Kontynuuję składanie. Niedługo będę montował pokrywkę tylną pompy wody. Dostałem w częściach trzy sztuki, z różnymi króćcami układu chłodzenia z tyłu. Poprosiłem właściciela o zdjęcie tego, co obecnie jest w samochodzie i wygląda na to, że powinienem zrobić mix pokrywki po lewej z króćcem ze środkowej - ale średnica króćca jest za mała do tej lewej pokrywki. Założę póki co środkową, a najwyżej albo będzie inny wąż dolny do chłodnicy, albo zamieni się pokrywkę.
Przechodzę do pokrywy rozrządu. Wymienię tu uszczelniacz i łożysko wiatraka.
Najpierw wyciągnąłem stare części.
Następnie wcisnąłem uszczelniacz i łożysko. W pokrywie była jeszcze zaślepka otworu na łożysko - ta okrąga blaszka widoczna po lewej. Od któregoś numeru seryjnego silnika przestali to wkładać i serwisówki mówią, żeby przy wymianie łożyska zostawić to poza silnikiem.
Przykręciłem ocynkowaną blachę pod pokrywę rozrządu. Dostałem to pomalowane, ale zdjąłem lakier, żeby nie był w środku silnika.
Koło wałka wyrównoważającego po prawej pochodzi z tego silnika. Jest bardzo mocno zużyte, widać o ile cieńsze są zęby od kóła po lewej.
Założyłem wszystkie koła rozrządu.
Widać, że znaczniki się pokrywają. V6 na kole wału korbowego też ma dwa znaczniki, bo to te samo koło.
Teraz już mogłem przykręcić pokrywę.
Koło pasowe wałka standardowo sprawdzam, czy nie ma zużytej płaszczyzny pod uszczelniacz. Dość niestandardowo to kółko ma strasznie mocno to zużyte. Na szczęście istnieją tulejki naprawcze.
Od razu lepiej.
Kółko przykręciłem do wałka.
Pora na przegląd pompy oleju. To już jest ta późniejsza, większa od wczesnych V4, wspólna z V6.
W środku niestety mocne rysy i zużycie, trzeba ją wymienić.
Wymyłem smok pompy, pompę kupiłem nową.
Dół mam w zasadzie gotowy, można go będzie zamknąć.
Przykręciłem więc miskę oleju.
Pompę wody zamontuję również nową.
Przykręcona.
Jest też nowa pompa paliwa.
Przykręciłem ją. Co prawda króćce zupełnie tu nie pasują, ale pompa jest rozkręcana, więc zaraz to przełożę we właściwa pozycję.
W międzyczasie zajmę się głowicami. Przyjechały do mnie już po obróbkach, gotowe do założenia. Dopytałem się, czy wstawione zostały twarde gniazda zaworowe - okazało się, że nie, a właściciel jednak chciałby to zrobić. Oddałem to do szlifierni i niedługo później odebrałem głowice z wstawionymi gniazdami.
Po dokładnym doczyszczeniu i domyciu głowic zabezpieczyłem je do malowania. Sporo części dostałem już pomalowanych, ale głowice były zupełnie nie ruszone.
Po obserwacji schnącej farby (ale tylko dorywczo) domyłem resztę części głowic. Mogę już to złożyć.
Najpierw wcisnąłem uszczelniacze zaworowe.
Wsunąłem posmarowane olejem zawory do prowadnic.
Po czym założyłem sprężyny i zapiąłem zamki.
Przed przykręceniem głowic muszę jeszcze zająć się popychaczami. Teoretycznie powinienem założyć nowe do tego wałka, ale... nie wiem co to za wałek. Nie chcę ryzykować utraty nowych jeśli pójdzie coś nie tak. W praktyce zdarzało mi się miksować popychacze bez żadnych negatywnych skutków, więc i tu tak zrobię. Od czegoś w końcu daję gwarancję :). Ale do rzeczy - cztery z nich są w dobrym stanie, nie zużyte.
Cztery kolejne mają dziurki - od wytarcia twardej warstwy pojawiają się takie małe otworki. Te już są do wywalenia. Muszę znaleźć cztery dobre w zapasach.
Po przejrzeniu archiwum znalazłem dwadzieścia popychaczy nadających się do wyrzucenia i wiadro innych, z których cztery były dobre. Resztę wiadra przejrzę kiedyś tam, póki co ucieszyłem się z dwóch rzeczy - że mam komplet popychaczy na ten silnik, i że mam dwie garście złomu mniej w garażu. Po włożeniu popychaczy położyłem na bloku uszczelki głowic.
Śrub głowic też jakoś brakowało w gratach, któe dostałem, więc pogrzebałem głębiej w archiwum i uzbierałem komplet.
Silnik wygląda już bardziej jak silnik, a nie zbiór części.
Przy okazji pamiętałem, żeby zrobić zdjęcie pompy paliwa po przełożeniu pokrywki we właściwą pozycję.
Zamknę jeszcze bardziej silnik od góry - kolektorem dolotowym. Uzgodniliśmy z właścicielem który kolektor i gaźnik mam użyć i ten przygotowałem. Do wyboru był jeszcze kolektor pod dwugardzielowy gaźnik, ale jest to silnik o dość niskim stopniu sprężania (co nie jest niczym złym w ciężkim jak na 1.7l Transicie), który niewiele by skorzystał z większego dolotu. Poza tym nie ma do tego ani gaźnika (coś bym oczywiście znalazł) ani obudowy filtra powietrza. Zostajemy przy gaźniku jednogardzielowym.
