Już od pewnego czasu chodziło za mną to, zeby mieć przyczepę. Taką dużą to sobie jeszcze pewnie zbuduję, bo będzie potrzebna, ale brakowało mi też takiej niedużej, ot, żeby do sklepu pojechać ziemniaki kupić, drugie śniadanie do pracy wziąć, albo żeby nią drobniaki wozić...
Wiedziałem, że to będzie N-250C z Niewiadowa, jako ikona polskich przyczep. Miała ona spełniać trzy warunki: miała być starego typu, z felgami od starego malucha; z pokrywą, a nie z plandeką; no i w jakimś rozsądnym stanie technicznym.
Chyba mi się udało trafić taką na allegro. Była na Śląsku, więc przelałem pieniądze koledze z klubu, który ją dla mnie odebrał i przy jakiejś okazji przywiózł. Poniżej zdjęcia z aukcji. Niedługo będą nowe, bo coś tam przy niej będę grzebał. Plan docelowy jest taki, żeby ją odrestaurować i zarejestrować jako zabytek :)
Wiedziałem, że to będzie N-250C z Niewiadowa, jako ikona polskich przyczep. Miała ona spełniać trzy warunki: miała być starego typu, z felgami od starego malucha; z pokrywą, a nie z plandeką; no i w jakimś rozsądnym stanie technicznym.
Chyba mi się udało trafić taką na allegro. Była na Śląsku, więc przelałem pieniądze koledze z klubu, który ją dla mnie odebrał i przy jakiejś okazji przywiózł. Poniżej zdjęcia z aukcji. Niedługo będą nowe, bo coś tam przy niej będę grzebał. Plan docelowy jest taki, żeby ją odrestaurować i zarejestrować jako zabytek :)