Niekończącej się opowieści ciąg dalszy, czyli kolejna fordowska V6-tka trafiła do garażu. Silnik kupił kolega Amator, który docelowo chce go umieścić w swoim Taunusie, gdzie obecnie ma silnik rzędowy 2.0l. Ten V6 ma 2.3l, kupiony został jako idealny oprócz głowic, które poległy w nierównej walce ze źle założonym gazem.









Na uwagę zasługują wycięte (pewnie z jakiegoś gazowego względu) klapki ssania.



Prawy kolektor dolotowy razem z osłoną termiczną dostałem luzem. Osłona widziała lepsze czasy, nie wiem, czy w ogóle będę ją naprawiał.



Lewa strona silnika. Między pompą paliwa a gaźnikiem sporo się dzieje. Zwłaszcza mocowanie elektrozaworu jest śliczne :)



Po zdjęciu tego wszystkiego od razu jakoś luźniej się zrobiło.



Wszystko dość klasycznie zapyziałe i trochę zardzewiałe.



Tu oczywiście ciekł olej...



Koło pasowe pompy wody było strasznie krzywe, więc od razu poszło na złom. Pompa wody podobno dość świeża, rzeczywiście nie ma luzów. Spróbuję jej użyć, nie kupując nowej.



Najdziwniejszy patent Forda na zaczepienie linki gazu, czyli półksiężyc poruszający osią przepustnic.



Przy okazji odkręcania tych rzeczy od razu przygotowuję je do piaskowania i malowania proszkowego.



Kolektor dolotowy mocno zatłuszczony i brudny.



Natomiast pod pokrywą zaworów zaskoczenie - jest naprawdę czysto! Rzadko aż tak czysty silnik się widuje. Tu zacząłem mieć nadzieję, że silnik rzeczywiście może być w dobrym stanie.



Dzwigienki zaworowe również czyste, brak osadów z oleju. Jest nieźle.



Do tego momentu widać, że "nasi tu byli", czyli masa czerwonego silikonu. Błe.



Natomiast nawet pod kolektorem dolotowym nadal jest dość czysto.



I zdjęta prawa głowica. Gniazda wydechowe zapadnięte, ale najlepszy jest zawór wydechowy w środku - tak przegrzany, że aż popękany.



I widok z bliska.



W obydwu głowicach podobnie zawory pozapadane. Ponieważ i tak ciężko coś rozsądnego będzie z tymi gniazdami zrobić, to spróbuję zainstalować twarde gniazda zaworowe. W głowicach od 2.8 małe są na to szanse bez zniszczenia głowicy - kanał wodny jest bardzo blisko i zazwyczaj frez wiercący otwór pod nowe gniazdo do niego dociera. Tu zawory są nieco mniejsze niż w 2.8, więc może się uda...



Tłoki dość czyste, bez nagaru. Gładzie w stanie bardzo dobrym, bez progu. Silnik według zapewnień sprzedającego nie kopcił i nie brał oleju, więc zaryzykuję tym razem i nie będę nawet wyjmował tłoków. Ta naprawa jest bardzo mocno budżetowa, bo Amator ma inne wydatki w tym momencie :)



W misce olejowej czysto, jedynie na samym dnie trochę osadu, no i mój ulubiony czerwony silikon.





Dół silnika naprawdę dość czysty. Czerwony silikon również na sitku pompy oleju.





Udało mi się wybić rurkę bagnetu. Znacznie ułatwi to czyszczenie i malowanie bloku.



Zdjąłem pompę oleju. Na dwóch przeciwwagach wału widać korozję. Silnik musiał kiedyś stać długo nieużywany. Natomiast jedna rzecz zwróciłą moją uwagę - widzisz to?



A teraz? Podpory wału w takich V-kach są numerowane od 1 do 4, każda jest inna. Tu dwie pierwsze mają numer 2 :) Zamiast pierwszej została założona druga druga. Pewnie Johann miał ciężki poniedziałkowy poranek w fabryce...



Czas na sprawdzenie panewek głównych. Bardzo duże zaskoczenie - są w stanie bardzo idealnym. Żadnego śladu zużycia, wał również idealny.









Z ciekawości, czy przypadkiem coś już tu nie było robione sprawdziłem panewki z drugiej strony. Nikt tego wcześniej nie ruszał - oryginalne, nominalnego rozmiaru, Forda.



Następnie sprawdziłem po kolei wszystkie panewki korbowe.



Nadal stan idealny.







Na razie tyle udało się zrobić.