Trochę czasu od zrobienia silnika minęło i Maciek dostarczył mi do zrobienia "w wolnej chwili" swoje skrzynie biegów. Wolna chwila nie nadchodziła bardzo długo, ale w końcu się wziąłem. Jedna skrzynia była jeżdżąca, druga to leżak w nieokreślonym stanie, służący jako dawca śrubek itp. Obydwie to pięciobiegowe skrzynie biegów Forda, stosowane np. w Fordach Sierra. Oznaczenie Typ N, potocznie też nazywane N9.
Po otwarciu od razu widać, która jest która. Ta niżej to na pierwszy rzut oka gruz, nawet mi się tego rozkręcać nie chce.
Rozkładam. najpierw wybijam pin z końca wybieraka biegów.
Następnie wyjmuję częć, w którą wchodzi koniec dźwigni zmiany biegów.
Teraz mogłem zdjąć ogon skrzyni.
Zdjąłem też mechanizm załączania piątego biegu, żeby łatwiej wybierak było mi zdjąć.
I tu nastąpiło rozczarowanie. Mimo pierwszego entuzjazmu ta skrzynia to złom. Jeździła, ale kiedyś musiała długo stać bez oleju i zardzewiały koła zębate. Mają takie wżery, że aż mi się nie chce dalej jej rozkręcać. Poniżej koło zębate pierwszego biegu:
I koła drugiego i trzeciego biegu:
Zniechęcony rzuciłem ją w kąt i zabrałem się za tą "gorszą", bo mimo ogólnej gruzowatości koła zębate po przetarciu szmatką wydają się dobre. Ponownie zdjąłem ogon skrzyni.
Piąty bieg wcale nie zapowiada się dobrze... chyba w końcu rozkręcę obie i zrobię miks dobrych części z dwóch skrzyń.
Po zdjęciu mechanizmu zapinania piątego biegu nie przechodzi on przez zębatkę napędu prędkościomierza. Zanim ją zdejmę mierzę (w obu skrzyniach) w którym miejscu ma ona się znajdować.
Następnie ściągam tą zębatkę.
Fajnie jest zrobiona - żeby przeszła przez wieloklin wałka wyjściowego też ma wieloklin, mimo, że jest wciśnięta na gładką część.
Teraz mogę wygodnie zdemontować zębatki i synchronizator piątego biegu.
Wykręciłem teraz blokadę wybieraka. Na końcu sprężynki w środku jest jeszcze bolec, który powoduje blokowanie biegu po jego wrzuceniu.
Ten sam bolec uniemożliwia wyjęcie wybieraka, zanim się owego właśnie bolca nie wyjmie. A on sam ma inny pogląd na moją chęć wyjęcia go ze skrzyni... Dlatego używam środków przymusu bezpośredniegi, czyli palnika i, za przeproszeniem, środka penetrującego.
W końcu udaje mi się rozruszać zardzewiały w skrzyni bolec i końcówkę pręta wybieraków, ale nadal nie mogę nic wyjąć. Udało mi się wcisnąć tam śrubokręt i wypchnąć bolec na tyle, że wreszcie mogłem wyjąć mechanizmy wybierania biegów.
W międzyczasie jeszcze rozbroiłem część odpowiadającą za wrzucanie wstecznego biegu. Przy wybijaniu pinu warto mieć po drugiej stronie przygotowany magnes, żeby pin nie poszedł sobie zwiedzać okolicy.
I mechanizm zmiany biegów wreszcie wyjęty.
Teraz mogę się wziąć za demontowanie kółek zębatych.
Ale najpierw wybiję tego drania, bolca :)
Teraz trzeba odkręcić dużą nakrętkę trzymającą koło zębate piątego biegu. Przykręcona jest dość sporym momentem, więc trzeba mieć długa przedłużkę do klucza. No i trzeba mieć pomysł jak zablokować całość, żeby się nie obróciła :)
Nakrętka odkręcona, dość łatwo się poddała. Potem podkładka...
I koło zębate, które podczas ściągania ściągaczem walczyło do samego końca.
Wygląda niezbyt zachęcająco.
Łożysko chrupie jak się obraca :)
W każdym razie, po zdemontowaniu piątego biegu można już zębatki główne, czyli potocznie nazywaną "choinkę" odsunąć nieco na bok i wyjąć z przodu wałek sprzęgłowy, a z tyłu skrzyni plasterek obudowy razem z wałkiem wyjściowym i całą resztą kół zębatych.
Dla porównania, skrzynia pierwsza, mimo zardzewiałych zębów, wygląda prześlicnie - czysto, ładny olej, pachnie fiołkami... a, nie, czekaj...
Tu łożysko wygląda na dobre.
Po wyjęciu kół ze skrzyni widać dokładniej jakie wżery są na zębach.
Dwie skrzynie razem. Trochę tych części jest, muszę posprzątać warsztat, żeby mieć na to wszystko miejsce. Też tak masz, że każda pozioma płaszczyzna zostaje zajęta przez stos bardzo potrzebnych rzeczy?
