Ponieważ silnik jest już prawie gotowy, brakuje raptem dolotu i osprzętu, to biorę się właśnie za ten osprzęt. Nie wygląda źle na pierwszy rzut oka, ale trzeba go przejrzeć, czy nie ma niespodzianek w środku, wyczyścić i ogólnie ogarnąć.





Najpierw odkręciłem kółko pasowe. Co ciekawe, ośka nie jest tu ani na stożek, ani nie ma klina. Nic.



Z tyłu odkręciłem trzy śruby trzymające połóki alternatora razem.



Dość łatwo było to wyjąć.



W środku nawet dość czysto. Szczotki zużyte aż do otworu technologicznego.



Łożysko przednie zeszło razem z wirnikiem. Musiałem je ściągnąć ściągaczem.



Powinno zostać w obudowie, o tak. Nawet są widoczne ślady zapunktowania obudowy dookoła łożyska. Zostało na wirniku, bo lekko korozji tam złapało, widać to na zdjęciu.



Potem wykręciłem uzwojenie z obudowy i zdemontowałem drobiazgi.



Następnie wziąłem się za rozłożenie rozrusznika. On wygląda na nieco bardziej zapyziały.





Odkręciłem pokrywkę przekaźnika.



A potem obudowę silniczka. To chyba jest fabryczny rozrusznik. Ma dość przekombinowaną konstrukcję, zobaczysz za chwilę ile to łożysk ma w środku. Ale jest za to dość solidny - jak robiłem trochę podobny rozrusznik do Chevroleta Monte Carlo, to w środku był... dość wątły.



Od przodu są dwie śruby trzymające obudowę przekaźnika. Ich na razie nie mogę nawet ruszyć.



Za to po odkręceniu obudowy silniczka można się dostać do kółek przekładni planetarnej.



W samym przekaźniku dość czysto, styki widać, że swoje przeszły, ale nie są wypalone.



Wykręciłem co się dało.



A potem wyjąłem części przekładni planetarnej.



Potem pokrywka szczotek rozrusznika.



Pod śrubami są oringi uszczelniające.



Szczotki są w niezłym stanie, nawet nie ma co wymieniać.



Wracam do śrub obudowy przekaźnika. Muszę zastosować środki przymusu bezpośredniego :).



W końcu śruby puściły.



Jak już wszystko rozłożyłem i kupiłem wszystkie potrzebne łożyska, mogłem się zająć ich wymianą.



Zdjąłem łożyska. Komutator rozrusznika i ślizgi wirnika alternatora nie byy nadmiernie zużyte czy wytarte. Wystarczyło je wypolerować na tokarce.



Teraz mogę się już zabrać za składanie. Najpierw alternator. Części oczywiście zostały odnowione. Kupiłem też nowy szczotkotrzymacz.



Przygotowałem obudowę tylną i uzwojenie.



Zmontowane. Włożyłem też łożysko do obudowy przedniej.



Następnie wirnik.



I złożenie dwóch połówek.



Na koniec wentylator i kółko pasowe. Alternator gotowy.





Teraz trochę bardziej skomplikowane zadanie - rozrusznik. Trochę części to on ma w środku.



Jako poerwszą złożę przekładnię planetarną.



Po nasmarowaniu włożyłem wszystkie kółka zębate na miejsce.



Potem zamknąłem je obudową przekaźnika.



Włożyłem wirnik.



I założyłem resztę obudowy. Rozrusznik też już jest gotowy do założenia.