Przyczepka zaliczyła już kurs na złom, żeby wywieźć sporo rzeczy. Jednak ja nie potrafię mieć czegoś i nie rozkręcić :)
Przy sobocie stwierdziłem, że jak już coś tam nie kontaktowało przy świetle stopu, to jak i tak miałbym się tam dobierać, to równie dobrze mogę odnowić całe podwozie, przez które przewody przebiegają...



Zajrzałem niewiadówce pod spódnicę. 12 śrub i można zdjąć nadwozie. Można to będzie nazwać "frame-off restoration" :)



Niestety nakrętki były dość mocno przywiązane do swoich miejsc. Śruby zamkowe natomiast zaczęły się obracać w swoich miejscach. Nic by się nie dało odkręcić, gdyby nie spawarka.



Taki prosty sposób na złapanie śrub gdy nie ma jak podejść z kluczem :)



"Karoseria" zdjęta. Nią zajmę się później.



I podwozie. A może by tu jaki silnik wstawić?



I z powrotem w garażu. Rozkręcam dalej.



Żeby to oddać do piaskowania trzeba rozłożyć wszystko do ostatniej śrubki.



Odkryłem fabryczny numer seryjny 8102. Ciekawe ile było wszystkich takich przyczepek wyprodukowanych. Ta w każdym razie jest dość wczesna, sądząc po starym typie felg.



Koła zdjęte, oś już luzem. Teraz ją rozłożę jeszcze bardziej.



Śruba mocująca ośkę i odbijacz. Gumowy odbój, o który odbijacz uderzał, jest już odkręcony i na szczęście jest w na tyle dobrym stanie, że nadaje się do dalszego użytku.



I odkręcone. Jak by tu zdjąć ośkę?



Najpierw zdjąłem piastę. Ją też rozłożę, ale za chwilę.



Ośka bardzo ładnie, ścisło siedzi. Ale ściągacz daje radę i kilka minut później obie ośki są wyjęte.



Potem rozłożyłem i wyczyściłem w środku piasty. Nie może zostać w środku smar, bo by wyciekł podczas malowania proszkowego. Bieżnie łożysk chwilowo zostawiam, później pomyślę, czy bedę wymieniał łożyska, czy nie.



Został mi jeszcze zaczep. Muszę go umyć i dokładnie obejrzeć jak powinien być wykończony - czy pomalowany, czy ocynkowany; na jaki kolor...



Najpierw trzeba go rozłożyć, jak robić, to dokładnie. Tyle części na jeden zaczep...