Zanurzyłem na kilka godzin popychacze zaworowe w oleju, żeby dać im szansę, żeby olej wlał się do nich do środka. Chyba i tak niewiele to dało, ale zawsze mogę powiedzieć, że próbowałem :)



Teraz mogę przykręcić listwy trzymające popychacze w odpowiedniej pozycji. Element ten służy trzymaniu popychacza tak, żeby jego rolka zawsze była ustawiona wzdłuż krzywki zaworu.



Wszystkie pozostałe elementy rozrządu zostały wyczyszczone i przygotowane do montażu.



Jedna strona gotowa. Tu też używam tego czerwonego smaru montażowego.



Obie głowice poskładane. Ustawiałem to tak, jak poprzednie silniki tego typu, czyli do skasowania luzu zaworowego, a następnie jeszcze 3/4 obrotu. Błąd. W Vortecu się nie reguluje zaworów. Dokręca się nakrętki od dźwigienek zaworowych i już. Szkoda, że zorientowałem się już po włożeniu silnika do auta - tam już nie tak łatwo się dostać do zaworów...



Póki co zakryłem górę silnika pokrywami i kolektorem dolotowym.



Pora na przykręcenie kolektora. Położyłem wymaganą ilość uszczelniacza (tak, tak, tak ma być, fabrycznie też tak było).



Kolektor założony. Również wtrysk paliwa i aparat zapłonowy są już na miejscu.



Nijak mi nie pasowała rurka bagnetu złożona z dwóch kawałków. Została zakupiona nowa, oryginalna (ta czarna).



Teraz następuje brak fot z wkładania silnika. Powód jest prosty - te auto nie było pomyślane jako takie, w którym ktoś będzie wymieniał kiedykolwiek silnik. To auto się już powinno wymienić na nowsze :) W komorze silnika jest potwornie ciasno. Dość powiedzieć, że wkładanie i podłączanie wszystkiego zajęło kilka dni roboczych. Tak tam jest ciasno pod maską. Tu widać silnik jeszcze przed fazą układania i podłączania wszystkiego.



O, mniej więcej taki jest właśnie dostęp do silnika :)



A tak to wygląda poskładane. Nie podoba mi się fabryczne położenie wiązek "na przełaj" nad silnikiem. Marek może to ułoży w wolnej chwili, póki co - wszystko podłączone i działa. Silnik chodzi równo i cicho, nie ma żadnych wycieków.