po założeniu nowych (standardowych) uszczelniaczy okazało się, że nie pasują... Potrzebne są specjalnego kształtu. Normalne kosztują 3,30zł za oba, te dedykowane koło 60zł za sztukę :(



Zaciski hamulcowe zostały ocynkowane, żeby zabezpieczyć je przed korozją. Potem zostaną jeszcze pomalowane na czarno, żeby nie wyróżniały się na tle podwozia i nie rzucały się w oczy. Ocynk jest na wszelki wypadek, bo sama farba może być nieco za małym zabezpieczeniem w miejscu najbardziej narażonym na korozję.
Przygotowałem też oczyszczone i wypolerowane tłoczki (wewnętrzne płaszczyzny zacisków też wypolerowałem) i noe zestawy gumek. Na szczęście pasowały od nowszego auta, dzięki czemu kosztowały 1/8 dedykowanego zestawu.



Połówki zacisków już gotowe do złożenia w całość.



Skręcone. Teraz będą malowane. Wrócimy jeszcze do nich, żeby zamontować klocki hamulcowe.



Pompa hamulcowa już pomalowana proszkowo. Widoczny obok jest pełny zestaw naprawczy - ze starych części pompy nawet tłoczek nie nadawał się do użycia.



Pompa hamulcowa złożona.



Śniegi trochę zeszły, więc mogłem dostać się do auta, które stoi na dworzu. Muszę zdjąć most, żeby go oczyścić, wymyć w środku i pomalować na zewnątrz. Obawiam się trochę odkręcania śrub, bo mogą chcieć się pourywać...



Śruby trzymające most do resorów w końcu się poddały, chociaż łatwo nie było. Odkręciłem też wał napędowy od mostu i amortyzatory. Hamulce już wcześniej były odpięte.



Most już poza autem. Zwraca uwagę czyjaś radosna twórczość związana z rurkami hamulcowymi. To na pewno wymienię na coś lepiej wyglądającego.



Wszystkie części mocujące również zostaną odnowione.



Jedna tuleja gumowo-metalowa amortyzatora przyrdzewiała na amen do śruby mocującej. Łatwo się tego pozbyć nie było, musiałem to kilka razy grzać palnikiem i nasączać odrdzewiaczem zanim chciało się chociaż odrobinę obrócić, nie mówiąc już o zdjęciu tego ze śruby. W końcu się jednak udało.



Następnie otworzyłem pokrywę mechanizmu różnicowego. W środku, mimo moich obaw, było jednak trochę oleju. Obudowa wewnątrz jednak jest mocno zapyziała.



Przełożenie mostu to 3,70:1. Trochę długie jak na dość spore auto i nie za duży silnik 1.7. Ciekawe.



Odkręciłem jeszcze śruby mocujące łożyska kosza satelit. Sam kosz stawia opór i nie chce wyjść z obudowy. Dam znać, jak go przekonam :).