Jakoś tak pod koniec września 2014 przyjechał do mnie Grzesiek "Rudy" ze swoim silnikiem 2.8 V6 z Forda Granady. Chciał z nim zrobić porządek, żeby mieć pewność, że w środku wszystko jest jak trzeba. Jest to nowszy silnik, już z głowicami z twardymi gniazdami zaworowymi i nieco inną pompą wody. Oryginalnie występował w Scorpio w konfiguracji z EFI, ale ten tutaj miał już założony oryginalny kolektor z gaźnikiem od 2.8. Dość rzadka rzecz, występowało to tylko w Granadach i to tylko przez rok czy dwa. Sam 2.8 EFI też jest rzadki, bo występował też tylko przez jakiś rok w Scorpio, potem weszło 2.9 EFI. Widoczne na zdjęciu pokrywy zaworów pochodzą właśnie z tej wersji 2.8 EFI i obecnie, ze względu na rzadkość występowania stały się dość cenne.



Całość doś standardowo zapyziała, usmarowana olejem i zakurzona.



Przy okazji Grzesiek przywiózł trochę nadmiarowych części, żebyśmy mogli wybrać najlepsze. Koło zamachowe zostanie to, co było, ale wieniec zębaty weźmiemy z tego zardzewiałego.



No to rozkręcamy. W środku trochę szlamu. Bywało gorzej, ale nie jest to czysty silnik. Zestawy dźwigienek zaworowych Grzesiek zdjął już wcześniej.



I rozkręcone trochę bardziej. Oryginalnie ten silnik był dość jasno szary.



Śruby głowic nie sześciokątne a z torxem były używane zdaje mi się dopiero od tej wersji 2.8 EFI, albo niewiele wcześniej. Tuż przed gaźnikiem widać określenie pojemności na kolektorze dolotowym - 2.8.



Silnik dość upaprany na zewnątrz, ale i w środku trochę czarno.



Niestety gładzie cylindróów wyrobione, są wyczuwalne pod palcem progi. Wyprzedzę trochę historię i napiszę, że pozostałe 2 bloki, które Grzesiek miał okazały się zużyte w podobny sposób, więc zdecydował, że robimy ten.



Głowice w bardzo ładnym stanie. O tyle fajnie, że są już z twardymi gniazdami zaworowymi.



Natomiast w misce olejowej niespodzianka. Coś tam jest twardego...



Coś, co dostało się również na smok pompy oleju.



A są to... diamenty! Niestety nie, ale obecność szkła w tym miejscu też dziwi.



Wał z widocznymi śladami zużycia. Docelowo będzie szlifowany pod panewki w 1 nadwymiarze.



Jeden z tłoków spotkał się kiedyś z zaworem. Oprócz tego widać po prawej stronie, że kiedyś tłok miał jeszcze inne towarzystwo w cylindrze.



Wyjęte wszystkie tłoki.



Pora na demontaż pompy wody i tego monstrualnego jak na 2.8 koła pasowego. 2.8 EFI miało też nieco inną konstrukcję obiegu chłodzenia i obok termostatu (duży otwór po nim widać po prawej stronie pompy wody) nie ma kwadratowego okienka na mały obieg cieczy chłodzącej.



Zdjęta pompa wody i koło pasowe. Oj, będzie czyszczenia...



Wyciągnięte i oznaczone popychacze zaworowe. Potem i tak to wywaliłem, bo w zestawie z nowym wałkiem rozrządu (stary miał widoczne ślady zużycia i kilka zębów napędzających aparat zapłonowy wyłamanych) był również komplet nowych popychaczy.



I goły blok gotowy do zawiezienia do szlifierni.



I nagle, silnik wraca ze szlifierni :) Trochę trwało, zanim opisałem co się działo z tym silnikiem, stąd szybki przeskok. Zostało zrobione tulejowanie cylindrów pod najlepsze tłoki, jakie znalazł Grzesiek, planowanie bloku pod głowice (z każdej strony 0.17mm), szlif wału, wymiana panewek wałka rozrządu, planowanie głowic, wymiana niektórych prowadnic zaworowych i jednego zaworu wydechowego.



Silnik prawie od razu wrzuciłem na stojak w celu wyczyszczenia. Tu ledwo zdążyłem przypomnieć sobie o zrobieniu zdjęcia "przed".





Zdjęcie od dołu pokazuje m.in. jak wygląda wstawiona tuleja .



Blok wyczyszczony i odtłuszczony.



A następnie pomalowany podkładem.



Zauważyłeś pewnie brak dwóch broków w bloku? Do tego trzeci był słabo osadzony. Dlatego znalazłem nowe broki i wstawiłem je na miejsce.



Następnie blok zostało pomalowany na kolor wybrany przez Grześka, czyli dość standardowy fordowski "błękit gencjanowy".





Zacząłem również szykować śrubki do ocynku. Najpierw wytrzęsłem je w puszce z benzyną, a potem trafiły do kąpieli ze środkiem odrdzewiającym. Dzięki temu czyszczenie kompletu śrubek na cały silnik zostało znacznie skrócone. Nadal trzeba je przygotować mechanicznie, ale zdecydowanie łatwiej to idzie.



Pokrywy zaworów rozłożyłem na części składowe, a potem Grzesiek zajał się nimi osobiście. W takiej postaci dostałem je ja.



Ja przygotowałem je do malowania proszkowego, gdzie zostały pomalowane na ten sam kolor co blok. Następnie Grzesiek zeskrobał farbę z żeberek i napisów Ford i wypolerował te miejsca. Wygląda to fajnie.