Po wstępnym przygotowaniu silnika do rozłożenia zacząłem go rozkręcać. W garażu było dość ciasno, bo dużo znajomych przyjechało coś grzebać w autach, więc miałem do dyspozycji tylko kawałek warsztatu i stojak na silnik :)
Zdjąłem koło pasowe wału korbowego (a w ogóle strasznie dużo nielubianych przeze mnie śrubek jest w tym silniku - łapy, wałek rozrządu, głowice, wspomniane koło pasowe - wszystko na 12-kątne torxy, czy jak to się nazywa...) , a następnie pompę wody.



Pokrywa zaworów. Od tyłu lekko wgnieciona.



Pod pokrywą dość czysto, silnik widać, że zadbany. Tu już nie ma wątpliwości, że to chevrolet - identyczne dźwigienki zaworowe jak w SBC. Co ciekawe wałek jest w głowicy, ale obok zaworów! Z wałka napęd zaworów przenoszony jest na popychacze zaworowe (hydrauliczne), identycznej konstrukcji jak w V8, tyle, że z wystającym pypkiem - w V8 w jego miejscu jest drążek popychacza, tu oczywiście go nie ma, bo dźwigienki są tuż obok. Z tego wynika też pochylenie zaworów, żeby to wszystko się zmieściło w jednym miejscu. Ciężej opisać niż zobaczyć :)



Następna rzecz odkręcona to pokrywka przednia głowicy, plastikowa śrubka wkręcona centralnie w wałek rozrządu i popychacz łańcucha rozrządu. Plastikowa śrubka prawie się opiera od wewnątrz o tą pokrywkę - jest to element ustalający wałka rozrządu.



Następnie śruby koła wałka rozrządu. Na tym etapie dźwigienki zaworowe i popychacze już są wyjęte i odłożone w odpowiedniej kolejności do pudełka, żeby założyć je na dokładnie te same miejsca. Co prawda chwilę potem Rafał zeznał, że to już było rozkładane i te części były wkładane z dość dużą dowolnością... Trudno.



Tu pustawa głowica w całej okazałości.



Po zdjęciu głowicy (mały myk - śruby głowicy po stronie wałka rozrządu da się wyjąć tylko w jednej pozycji wałka - ma on specjalne na nie wycięcia, bo jest bardzo blisko) nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Tłoki musiały być kiedyś płaskie, ale żeby osiągnąć ich właściwy kształt - wycięcia na zawory - każdy z nich został wyrzeźbiony! Widać było ślady wiertła i szlifierki... Szacun dla mechanika, który to ogarniał, być może dawno temu. Dzięki temu silnik dalej jeździł. Ja jednak chcę się tego pozbyć - każdy tłok waży inaczej, każdy powoduje inną pojemność komory spalania... Teraz jak mamy możliwość zrobić to lepiej, to zrobimy.



Wracamy na chwilę do głowicy. Wyciągnąłem delikatnie wałek rozrządu. Jego stan jest zadowalający, nie jest szczególnie zużyty. Jeszcze to pomierzymy, ale sądzę, że jest ok.



A tu już został tylko dół silnika.



Tu widać uszczelnienie kanału olejowego, które jest krzywo założone. Rafał opowiadał, że nie miał jak tego założyć, bo wymieniał pokrywę rozrządu bez zdejmowania głowicy (w co na początku trudno uwierzyć biorąc pod uwagę konstrukcję silnika, gdzie głowica jest przykręcana od góry na właśnie tą pokrywę). Stąd na pewno trochę ciekło.



Na spodzie miski olejowej widzimy, że trochę ten silnik leżał u kogoś na oponie :)



Natomiast po zdjęciu miski widać dorobioną blachę. Miała ona pomagać zatrzymać olej w misce w zakrętach i podczas hamowania. Pomysł ok, ale wykonanie... interesujące.



Smok dorabiany. Niedawno Rafał zdejmował miskę i go dokręcał, bo był luźny. Nic dziwnego, bo płaszczyzny pod łebkami śrubek są krzywe... Fabrycznie też ten smok miał mocowanie usztywniające trzymające go do jednej z podpór wału. Tu tego nie było, więc nie dziwi pękający spaw na łączeniu rurki z flanszą mocującą. Poza tym tylko sitko było zapchane m.in. silikonem i dotykało do dna miski olejowej (powinno być nieco nad). To zdecydowanie trzeba poprawić.



Po odkręceniu pokrywy rozrządu pozostał smętnie zwisający łańcuch rozrządu :)



Pokrywa ma dość dużo elementów w sobie. Napinacz łańcucha, zaworki olejowe, no i głównie pompę oleju. O tym za chwilę.



Na płaszczyźnie przylegania miski olejowej znalazłem niegroźne pęknięcie bloku od wkręcanej prostopadle jakiejś śruby. Nic grożnego, ale przed składaniem trzeba to zeszlifować, żeby było równo.



Dół silnika jak to dół silnika - cały w oleju :)



Odkręcone panewki. Główne w stanie bardzo dobrym, podobno były niedawno wymieniane. Możliwe. Panewki korbowe nieco bardziej zużyte, ale też dobre. Jedynie Panewka pierwszej korby jest nieregularnie zużyta. Tu będę się musiał dokładnie przyjrzeć.
Nawiasem mówiąc wszyscy obecni w garażu byliśmy zgodni, że zapach starego przegrzanego oleju, który można znaleźć na gwintach śrub panewek głównych jest jednym z gorszych zapachów znanych mechanikom :)



Tu widać tą panewkę. Coś spowodowało jej nierówne zużycie. Panewki główne prawie jak nowe.



Ta sama panewka ze swoją drugą połówką.



Również panewka oporowa ma drobne uszkodzenia mechaniczne wymagające sprawdzenia. Przyjrzałem się wałowi korbowemu - tam nie widać żadnego zużycia. Możliwe więc, że uszkodzenia na płaszczyźnie oporowej panewki powstały w trakcie ich montażu.
Znowu podobieństwo do SBC - panewka oporowa na ostatniej podporze wału.



Tłoki już dość sporo zużyte i porysowane. Ja i tak chętnie się ich pozbędę ze względu na reczny charakter ich modyfikacji. Cylindry też mają dość wyraźnie wyczuwalny próg, więc obawiam się, że szlif puka do drzwi. Zobaczymy.



Poznaliśmy również autora tłoków :)



Potem wróciłem do pompy oleju. Po dokładnym wyczyszczeniu włożyłem z powrotem zębatki i zmierzyłem odstęp między nimi. Są w normie, stan zębatek bez zastrzeżeń. To się zgadza z tym co mówił Rafał, że niedawno je wymieniał :) I kolejne podobieństwo do SBC - identycznej konstrukcji pompa oleju, tyle że nie w osobnej obudowie przykręcana do stopki wału, tylko w obudowie rozrządu.



Ponieważ silnik w zasadzie rozkręcony, to wróciłem do głowicy i porozpinałem zawory. Są w dobrym stanie, bez luzów na trzonkach. Można by ew. dotrzeć zawory do gniazd zaworowych.



Odkręciłem też wszystkie śrubki z aparatu zapłonowego, żeby je oddać do ocynkowania.



Koniec na dziś - 7 godzin łącznie z wyciąganiem silnika. Teraz pora na wizytę w szlifierni.