Rozłożyłem do końca tą niby gorszą skrzynię, żeby sprawdzić, czy mogę z niej pozyskać części. Wygląda na to, że z dwóch skrzyń da się spokojnie zrobić jedną dobrą, ale na pewno będę to wiedział dopiero po dokładnym myciu wszystkiego.
Po otwarciu od razu widać, która jest która. Ta niżej to na pierwszy rzut oka gruz, nawet mi się tego rozkręcać nie chce.
Rozkładam. najpierw wybijam pin z końca wybieraka biegów.
Następnie wyjmuję częć, w którą wchodzi koniec dźwigni zmiany biegów.
Teraz mogłem zdjąć ogon skrzyni.
Zdjąłem też mechanizm załączania piątego biegu, żeby łatwiej wybierak było mi zdjąć.
I tu nastąpiło rozczarowanie. Mimo pierwszego entuzjazmu ta skrzynia to złom. Jeździła, ale kiedyś musiała długo stać bez oleju i zardzewiały koła zębate. Mają takie wżery, że aż mi się nie chce dalej jej rozkręcać. Poniżej koło zębate pierwszego biegu:
I koła drugiego i trzeciego biegu:
Zniechęcony rzuciłem ją w kąt i zabrałem się za tą "gorszą", bo mimo ogólnej gruzowatości koła zębate po przetarciu szmatką wydają się dobre. Ponownie zdjąłem ogon skrzyni.
Piąty bieg wcale nie zapowiada się dobrze... chyba w końcu rozkręcę obie i zrobię miks dobrych części z dwóch skrzyń.
Po zdjęciu mechanizmu zapinania piątego biegu nie przechodzi on przez zębatkę napędu prędkościomierza. Zanim ją zdejmę mierzę (w obu skrzyniach) w którym miejscu ma ona się znajdować.
Następnie ściągam tą zębatkę.
Fajnie jest zrobiona - żeby przeszła przez wieloklin wałka wyjściowego też ma wieloklin, mimo, że jest wciśnięta na gładką część.
Teraz mogę wygodnie zdemontować zębatki i synchronizator piątego biegu.
Wykręciłem teraz blokadę wybieraka. Na końcu sprężynki w środku jest jeszcze bolec, który powoduje blokowanie biegu po jego wrzuceniu.
Ten sam bolec uniemożliwia wyjęcie wybieraka, zanim się owego właśnie bolca nie wyjmie. A on sam ma inny pogląd na moją chęć wyjęcia go ze skrzyni... Dlatego używam środków przymusu bezpośredniegi, czyli palnika i, za przeproszeniem, środka penetrującego.
W końcu udaje mi się rozruszać zardzewiały w skrzyni bolec i końcówkę pręta wybieraków, ale nadal nie mogę nic wyjąć. Udało mi się wcisnąć tam śrubokręt i wypchnąć bolec na tyle, że wreszcie mogłem wyjąć mechanizmy wybierania biegów.
W międzyczasie jeszcze rozbroiłem część odpowiadającą za wrzucanie wstecznego biegu. Przy wybijaniu pinu warto mieć po drugiej stronie przygotowany magnes, żeby pin nie poszedł sobie zwiedzać okolicy.
I mechanizm zmiany biegów wreszcie wyjęty.
Teraz mogę się wziąć za demontowanie kółek zębatych.
Ale najpierw wybiję tego drania, bolca :)
Teraz trzeba odkręcić dużą nakrętkę trzymającą koło zębate piątego biegu. Przykręcona jest dość sporym momentem, więc trzeba mieć długa przedłużkę do klucza. No i trzeba mieć pomysł jak zablokować całość, żeby się nie obróciła :)
Nakrętka odkręcona, dość łatwo się poddała. Potem podkładka...
I koło zębate, które podczas ściągania ściągaczem walczyło do samego końca.
Wygląda niezbyt zachęcająco.
Łożysko chrupie jak się obraca :)
W każdym razie, po zdemontowaniu piątego biegu można już zębatki główne, czyli potocznie nazywaną "choinkę" odsunąć nieco na bok i wyjąć z przodu wałek sprzęgłowy, a z tyłu skrzyni plasterek obudowy razem z wałkiem wyjściowym i całą resztą kół zębatych.
Dla porównania, skrzynia pierwsza, mimo zardzewiałych zębów, wygląda prześlicnie - czysto, ładny olej, pachnie fiołkami... a, nie, czekaj...
Tu łożysko wygląda na dobre.
Po wyjęciu kół ze skrzyni widać dokładniej jakie wżery są na zębach.
Dwie skrzynie razem. Trochę tych części jest, muszę posprzątać warsztat, żeby mieć na to wszystko miejsce. Też tak masz, że każda pozioma płaszczyzna zostaje zajęta przez stos bardzo potrzebnych rzeczy?
Rozłożyłem do końca tą niby gorszą skrzynię, żeby sprawdzić, czy mogę z niej pozyskać części. Wygląda na to, że z dwóch skrzyń da się spokojnie zrobić jedną dobrą, ale na pewno będę to wiedział dopiero po dokładnym myciu wszystkiego.