Razem z czerwonym Fordem z 1949r., którego kupił Michał, był w zestawie oryginalny silnik dolnozaworowy 3,7 litra, 6-cylindrowa rzędówka. Silnik ten przejrzymy tak, żeby można było go włożyć do auta i na nim jeździć, ale dużego remontu nie mamy jednak zamiaru robić, bo docelowym silnikiem do tego auta będzie 6,6l V8 Oldsa.
Tak wyglądał ten silnik po zakupie. Jeden wielki kloc żeliwa :)



Również cały osprzęt jes z żeliwa :) tu akurat prądnica. W tym samochodzie cała instalacja jest jeszcze 6 woltowa. Prądnicę prawdopodobnie dla uproszczenia zastąpimy alternatorem.



W komplecie była również skrzynia (i jeszcze dwie w kawałkach). Zwróć uwagę na filtr oleju po lewej stronie silnika - było to wtedy jeszcze wyposażenie dodatkowe.



Do silnika było dołączone sporo drobnicy - całkiem zresztą przydatnej, bo znalazł się tam i gaźnik i aparat zapłonowy z tych ważniejszych rzeczy.



Potem silnik trafił do mnie i próbowaliśmy go uruchomić. Nie udało sie to niestety mimo podłączenia 6v rozrusznika i zapłonu pod 12V :). W każdym razie przyszła pora na rozkręcenie tego żelastwa i przejrzenie całości. Poza tym sądzę, że temu silnikowi przyda się porządne mycie wewnątrz. Nie wiadomo też, czy gładzie nie są na przykład zardzewiałe (chociaż zdaje się, że to wyeliminowaliśmy testując czy się silnik w ogóle kręci).



Na pierwszy ogień poszedł do odkręcania kolektor wydechowy/dolotowy. Być może przy okazji znaleźliśmy powód nieodpalania - wylało się z kanałów dolotowych tak ze 3 szklanki wody/benzyny?



Marnie widać, ale jest to jedno z mocowań silnika. Zaskakuje mnie, że taki żeliwny kloc wisi na takich dość wątłych wspornikach.



Potem sprzęgło. Jeszcze by na nim pojeździł :)



Koło zamachowe ma 6 miejsc mocujących - 2 kołki ustalające i 4 śruby. Śruby ślicznie zabezpieczone drutem przed odkręceniem, i jest to fabryczny pomysł.



Potem kombinacja ze zdjęciem koła pasowego. Mimo zbyta małego ściągacza akcja się udała.



Zostaje już prawie sam blok. Tu widać, że zostały odkręcone wszystkie śruby głowicy. Zajęło to ok. godziny, bo to dość oporna materia była. Nie wiem czy dobrze pamiętam, bo chłopaki to odkręcali, ale chyba jedna śruba część gwintu zostawiła w bloku...



Widać, że odkręcona głowica to szczęście dla drwala :)



Jak na taki wielki kloc z żeliwa, to ten silnik ma dość małe tłoki. Dużo miejsca zajmują zawory, które są obok tłoków we flathead'zie. Nawet nagaru nie ma zbyt dużo.



Gładzie też nie są najgorsze. Lekki próg jest wyczuwalny, ale nie jest źle.



Michał, właściciel silnika aż napuchł dumą jak to zobaczył - Ford USA :) Nawet coś przebąkiwał, że R to chyba od racing pochodzi :)



Trochę osprzętu już zdjęte.



Z przodu zdjęta pokrywa rozrządu. Rozrząd uczciwie na dwóch kołach zębatych, żadne tam paski czy łańcuchy. Piękne jest koło wałka rozrządu, takie profilowane.



Z boku odkręcone pokrywy zaworów. Trochę starego oleju w postaci asfaltu na ściankach. Poza tym całkiem nieźle jak na silnik, który prawdopodobnie ostatnie 40 lat spędził bez ruchu w piwnicy.



Potem flansza trzymająca skrzynię. Co ciekawe, rozrusznik był do niej przykręcony, ale te same śruby trzymały rozrusznik w całości! Po ich odkręceniu rozrusznik można zdjąć w kawałkach.



A tak wygląda tył silnika po odkręceniu wszystkiego, łącznie z tą blachą.