W międzyczasie pomiędzy grzebaniem w długoterminowych projektach udało mi się znaleźć chwilę na szybki przegląd tego ślicznego beżowego Saaba 96.



Widać, że w garażu sporo miejsca zajęte różnymi gratami przygotowywanymi do innych projektów. Udało się jednak zmieścić. To są plusy tych Saabów - samochody są nieduże i poręczne :).



Problem, którym mam się zająć, to puszczający uszczelniacz z przodu silnika. W tym silniku kółka zębate napędu aparatu zapłonowego smarowane są smarem, ale nawet ten gęsty smar przedostaje się przez uszczelniacz. Czyli musi być już naprawdę do kitu :). Żeby tam się dostać, trzeba zdjąć koło pasowe z wału korbowego. Tego się nie da zrobić bez zdjęcia maski - na szczęście maska w dwusuwowym Saabie jest tylko włożona na zawiasy, nawet nie przykręcona, więc, po odpięciu elektryki, łatwo jest ją zdjąć.



Widać smugę z rozpryskanego smaru. Na masce od spodu jest to samo.



Odkręciłem kółko pasowe. Widać, że silnik był kiedyś beżowy. Rozkminiałem kiedyś te kolory i nie jest to łarwy temat w Saabach :). Różnią się w rocznikach i wersjach...



Po zdjęciu koła pasowego mam już dostęp do interesujących mnie części.



Wyjąłem obie części aluminiowe. Uszczelnienie jest nie tylko na zewnątrz silnika, ale i między tym miejscem na smar i skrzynią korbową. W sumie są to dwa o-ringi i trzy simmeringi. Na szczęście byłem przygotowany :). A smar, który był w środku, był już bardzo, bardzo rzadki.



Po wymianie uszczelnień wkładam części z powrotem. Najpierw wewnętrzną, która ma o-ring na zewnątrz i dwa simmeringi wewnątrz (jeden uszczelnia skrzynię korbową, żeby nic się tu nie dostało, drugi, w tym samym miejscu, uszczelnia w drugą stronę - żeby smar nie dostał się do skrzyni korbowej). Niewykluczone, że tu też smar się przedostawał, bo pierwsza świeca była nieco bardziej usmarowana niż inne.



Potem założyłem napęd aparatu zapłonowego.



A na koniec część zewnętrzną. W środku napchałem świeżego smaru. Później, w czasie eksploatacji samochodu, smaruje się to poprzez tą smarowniczkę po prawej, a nadmiar smaru wychodzi przez tą rurkę u góry.



Potem złożyłem koło pasowe i aparat zapłonowy. Samo koło pasowe ma już wyślizgany rowek po starym simmeringu, ale nie miałem pod ręką odpowiedniej tulejki naprawczej, więc zostawiłem to tak, jak było. Na szczęście sama wymiana uszczelnień pomogła i nic już nie cieknie. Miałem też problem z ustawieniem zapłonu, ale w końcu zdjąłem wszystkie przewody i ustawiłem całość od nowa. Co ciekawe, właściciel zeznaje, że po całej operacji silnik zdecydowanie lepiej, równiej pracuje i lepiej się wkręca na obroty. Czyli zapłon musiał być nieco przestawiony. Ale to dobrze. Lubię jak po wizycie u mnie jest zdecydowana poprawa :).