Od jakiegoś czasu Hubert przypominał się z przeglądem swojego pomarańczowego Sonetta. Ostatni przegląd hamulców robiłem tam cztery lata temu, a poza tym zaczęło się ślizgać sprzęgło. Ze sprzęgłem nie jest tak łatwo, bo w tym modelu żeby się tam dostać, trzeba zdjąć cały przód. W końcu użył argumentu ostatecznego, że musi mieć amochód gotowy na jakiś rajd, więc uległem i wcisnąłem w kolejkę.



Jako ciekawostka - tuż obok stoi zupełnie inny samochód, ale: też z laminatu, też dwuosobowy (no dobra, ma tylną kanapę, ale nadal - jest dwuosobowy), też z otwieranymi lampami, i - też z V4 z Forda.



No i razem świetnie się ich kolory komponują.



Zabierzmy się jednak za to sprzęgło. Przez tą maskę oczywiście nigdzie się nie dostaniemy.



Ten akurat Sonett to wersja amerykańska, z pięciomilowym zderzakiem. Co ciekawe, do tego zderzaka są dodane specjalne wzmocnienia w karoserii, nie występujące w europejskiej wersji.



Po odkręceniu dwóch śrub zderzak można zdjąć na bok. Teraz odkręcenie laminatu - od dołu są dwie śruby po obu stronach błotników wewnętrznych.



Trzeba też rozpiąć mechanizm otwierania lamp.



Laminat jest też trzymany przez śruby zamka maski.



Tu już zamek maski jest odkręcony.



Kolejne mocowanie, to po trzy wkręty pod drzwiami. Tu jest się ciężko dostać, bo jest mało miejsca.



Ale da się to odkręcić.



Zdjąłem przy okazji filtr powietrza, kable zapłonowe i kilka innych rzeczy.



Potem podniosłem maskę i odłożyłem ją na razie na bok.



Zostaje mi dość ogołocony przód samochodu z silnikiem do wyjęcia.



Niedługo później silnik wylądował przed Sonettem.



W samym silniku, oprócz sprzęgła, mam też zrobić troskliwy przegląd :).



Postanowiłem więc zajrzeć i wyreglować zawory. Tu natknąłem się na niespodziankę - fragmenty uszczelniaczy zaworowych obok zaworów. No, może nie jest to taka niespodzianka, nie widzę tego w końcu pierwszy raz :).



Tu widać, że na jednym zaworze nie ma już w ogóle uszczelniacza.



Zaczynam zatem wymieniać wszystkie.



Po zdjęciu sprężyn zaworowych oczyściłem wszystko z resztek pokruszonych uszczelniaczy.



W kolejnych miejscach nie jest lepiej.



Wymiana nie jest jakaś mocno skomplikowana - w cylinder przez otwór świecy wprowadzam silikonową rurkę żeby podeprzeć zawory, a przyrząd (samoróbkę) do ściskania sprężyn wkręcam w otwór śruby mocującej klawiaturę.



I ta strona już gotowa.



Wymieniłem tak uszczelniacze z obu stron, a potem wyregulowałem zawory.



Chciałem też wymienić płyn hamulcowy w sprzęgle, ale po odkręceniu odpowietrznika w wysprzęgliku nacisnąłem pedał sprzęgła i już tak został. Wykręciłem zatem pompkę sprzęgła...



Chyba nic z niej nie będzie.



Niedługo później odebrałem gotowe sprzęgło i przeszlifowane koło zamachowe.



Zamontowałem to wszystko na silnik.



Przy okazji wkładania silnika wymieniłem też dolny przewód chłodnicy, bo był już podejrzanie sparciały.



I mogłem już wrzucić silnik. Przy okazji zmieniłem jeszcze olej i filtr, łącznie z filtrem paliwa.



Potem podłączyłem większość rurek i kabelków.



Nowe pompki sprzęgła tego typu do Saaba są niedostępne, więc użyłem uniwersalnej o tej samej średnicy tłoczka. Musiałem tylko dorobić króciec widoczny po jej lewej stronie, na końcu, do podłączenia zbiorniczka płynku. Króciec dotoczyłem z pręta sześciokątnego.



Po próbie odpowietrzenia okazało się, że wysprzęglik nie jest w lepszym stanie niż pompka i musiałem go też wymienić. Nawet rurka do zbiorniczka była za krótka po wymianie pompki.



Po montażu wszystkiego na miejsce nie widać dokładnie nic, tak to jest głęboko schowane.



Przykręcając wiatrak wymieniłem jeszcze nieoryginalne, za duże podkładki, na właściwego rozmiaru.