Standardowo wyciąłem cały środek uszczelki kolektora dolotowego i zamiast niego położyłem na końcach bloku uszczelniacz.
A następnie przykręciłem pomalowany (i wyschnięty) kolaktor.
Przechodzę do pokrywy rozrządu. Wymienię tu uszczelniacz i łożysko wiatraka.
Najpierw wyciągnąłem stare części.
Następnie wcisnąłem uszczelniacz i łożysko. W pokrywie była jeszcze zaślepka otworu na łożysko - ta okrąga blaszka widoczna po lewej. Od któregoś numeru seryjnego silnika przestali to wkładać i serwisówki mówią, żeby przy wymianie łożyska zostawić to poza silnikiem.
Przykręciłem ocynkowaną blachę pod pokrywę rozrządu. Dostałem to pomalowane, ale zdjąłem lakier, żeby nie był w środku silnika.
Koło wałka wyrównoważającego po prawej pochodzi z tego silnika. Jest bardzo mocno zużyte, widać o ile cieńsze są zęby od kóła po lewej.
Założyłem wszystkie koła rozrządu.
Widać, że znaczniki się pokrywają. V6 na kole wału korbowego też ma dwa znaczniki, bo to te samo koło.
Teraz już mogłem przykręcić pokrywę.
Koło pasowe wałka standardowo sprawdzam, czy nie ma zużytej płaszczyzny pod uszczelniacz. Dość niestandardowo to kółko ma strasznie mocno to zużyte. Na szczęście istnieją tulejki naprawcze.
Od razu lepiej.
Kółko przykręciłem do wałka.
Pora na przegląd pompy oleju. To już jest ta późniejsza, większa od wczesnych V4, wspólna z V6.
W środku niestety mocne rysy i zużycie, trzeba ją wymienić.
Wymyłem smok pompy, pompę kupiłem nową.
Dół mam w zasadzie gotowy, można go będzie zamknąć.
Przykręciłem więc miskę oleju.
Pompę wody zamontuję również nową.
Przykręcona.
Jest też nowa pompa paliwa.
Przykręciłem ją. Co prawda króćce zupełnie tu nie pasują, ale pompa jest rozkręcana, więc zaraz to przełożę we właściwa pozycję.
W międzyczasie zajmę się głowicami. Przyjechały do mnie już po obróbkach, gotowe do założenia. Dopytałem się, czy wstawione zostały twarde gniazda zaworowe - okazało się, że nie, a właściciel jednak chciałby to zrobić. Oddałem to do szlifierni i niedługo później odebrałem głowice z wstawionymi gniazdami.
Po dokładnym doczyszczeniu i domyciu głowic zabezpieczyłem je do malowania. Sporo części dostałem już pomalowanych, ale głowice były zupełnie nie ruszone.
Po obserwacji schnącej farby (ale tylko dorywczo) domyłem resztę części głowic. Mogę już to złożyć.
Najpierw wcisnąłem uszczelniacze zaworowe.
Wsunąłem posmarowane olejem zawory do prowadnic.
Po czym założyłem sprężyny i zapiąłem zamki.
Przed przykręceniem głowic muszę jeszcze zająć się popychaczami. Teoretycznie powinienem założyć nowe do tego wałka, ale... nie wiem co to za wałek. Nie chcę ryzykować utraty nowych jeśli pójdzie coś nie tak. W praktyce zdarzało mi się miksować popychacze bez żadnych negatywnych skutków, więc i tu tak zrobię. Od czegoś w końcu daję gwarancję :). Ale do rzeczy - cztery z nich są w dobrym stanie, nie zużyte.
Cztery kolejne mają dziurki - od wytarcia twardej warstwy pojawiają się takie małe otworki. Te już są do wywalenia. Muszę znaleźć cztery dobre w zapasach.
Po przejrzeniu archiwum znalazłem dwadzieścia popychaczy nadających się do wyrzucenia i wiadro innych, z których cztery były dobre. Resztę wiadra przejrzę kiedyś tam, póki co ucieszyłem się z dwóch rzeczy - że mam komplet popychaczy na ten silnik, i że mam dwie garście złomu mniej w garażu. Po włożeniu popychaczy położyłem na bloku uszczelki głowic.
Śrub głowic też jakoś brakowało w gratach, któe dostałem, więc pogrzebałem głębiej w archiwum i uzbierałem komplet.
Silnik wygląda już bardziej jak silnik, a nie zbiór części.
Przy okazji pamiętałem, żeby zrobić zdjęcie pompy paliwa po przełożeniu pokrywki we właściwą pozycję.
Zamknę jeszcze bardziej silnik od góry - kolektorem dolotowym. Uzgodniliśmy z właścicielem który kolektor i gaźnik mam użyć i ten przygotowałem. Do wyboru był jeszcze kolektor pod dwugardzielowy gaźnik, ale jest to silnik o dość niskim stopniu sprężania (co nie jest niczym złym w ciężkim jak na 1.7l Transicie), który niewiele by skorzystał z większego dolotu. Poza tym nie ma do tego ani gaźnika (coś bym oczywiście znalazł) ani obudowy filtra powietrza. Zostajemy przy gaźniku jednogardzielowym.
Standardowo wyciąłem cały środek uszczelki kolektora dolotowego i zamiast niego położyłem na końcach bloku uszczelniacz.
A następnie przykręciłem pomalowany (i wyschnięty) kolaktor.