Po dłuższym czasie wracamy do Capri. Bartek w sumie wiele nie jeździł, ale i tak zaczęły mu stukać uniballe, któóre miał wstawione na końcach drążków reakcyjnych. Do tego narzekał na brak komfortu - łożyska sferyczne przenosiły wszystko na karoserię, do tego stopnia, że można było policzyć kostki brukowe po nich jadąc.



Powstał pomysł wymiany tych łożysk na końcówki z gumą. Ja ze swojej strony dodałem założenie, że ma to być nieco solidniejsze, niż obecne cienkie blaszki.



Wycięte więc zostały porządniejsze elementy. Tu zacząłem je już spawać. Obok widać stary drążek reakcyjny. Gwint uniballa wkręciłem do połowy i nawierciłem z czterech stron.



Następnie zaspawałem. Teraz odciąłem samą część z łożyskiem, a resztę gwintu stoczyłem tak, żeby pasowała do wewnątrz uciętego wahacza od Toyoty.



Potem nastąpiło sporo skomplikowanego mierzenia i spawania. Widać gotowy drążek reakcyjny i jego mocowanie. Ciężko jest to wymierzyć, żeby było symetrycznie, więc zamiast mierzyć miarką mierzyłem po prostu kątomierzem kąt pochylenia kolumny McPhersona, który jest tu kluczowym elementem. I tak oczywiście wymagać to będzie regulacji geometrii, ale chodzi o to, żeby dało się ją wyregulować :)



Całość wymagała jeszcze dopieszczenia wyglądu, w związku z czym została pomalowana.



I ostatecznie zamontowane na aucie nowe drążki reakcyjne.



Najlepsze okazało się później, jak Bartek pojechał na geometrię - okazało się, że nie trzeba nic regulować, bo wszystko jest ustawione jak trzeba! Byłem z siebie dumny, że tak prostymi narzędziami udało sie zrobić to tak dokładnie.